Tego wieczora Harry wrócił od Liama i to był najlepszy wieczór od wielu, wielu miesięcy i Louis nie bał się tego przyznać. To prawda, spędzali ze sobą mnóstwo czasu; nie było to trudne, kiedy grali w jednym zespole, jednocześnie będąc najlepszymi przyjaciółmi. Podróżowanie po całym świecie, poznawanie nowych kultur, próbowanie nowych rzeczy i robienie tego, co najbardziej kochali - to było idealne życie, ale czasami Louis miał wrażenie, że on i Harry, mimo tego wszystkiego, coraz bardziej się od siebie oddalają.
Byli jednocześnie blisko i daleko; Harry niemal przywiązany do komputera, Louis wciąż z komórką w ręku i to było nieco przerażające, dlatego tak, ten wieczór był czymś cudownym.
Louis uśmiechnął się sennie, przytulając do Harry'ego; ich nogi były splątane ze sobą pod kocem, a on sam zupełnie nie zwracał uwagi na komedię romantyczną, która odtwarzała się na ekranie laptopa. Jego głowa spoczywała na piersi Harry'ego i mógł usłyszeć mocne, szybkie bicie jego serca; kąciki ust wygięły się w górę, gdy zdał sobie sprawę, że to on tak działał na młodszego chłopaka. Przesunął wolną dłoń na napięty brzuch Harry'ego, zaciskając palce na materiale koszulki. Mruknął z zadowoleniem, a kilka minut później jego uchwyt rozluźnił się, gdy zasnął.
Ciężki oddech opuścił jego usta, gdy jego skóra została połaskotana; delikatny dotyk na szyi, a później na piersi i chociaż Louis wciąż był na pograniczu jawy i snu, doskonale wiedział do kogo należała dotykająca go dłoń.
- Mógłbym budzić się już tak zawsze. - Usłyszał zachrypnięty szept. - Już zawsze, kochanie.
I Louis chciał się uśmiechnąć, chciał coś powiedzieć, ale był zmęczony, tak bardzo zmęczony, a potem Harry zamilkł, więc może wcale nie oczekiwał odpowiedzi; może ją znał.
Parę godzin później Louis odkrył, że wpatruje się w Harry'ego; nie pamiętał chwili, kiedy się obudził i otworzył oczy. Wszystko co wiedział, to fakt, że widział przed sobą twarz młodszego chłopaka; z lokami rozsypanymi na poduszce, lekko uchylonymi wargami, strużką śliny wypływającą z kącika ust i oczami poruszającymi się pod cienką skórą powiek. Po jego ciele rozpłynęło się cudowne uczucie ciepła i czułości, a jego serce niemal podeszło do gardła, nim zdał sobie sprawę, że może, być może, to nie tylko jednorazowa sprawa. Być może będzie budził się przy Harrym zawsze. Już zawsze.
Z tą myślą westchnął szczęśliwie, pochylając się do przodu i pocierając nosem o nos młodszego chłopaka, który mruknął coś przez sen, marszcząc brwi. Louis zachichotał i wyplątał się z pościeli, z rozczuleniem przyglądając się, jak Harry nieprzytomnie sięgnął do wciąż ciepłej poduszki, tuląc ją do piersi.
Wyszedł na palcach ze swojego pokoju, od razu kierując się do łazienki. Z opróżnionym pęcherzem, wyszczotkowanymi zębami i umytą twarzą wrócił do sypialni; Harry podkulił nogi niemal pod samą brodę, kurczowo obejmując ubraną w białą poszewkę poduszkę i wyglądał tak bardzo uroczo i bezbronnie, że Louisa zaczęły boleć policzki od ciągłego uśmiechu. Sięgnął po telefon leżący na stoliku nocnym i skrzywił się lekko, zauważając słabą baterię, ale mimo to włączył aplikację poczty, odświeżając ją.
Jego uśmiech nieznacznie poszerzył się, gdy zobaczył wiadomość od Slow Talkera. Ten... chłopak... stał się dla niego kimś w rodzaju przyjaciela i powiernika, i Louis wprost uwielbiał wymieniać się z nim wiadomościami. Jasne, nieco dziwne i krępujące było to, że Slow Talker pisał opowiadanie o nim i jego kolegach z zespołów, ale hej, kim był Louis, by go osądzać, skoro sam znalazł jego fanfiction i sam do niego napisał? Dziwne było też nazywanie tego chłopaka Slow Talkerem, ale Louis uważał, że to w porządku – nawet jeśli autor znał jego imię – ponieważ... Cóż. Nie potrzebował znać jego imienia, nazwiska i rozmiaru buta, by czuć, że może mu zaufać.
CZYTASZ
(Not) Fictional Love - ✔ (Larry) ✔
FanfictionHarry Styles pisze opowiadanie o sobie i swoim koledze z zespołu, Louisie Tomlinsonie, bo tylko w ten sposób może udawać, że jego uczucia są odwzajemnione. Co się jednak stanie, gdy Louis przypadkiem znajdzie jego Tumblra i całkowicie wsiąknie w his...