Kim do cholery jest Ava?!

309 12 5
                                    

Siedziała właśnie w prywatnym samolocie wynajętym tylko po to, żeby dostać się do upragnionego miejsca na wakacje. Miasto to było położone gdzieś w Azji. Miało ono swój urok, mogło się tam znaleźć największych przestępców świata. Jednak ona leciała tam tylko po to by odpocząć, odpocząć od całego tego zgiełku miasta, mimo że ulice tam były równie zatłoczone co w Nowym Jorku.

Gdy pilot oznajmił jej, że wylądowali wysiadła z samolotu i rozejrzała się dookoła. Już z oddali mogła dostrzec światła z tego miasta.  Przeleciała wzrokiem po lotnisku i zauważyła czarny samochód, specjalnie dla niej. Wsiadła i ruszyła w podróż, która miała trwać nie więcej niż dwadzieścia minut.

Gdy dotarła, odetchnęła z ulgą, nic się tutaj nie zmieniło. Bar wyglądał tak samo, ludzie praktycznie ci sami. Weszła jak zwykle do środka i rozsiadła się wygodnie prosząc barmana o whiskey.

— Miło cię znowu widzieć — powiedział barman — nie było cię tu od roku, myśleliśmy, że coś ci się stało.
Ava zaśmiała się.

— Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, miałam po prostu dużo do roboty. Sam rozumiesz tyle ludzi wróciło, że ciężko to było ogarnąć. — mężczyzna podał jej napój o który prosiła.

— Rozumiem, to mało powiedziane, gdy w barze siedziało może dziesięć osób, nagle zrobiło się ich trzydzieści. Nawet nie wiesz jak ciężko było to ogarnąć. — dziewczyna opróżniła szklankę z napojem i westchnęła. Rozglądała się na boki, gdy zauważyła kilku facetów idących w jej stronę. Jednak zlekceważyła to, popełniając ogromny błąd.

Jeden z trójki, wysokich prawdopodobnie dobrze wyszkolonych mężczyzn stanął obok niej. Próbowała wzrokiem namierzyć resztkę jednak nie było jej to dane, ponieważ powoli zaczęła osuwać się w tył.

— Wybacz Ava. — powiedział barman i ze smutkiem w oczach spojrzał na panów trzymających bezwładne ciało dziewczyny.

Zabrali ją do ciemnego pomieszczenia, przynajmniej tak jej się wydawało, że jest ciemne gdy się ocknęła. Zrozumiała już, że została odurzona. Zaczęła się rozglądać. Jedyne co udało się jej dostrzec to kobietę stojącą w rogu pomieszczenia, rozmawiającą przez telefon. Gdy starsza blondynka zauważyła powrót świadomości naszej Avy od razu do niej podeszła uśmiechając się.

— Witaj żołnierzu — wyciągnęła czerwony notes ze swojego płaszcza. Notes dobrze znany dziewczynie. — Lub może wolisz Frostblade?
Ava przyglądała się kobiecie. Mimo wysiłku nie udało się jej rozpoznać.
Powoli poruszyła ręką lecz od razu tego pożałowała, gdy poczuła ból w nadgarstku. Jakby tysiąc małych igieł wbijało jej się w skórę.

— Twoje moce chwilowo nie działają. Wiem jaka jesteś niebezpieczna. Możesz mi mówić Selby — starsza kobieta podeszła jeszcze bliżej. Stała zaledwie kilka centymetrów od Avy, mimo to ta nie mogła jej zaatakować.

— Czego chcesz? — zapytała ze spokojem dziewczyna.

— Można powiedzieć, że ochrony. I to nie ja. Ja miałam cię tylko odnaleźć — do pomieszczenia weszła jeszcze jedna kobieta. Tym razem niska, o rudych włosach. Znaczenie młodsza od obu pań.

— To ona? — zapytała, a Selby przytaknęła — Masz ten notes? — już po chwili trzymała go w rękach. — Zapomniałam się przed stawić. Jestem Karli. To zaszczyt cię poznać Frostblade.

Ava miała ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak wiedziała jak mogło to się skończyć. Jak ktoś mógł być jej fanem? Fanem morderczyni? Było to zarazem fascynujące jak i przerażające.
Gdy ona była pochłonięta rozmyślaniami, Karli otwarła notes na odpowiedniej stronie.

Spuszczony wzrok Avy dźwignął się momentalnie gdy usłyszała pierwsze słowo, przeczytane w języku rosyjskim.

Ojczyzna.

Nie rób tego — powiedziała.

Lodowy — kontynuowała. A Frostblade była już blisko płaczu. Zrobiłaby wszystko byle by to powstrzymać. — wygrana wojna.

— Przestań, proszę — próbowała jakoś wpłynąć na Karli.

Miłość — każde wypowiedziane słowo sprawiało ogromny ból, każde miało za sobą okropne wspomnienie. Każde z tych słów było dobrane specjalnie dla niej. — Tęsknota, dwadzieścia dziewięć.

— Nie wiesz co spowodujesz, przestań! — jednak dziewczyna nie przestawała czytać.

***

W tym samym momencie, gdy Ava była zamieniana w maszynę do zabijania, Bucky z Samem i Zemo siedzieli kilka pomieszczeń dalej. Możliwe, że zostaliby tam gdyby nie usłyszeli przeraźliwego krzyku, krzyku kobiety.

— Nie! — tylko tyle udało im się usłyszeć. Ale dwójce mężczyzn wystarczyło to słowo by zrozumieć kim jest krzycząca osoba. Oboje bardzo dobrze znali ten głos.
Biegiem ruszyli do tamtego pomieszczenia, zostawiając lekko zdezorientowanego Sama. Bez problemu Bucky wyrwał drzwi i weszli do środka.

Baza wojskowa — James zrozumiał to słowo. Jednak nie do końca rozumiał dlaczego jest wypowiadane. Zauważył dziewczynę w masce. Zemo zaczął cofać się do tyłu.

— James musimy uciekać — powiedział ciszej.

Gotowa na rozkazy — powiedziała płynnie po rosyjsku. Ten zwrot pomógł mu zrozumieć, że nie tylko on był pięścią HYDRY.

— Zabij ich! — powiedziała Karli i wybiegła z pomieszczenia.
Zemo z przerażeniem chciał wybiec z pomieszczenia jednak nie było mu to dane. Wyjście i okna zostały zamrożone. Kobieta zaczęła iść w ich kierunku. Zaczęła atakować ich na początku pięściami, jednak Bucky dobrze się bronił. Wysunęła więc rękę w przód by lód mógł wylecieć w ich stronę. Nie spodziewała się, że Bucky wykaże się aż takim refleksem. Pocisk odbił się od metalowej ręki i odbił się wprost w twarz Avy. Maska zleciała, co na chwilę zdezorientowało dziewczynę, a Buckiego utwierdziło, że to jego ukochana.

— Ava — powiedział Bucky. Jednak spotkał się tylko z grymasem dziewczyny.

— Kim do cholery jest Ava? — już miała zaatakować ponownie gdy poczuła ból w nodze, spojrzała w dół i zobaczyła sączącą się krew. Za Jamesem stała Helmut z wycelowanym pistoletem.

— Wybacz — powiedział. Nie chciał jej postrzelić jednak wszyscy wiedzieli, że nie miał wyboru. Dziewczyna przeżywała taki szok, że jej umysł powoli powracał do jej kontroli. Rozejrzała się dookoła i szybko zamroziła swoją ranę, przywracając się tym samym do zdrowia. Gdy już potrafiła stać na obu nogach zwróciła się w stronę okna i uciekła nim. Bucky chciał za nią biec jednak gdy wychylił głowę za okno, jej już nie było.
Po chwili do pomieszczenia wbiegł Sam.

— Co się stało? Nie mogłem tu wejść — Zemo zaczął wyjaśniać mu wszystko.

***

Srebrnowłosa wbiegła do opuszczonego budynku. Zaczęła płakać. Nie wierzyła, że potrafiła ich skrzywdzić, nie chciała w to wierzyć. Nie potrafiła też wyjaśnić kim była dziewczyna która wyczytała te kilka słów. Wyciągnęła powoli telefon i wybrała numer swojego przyjaciela.

Halo? odezwał się, prawie od razu, głos po drugiej stronie — Ava? Wszystko dobrze?

Tak potrzebuje twojej pomocy. Muszę kogoś znaleźć.




Te słowa nie są takie same jak u Buckiego ponieważ  te bardziej kojarzyły mi się z postacią. Chciałam też powiedzieć, że ta książka będzie wyjątkowo krótka i powoli zbliżamy się do końca. Jak zwykle komentujcie i gwiazdkujcie jeśli wam się podobało.

Żywe wspomnienie // Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz