— Kiedy powiesz jej co czujesz? — zapytał młody Steve. Bucky spojrzał w dal zmieszany.
— Będzie lepiej gdy nie powiem. — westchnął – ona może nie czuć tego samego. Wtedy nasza przyjaźń zostanie zniszczona.
Przyjaciele patrzeli na siebie, w głębi duszy Steve rozumiał obawy Jamesa. Jednak był też przekonany, że dziewczyna czuję to samo. Nie chciał kolejny raz dyskutować z Barnesem. Ten za kilka dni miał wyjechać, walczyć. Na samą myśl o rozłące Steve miał ochotę rozpłakać się.
Oboje nawet nie zauważyli zbliżającej się dziewczyny.— Hej chłopaki, co słychać? — spojrzała na swoją dwójkę przyjaciół, na swoją rodzinę.
— Hej A...
Gdy tylko miał poznać jej imię, obudził się. Chciał wrócić do tego snu. Było już tak blisko. Chciał do końca poznać to wspomnienie. Poszedł do kuchni i spojrzał na swój wyświetlacz telefonu. Dalej nie rozumiał do końca tej całej technologii.
Od: Wilson
Jutro o 12, hangar. Będziemy tylko rozmawiać.Przeczytał szybko wiadomość, po czym spojrzała na zegarek, który wskazywał czwartą rano. Wiedział, że i tak już nie zaśnie, więc postanowił coś sprawdzić.
Uruchomił internet, wyszukał stronę internetową przychodzi, w której go leczą. Bez problemu znalazł spis lekarzy. Leciał w dół sprawdzając wzrokiem każde nazwisko. Jego poszukiwania przyniosły skutek.— Doktor Blake Lie. — przeczytał na głos. — Resocjalizacja, praca z weteranami.
Znał już kogoś kto pracował z takimi ludźmi, przynajmniej tak mu się wydawało. I nie chodziło tu o Sama.
Chwycił za swoje dresy i rękawiczki, pomyślał, że bieganie pomoże mu w ułożeniu tych wspomnień.
Nie wie ile kilometrów już przebiegł, pracował każdy jego mięsień. Zmęczył się. Głowa bolała go niemiłosiernie. Usiadł pod drzewem, przysłuchiwał się ptakom. Przymknął oczy i próbował uspokoić oddech.
— O czym tak myślisz? — zapytała go ciemnowłosa. I usiadła obok niego przy drzewie. — Bo chyba nie o tych ćwierkających ptaszkach?
— A co jeśli nie wrócę? Co jeśli tam umrę? — Bucky był przerażony wizją przyszłości. Bał się, że nie powróci do domu.
— Nawet tak nie mów Bucky. Musisz wrócić. Dla mnie i dla Rogersa. Kocham cię James — powiedziała lecz po chwili uświadomiła sobie co to oznacza — jesteś moim przyjacielem przecież — dodała speszona. Prawie powiedziała mu swój największy sekret. Bucky nic nie odpowiedział, tylko myślał nadal myślał intensywnie.
— Ty też jesteś moją przyjaciółką — uśmiechnął się sztucznie, chciałby żeby była kimś więcej.
Ocknął się, znowu wspomnienie. Znowu ta dziewczyna. Nadal nie zna jej imienia. Dlaczego to wszystko jest takie trudne? Nie może po prostu się przedstawić czy coś?
Spojrzał na zegarek, zbliżała się szósta. Zebrał się z pod drzewa i ostatni raz skupił się na dźwiękach, otaczającego go świata. Tym razem żadne wspomnienie nie wróciło.
Zaczął biec w stronę swojego domu.Równo o dwunastej stał w hangarze, czekając na Sama. Ten przyszedł dopiero po 15 minutach.
— Myślałem, że nie przyjdziesz. — powiedział schodzący po schodach Wilson. Bucky spojrzał na niego zdenerwowany.
— To ja czekałem na ciebie. Mogłeś dać znać, że się spóźnisz. — Falcon westchnął.
— Im szybciej się tam znajdziemy tym szybciej będziemy to mieli za sobą. Chodźmy już.
CZYTASZ
Żywe wspomnienie // Bucky Barnes
FantasyUrywki wspomnień, to wszystko co miał. Niby został uwolniony od HYDRY, jednak nic nie wróciło do normy, jak to sobie wyobrażał. Dlaczego nie potrafił sobie przypomnieć? Fioletowe tęczówki, tyle wystarczyło by pobudzić w nim wolę do odkrycia prawdy o...