Rozdział 17.

2.7K 132 12
                                    

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem, proszę ♥

*3 miesiące później*

'Holly's POV (chyba przerzucam się całkowicie na jej perspektywę, ale jeszcze nie wiem do końca)


- Nadal upieram się przy Darcy. - powiedział Harry, kiedy leżeliśmy pewnego wieczora w łóżku.

- A ja nadal upieram się przy Melanie. - dodałam swoje trzy grosze. Styles tak bardzo chciał nazwać naszą córkę Darcy, że kompletnie nie przyswaja, że miałam plan dać jej na imię Mel. Nie, żeby mi się jego imię nie podobało, bo było uroczę, ale jakoś wolałam swoją opcję.

- Przedyskutujemy to rano. - stwierdził.

- Uhm.. - mruknęłam, przekręcając się na plecy. Nasza mała istotka dostała czkawkę, przez co kompletnie nie mogłam zasnąć. Westchnęłam, kładąc ręce na brzuchu.

- Ktoś tu chyba nie daje spać mamusi. - powiedział rozbawiony loczek.

- Spostrzegawczy jesteś. - wymamrotałam, gładząc delikatnie skórę. Niemal czułam jak wygina się pod wpływem jej ruchu. Co prawda, było to irytujące, ale naprawdę urocze. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać. Loczki, zielone oczka i dołeczki czy może jednak będzie miała falowane włoski, niebieskie tęczówki i obowiązkowe dołeczki po tatusiu?

- Haaaaarrry. - rzuciłam przeciągle. - Zrób coś, bo zaraz dostanę szału. - marudziłam mu, kiedy on prawie odpływał, przez co usłyszałam krótkie:

- Mhm.. - i zero reakcji. Prawdziwe wsparcie kobiety w ósmym miesiącu. Mamrotałam coś pod nosem, przewracając się na drugą stronę. Sięgnęłam po telefon i popatrzyłam na godzinę. Druga w nocy, pierwszego lutego. Odrzuciłam telefon na bok, wściekając się, że nie mogę spać. Nagle mnie ocknęło. Przecież Harry ma dzisiaj urodziny! Moje usta wykrzywiły się w literę "o". Nie ma co, niezła ze mnie dziewczyna, która nie pamięta urodzin własnego chłopaka. Wygramoliłam się spod kołdry i zgarniając telefon poszłam do kuchni. Nalałam sobie wody i wybrałam numer Louis'a.

- Halo? - usłyszałam jego zaspany głos.

- Cześć, spałeś?

- Nie, medytowałem. - powiedział sarkastycznie, na co wywróciłam oczami. - Coś się stało? Wszystko w porządku.

- Tak, jak najbardziej, tylko nie mogę spać, więc stwierdziłam, że wykonam telefon do przyjaciela, bo mój współspacz, jakoś nie ma ochoty na pogaduszki, a nie chce budzić dziewczyn i zapomniałam, że Hazz ma dzisiaj urodziny. Jakiś plan w zanadrzu?

- Po pierwsze miło mi, że jestem Twoją ostatnia deską ratunku. - odpowiedział z lekką ironią. - A poza tym, jeżeli chodzi Ci o jakąś imprezę, to zaplanowaliśmy wszystko na za trzy dni w sobotę.

- Planowaliście coś i nic mi nie powiedzieliście? - zapytałam oskarżycielskim tonem.

- Twoim udziałem miało być tylko ściągnięcie go w wskazane miejsce, więc nie marudź ciężarówko.

- Bo się obrażę. - parsknęłam. - Dobra, dzięki za info, teraz jak moja córka przestanie czkać to może w spokoju zasnę. - westchnęłam.

- Okej, powodzenia. Trzymaj się mała. - powiedział, zakończając rozmowę. Odłożyłam telefon na blat i wzięłam łyka wody. Oparłam się tyłkiem o blat i spojrzałam na zegarek na przeciwko mnie. 2:30. Przymknęłam oczy i zataczałam szklanką małe kółka w powietrzu, mieszając lekko cieczą w środku. 

- Dlaczego nie śpisz? - usłyszałam głos Harry'ego. 

- A dlaczego Ty nie śpisz? - odpowiedziałam mu wymijająco. 

Charm 2 ☆ | H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz