*narracja 3-osobowa*
- Obiecaj, że mi nie przerwiesz. - powiedział do niej, na co kiwnęła głową. Oboje dobrze wiedzieli, że ta rozmowa kiedyś by nadeszła. Trzeba było w końcu to wytłumaczyć sobie. Gdy korek się poruszył, Harry podjechał parę metrów przed siebie, aż w końcu się zatrzymał i wziął głęboki wdech. - Spieprzyłem. Wiem dobrze o tym, ale nie chciałem tego zrobić dla swojej przyjemności. Ona do mnie podeszłą i mi to zaproponowała. Powiedziała, że inaczej ona, Nathalie i Austin będą nas dalej nękać. Chciałem, żebyśmy byli szczęśliwi, bez żadnych problemów. Dlatego przystanąłem na tą opcję. Wiedziałem, że to kurwa przyniesie same problemy, ale po prostu chciałem nas chronić... - wypowiedział swój krótki monolog i popatrzył na dziewczynę, która patrzyła na niego ze łzami w oczach. - Kocham Cię, Holly. Kochałem i będę zawsze kochać.
- Mogłeś o tym pomyśleć, za nim zacząłeś się z nią pieprzyć. W parku. Gdzie każdy mógł was zobaczyć. - powiedziała drżącym głosem. Nie chciała pokazywać swoich słabości, ale jego słowa i wspomnienia z tego wieczoru, uderzyły w nią z podwójną siłą. - Dlaczego miałabym Ci uwierzyć? Rozumiem, że moja kuzynka jest wredna, ale raczej nie jest aż tak wielką suką.
- A dlaczego miałbym Cię kłamać? - zapytał i ponownie ruszył kawałek przed siebie. - Nie okłamałbym Cię przecież.
- Tak? Gdybym was nie zobaczyła, pewnie bym nie wiedziała co zrobiłeś i wierzyłabym cały czas, że nigdy mnie nie zdradziłeś. - warknęła. Holly była zła. Jej smutek, zamieniał się w złość. To wszystko ją przerastało. Skończyła rozdział w swoim życiu, który nazywał się "Harry" i chciała zacząć od nowa. Jednak chłopak musiał wyskoczyć jak Filip z konopi i znowu jej wszystko utrudniać.
- Powiedziałbym Ci pewnie! Nie byłoby to łatwe, ale nie mógłbym żyć z tym, że okłamywałbym Cię. Nie rozumiesz, że jesteś dla mnie wszystkim?! Przez te całe pierdolone trzy miesiące nie mogłem się pozbyć Ciebie z głowy. Na każdym kroku myślałem o Tobie: co robisz, jak się czujesz, a czyjeś zdanie, porównywałem do Twojego. Jest dla mnie jak powietrze bez którego nie mogę żyć! Gdy Ciebie nie było czułem się jakby odebrali mi cały tlen. Chciałem umrzeć i skończyć cierpieć. Wiem, że to jest głupie przywiązać się do kogoś w tak krótkim czasie, ale na nikim innym w życiu mi tak cholernie nie zależało. - wyrzuciłem wszystko z siebie.
- Myślisz, że mi było łatwo? Przez pierwszy tydzień prawie nie spałam, bo nie mogłam sobie wymazać z głowy cholernego obrazu Ciebie i jej pod tym pieprzonym drzewem. Za każdym razem gdy słyszałam waszą piosenkę albo widziałam cokolwiek z Tobą związanego wyłączałam od razu, bo Twój widok mnie za bardzo bolał. Jak myślisz, dlaczego nie wychodziłam do was przez te kilkanaście tygodni? Bo nie mogłam znieść uczucia rozpadającego się serca, za każdym razem jak widziałam Twój uśmiech, słyszałam Twój głos lub jakąkolwiek inną rzecz, która mi przypominała o Tobie! - powiedziała to co miała na myśli, ale zaraz tego pożałowała. Tymi słowami zdarła z twarzy maskę obojętności, którą chciała utrzymywać. Pokazała mu, jak bardzo cierpiała, z czego z jednej strony się cieszyła. Nie miała siły już tego ukrywać. Musiała w końcu mi to wyrzucić.
- To dlaczego co cholery jasnej nie chcesz dać nam jeszcze jednej szansy!
- Bo nie jestem wstanie Tobie znowu zaufać! Zniszczyłeś wszystko. - powiedziała i po tym zapadła już cisza. Nie wierzyła mu, że zrobił to nie z własnej woli. Przecież Ariana nie wzięła jego sprzętu i nie wsadziła go sobie w dupę. Przymknęła oczy i starała wymazać sobie ten obraz, który ponownie uformował się w jej głowie. Harry ruszył i wyjechali z korku. Reszta drogi minęła w ciszy i napięciu pomiędzy tą dwójką. Żadne z nich nie odezwało się do siebie, bo nie wiedziało co. Chłopak czuł się zraniony faktem, że zniszczył wszystko co pomiędzy nimi było. Już nigdy ona mu nie zaufa...
CZYTASZ
Charm 2 ☆ | H. S.
Fanfiction"Wszystko było jak w bajce, aż nagle nasz świat legł w gruzach. Najgorsze jest to, że kiedy Ty mnie ignorujesz, ja nie mogę Cię przestać kocha, Harry..." Związek Harry'ego i Holly wydawał się być idealny. Obydwoje kochali się i myśleli, że...