Rozdział 9

1.1K 95 60
                                    

 - Harry, musimy porozmawiać.

Louis brzmi poważnie i trochę niepewnie, kiedy podnoszę zmęczone, opuchnięte powieki i patrzę na niego. Jesteśmy po udanym koncercie i marzy mi się tylko pójście do łóżka, które wygląda tak miękko i kusząco, stojąc w hotelowym pokoju, ale Louis właśnie przekracza próg, zamykając za sobą cicho drzwi. Jest na boso. Dresowe nogawki ma podwinięte, ujawniając umięśnione łydki i wystające kostki, a luźna, biała koszulka z kieszonką na piersi opada na jego ramionach, wyraźnie za duża. Dopiero po chwili orientuję się, że to moja koszulka. Ma też okulary na nosie. Uśmiecham się, bo dawno ich nie nosił, a wygląda w nich naprawdę uroczo.

- Co się stało, Lou? – pytam, marszcząc brwi.

Kiedy do mnie podchodzi, robi małe kroczki i jest wyraźnie niepewny. Przysiada na brzegu kanapy, jakby w każdej chwili był gotów do ucieczki i to alarmuje mnie na tyle, bym wyprostował się, patrząc na niego uważnie.

Wszyscy mamy pokoje na tym samym piętrze i już w samochodzie każdy zarzekał się, że po tym, jak wejdzie do pokoju, od razu rzuci się na łóżko i zaśnie w ubraniach. Najwyraźniej Louis nie mógł zasnąć, skoro jest tutaj, ze zmierzwionymi i lekko wilgotnymi włosami, przygryzając wargę.

- Chodzi o to, co ostatnio powiedziałeś – mówi szybko. – Nie rozmawialiśmy o tym, ale...

Wstrzymuję oddech. Rozumiem już, dlaczego tutaj przyszedł, dlaczego chce porozmawiać; nie zapomniał o moim wyznaniu sprzed rozpoczęcia trasy. Nie zapomniał o nim, nie zapomniał także tej chwili na stadionie w Montevideo, kiedy niemal się pocałowaliśmy, a teraz chce to odkręcić. Jestem tego pewien.

- Ale nie mogę udawać, że tego nie pamiętam, Harry. Nie mogę udawać, że to się nie stało. – Nie chcę na niego patrzeć, nie teraz, ale nie potrafię oderwać wzroku, gdy siedzi tak, splatając i rozplatając dłonie. – Nie chcę udawać.

Marszczę brwi, gdy jego głos nagle robi się stanowczy i podnosi głowę, patrząc na mnie jasnymi oczami. Przełykam ślinę i odchrząkuję, by coś powiedzieć, by powstrzymać go, ponieważ nie jestem gotów usłyszeć tego, że on nie odwzajemnia moich uczuć. Że mnie nie kocha i nigdy kochać nie będzie albo, co gorsza, że nie chce mnie znać.

Ale wtedy Louis uśmiecha się lekko, niepewnie i palcami przesuwa po moim ramieniu, nachylając się nieco.

- Ja też... Też jestem w tobie zakochany, Hazza.

Harry wcisnął gwałtownie enter i uśmiechnął się szeroko, zadowolony. Już wyobraził sobie miny czytelników, gdy przeczytają zakończenie najnowszego rozdziału i był pewien, że jego skrzynka zapełni się wiadomościami o tym, jak mógł zakończyć w takim momencie.

Mieli parę dni wolnego pomiędzy koncertami i choć Harry najchętniej spędziłby ten czas w LA, grzejąc się w słońcu, to nie narzekał, widząc szczęście Nialla, gdy przylecieli do Irlandii. Chłopak bez przerwy trajkotał i był kulką energii, co wyraźnie kontrastowało z napięciem pomiędzy Zaynem a Liamem. Od ostatniego koncertu w Sao Paolo chłopcy nie rozmawiali – Zayn przeczekał przerwę między koncertowaniem w Ameryce Południowej a Europie w swoim rodzinnym domu, a Liam spędził ten czas, wychodząc kilka razy do Funny Budha ze znajomymi. I choć cisza między nimi była irytująca, to napięcie panujące w zespole doprowadzało do szaleństwa i Harry naprawdę miał tego dość.

Zayn stał się nerwowy i wypalał papierosa za papierosem, a Liam bez przerwy obserwował Malika, myśląc, że nikt tego nie widzi, ale nie mógł być bardziej oczywisty. Dodatkowo Louis, zirytowany całą tą szopką, zaczął rzucać dwuznaczne komentarze, które – choć bawiły Nialla – zdecydowanie nie poprawiały sytuacji w zespole.

(Not) Fictional Love - ✔ (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz