Rozdział 12

1.1K 90 63
                                    

               Jego auto pędziło autostradą. Jechał przed siebie, pociągając nosem i odganiając na nowo zbierające się łzy, a gardło bolało go od ciągłego krzyku, gdy wrzeszczał razem z płytą, która odtwarzała się w radio. Palce bębniły po kierownicy, a jego policzki nosiły brudne smugi, gdy ocierał twarz wierzchem dłoni.

- What if I knew how to yell, what would I pray? What if I knew how to tell, what would I say? - Odetchnął spazmatycznie, przyciskając pedał gazu. - I will be the only one if you say you'll never go. I'll be screaming out your name from the back row...

Przez resztę piosenki płakał, dusząc w sobie szloch.

Kiedy zaciągnął hamulec ręczny, zatrzymując się na podjeździe swojego rodzinnego domu, oparł czoło o kierownicę, parskając dziwnym, nienaturalnym śmiechem.

- Byłoby bardziej dramatycznie, gdyby to była noc - mruknął do siebie, zanim wyprostował się i odgarnął włosy z czoła.

Niechętnie spojrzał w lusterko i skrzywił się na swój widok. Wyglądał tak, jakby nie spał od kilku dni, jego włosy były potargane, a twarz opuchnięta i brudna, ale niewiele mógł z tym zrobić. Naciągnął kaptur na głowę i wyszedł z samochodu. Zatrzymał się na ganku, chłonąc wzrokiem znajomy dom i odetchnął z ulgą, naciskając klamkę i wchodząc do środka.

Dom był cichy; Robin zapewne był już w pracy, a z kuchni dochodził go dźwięk puszczanej wody, więc od razu skierował się tam, opierając ramieniem o futrynę. Przez kilka minut obserwował swoją matkę, która pochylała się nad zlewem, zmywając naczynia. Nie zmieniła się za wiele od ostatniego czasu, gdy ją widział; była może nieco bardziej zmęczona, ale wciąż uśmiechała się do siebie, sprawiając, że jego serce, bijące w szaleńczym tempie, zwolniło nieco.

- Harry! – zawołała, przykładając dłoń do piersi, gdy odwróciła się i zauważyła go w progu. – O mój Boże, ale mnie wystraszyłeś! – powiedziała, uśmiechając się i podchodząc do niego, zamykając go w matczynym uścisku.

Harry rozluźnił się, nie zważając na jej mokre dłonie moczące mu koszulkę. Przymknął oczy, owijając ręce wokół jej talii i zaciągnął się znajomym zapachem jej perfum, pozwalając sobie na ukrycie twarzy w jej ciemnych włosach.

Anne milczała; jej dłonie powoli przesuwały się po plecach syna, w ten kojący, matczyny sposób, gdy poczuła, jak ten trzęsie się lekko w jej ramionach.

- Mamuś... - szepnął łamiącym się głosem, a ona jedynie uścisnęła go mocniej, zanim odsunęła go na długość ramion, uważnie przyglądając się jego twarzy.

- Wszystko będzie dobrze, skarbie - powiedziała łagodnie. - Cokolwiek się stało, wszystko się ułoży.

Harry odetchnął i powoli skinął głową, wyswobadzając się z jej uścisku, a potem usiadł przy wysepce, z wdzięcznością przyjmując kubek malinowej herbaty, który kobieta podsunęła mu pod nos. Anne usiadła naprzeciw niego, ale nie odezwała się, ani nie przypatrywała mu się z troską, za co był wdzięczny. Zamiast tego co jakiś czas dmuchała w swój kubek, rozwiewając unoszącą się parę i posyłała mu lekki uśmiech, gdy napotykała jego spojrzenie.

Kiedy jego kubek był już pusty, odsunął go od siebie, przecierając usta grzbietem dłoni.

- Powinieneś się przespać - powiedziała Anne, sięgając po naczynie. - Obudzę cię, gdy będzie obiad, dobrze?

- Tak, w porządku. - Wstał ciężko z krzesła i obrócił się na pięcie, zatrzymując w progu. - Hej, mamo? Dziękuję.

Anne tylko się uśmiechnęła.

(Not) Fictional Love - ✔ (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz