Epilog

1.5K 133 58
                                    

Tytuł: Fictional Love | Epilog |
Czuję jego dłoń na swoim biodrze; jest taki zaborczy nawet w czasie snu. Skóra dotyka skóry, jego pierś jest przyciśnięta do moich pleców i gdy powoli wybudzam się, czuję, jak szczęście mnie rozpiera. Chciałbym budzić się już tak zawsze – i tak właśnie będzie.
- Wiesz... – Louis odzywa się, przysuwając się bliżej, a ja nieznacznie podskakuję, zaskoczony jego głosem. – Przed snem zawsze myślałem o tobie. O tym, co mówiłeś, o tym, jak wyglądałeś... O rzeczach, z których się śmialiśmy i o cichych chwilach, które dzieliliśmy. A kiedy w końcu zasypiałem, śniłem o tobie. Bo to wszystko jest o tobie... I jestem pewien, że teraz też tak będzie. – Przerywa, a ja drżę, czując jego usta sunące po moich nagich plecach, składających słodkie, krótkie pocałunki na karku i odsłoniętej łopatce. – Nadal będziesz ostatnią osobą, o której będę myślał przed zaśnięciem. Tylko tym razem, będziesz tu, ze mną. Wtedy, gdy będę zasypiał i wtedy, gdy będę się budził. Zawsze będziesz w moich objęciach.
Uśmiecham się sennie i obracam się. Louis studiuje uważnie moją twarz, gdy wykrzywiam się na lekki dyskomfort w dolnych partiach mojego ciała, ale uspokajam go pocałunkiem. Jestem obolały po wczorajszej nocy, ale to nie znaczy, że nie było warto.
Przesuwam palcami po czerwonym siniaku nad jego obojczykiem, na szyi, pod żuchwą i uśmiecham się z zadowoleniem.
- Kiedyś obiecałem sobie... – mówię cicho. – Obiecałem sobie, że pewnego dnia będę budził się o czwartej nad ranem i nie będę sam. Nie będę do ciebie pisał, nie będę dzwonił, nie będę tęsknił, ponieważ pewnego dnia, kiedy obudzę się o tej cholernej czwartej nad ranem, ty będziesz leżał obok mnie.
- I będę wyzywał cię za to, że budzisz mnie o czwartej nad ranem. – Dopowiada Louis, chichocząc.
Przewracam czule oczami i sięgam, by odgarnąć z jego czoła nieco przetłuszczoną grzywkę. Jest piękny. Jego niebieskie oczy lśnią, nawet pomimo tego, że wciąż jest jeszcze senny i wydaje się, że rumieńce wczorajszej nocy jeszcze nie do końca zniknęły z jego twarzy. Odsuwam białą pościel, którą jesteśmy przykryci, a on pozwala mi na to, przygryzając lekko wargę, jakby zawstydzony.
Chłonę widok jego nagiego, idealnego ciała. Przesuwam palcami po tatuażach, które zaledwie wczoraj oznaczałem swoimi pocałunkami, swoim dotykiem. Z rozbawieniem przyglądam się gęsiej skórce i przesuwam rękę, chwytając w dłoń jeden z jego pośladków, przysuwając go do siebie bliżej.
- Dzień dobry, kochanie – szepczę w jego usta.
- Dzień dobry – odpowiada i przypomina: - Poranny oddech.
Mimo to całuję go miękko i słodko, a on odwzajemnia ten gest, wsuwając palce w moje loki. Przez chwilę leżymy tak po prostu, blisko siebie, stykając się nosami i dzieląc się uśmiechami, których znaczenie znamy tylko my.
- Zawsze wiedziałem, że ostatecznie skończymy razem – mówi Louis, a ja chichoczę.
- Kłamca.
- Ale i tak mnie kochasz.
- Prawda.


Harry uśmiechnął się, patrząc jak liczba notek pod rozdziałem rosła z każdą minutą.
Trudno było mu uwierzyć, że po tylu miesiącach pisania tego opowiadania, w końcu je zakończył. Że po tylu miesiącach czytania wiadomości od czytelników, odpisywania im, cieszenia się z każdego pojedynczego serduszka i reblogu, teraz faktycznie dotarł do końca.
Co najważniejsze, nie mógł uwierzyć, że po tylu latach tęsknienia za Louisem, w końcu go miał, a halfaheart.tumblr.com spełniło swoją rolę.
Teraz nie był już tylko połową serca – teraz on i Louis tworzyli całość i to było wszystko, czego mu potrzeba.
- HAROLD!
Harry odwrócił się, a jego komórka z wciąż otwartą aplikacją Tumblra spadła na podłogę. W drzwiach sypialni stał Louis, opierając się biodrem o framugę i unosząc krytycznie jedną brew.
- Nie wierzę, że to zrobiłeś – powiedział, mrużąc oczy.
- Zrobiłem co?
- Nie udawaj głupka, Styles. – Louis pokręcił z niedowierzaniem głową i wszedł do pokoju. – Wyobraź sobie, że z przyzwyczajenia zajrzałem na pewnego tumblra, który właściwie był nieaktywny od jakiegoś czasu... – powiedział cicho, podchodząc bliżej i Harry oparł się o wezgłowie łóżka, przełykając głośno ślinę. – Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że pojawiło się tam coś nowego...
- Ach, tak? – spytał nerwowo, kiedy Louis powolnie wdrapał się na łóżko i na czworakach szedł ku niemu.
- Och, tak. – Louis uśmiechnął się słodko, kiwając głową. – Widzisz, pewien autor... chłopak... dodał epilog swojego opowiadania.
- Och. – Harry sapnął, a potem wstrzymał oddech, bo ich twarze dzieliły od siebie zaledwie centymetry, kiedy Louis wczołgał się na niego, opierając dłonie po bokach jego ciała.
- Nie wierzę, że napisałeś to, co stało się po naszej pierwszej wspólnej nocy.
- Louis, ja... Przepraszam, mogę to usunąć, wytłumaczyć, ja...
- Nie wierzę, - Louis przerwał mu z naciskiem – że napisałeś to, a nie opisałeś tego, co działo się wcześniej w tym łóżku.
Harry przełknął ciężko ślinę i przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w starszego chłopaka. W niebieskich oczach podskakiwały wesołe ogniki, a usta rozciągały się w lekkim uśmiechu i Harry odetchnął, a potem uśmiechnął się cwaniacko, chwytając Louisa za biodra.
Jednym sprawnym ruchem obrócił ich, wciskając chłopaka w materac i przekrzywił głowę, siadając na jego udach. Louis sapnął, zaskoczony tą nagłą zmianą i przygryzł wargę, zaciskając palce na bicepsach młodszego chłopaka.
- Nie chciałem onieśmielać tych wszystkich ludzi, Lou – wymruczał Harry. – Poza tym, jestem pewien, że gdybym to zrobił, oni zorientowaliby się, że to wcale nie jest fikcja, skarbie.
- Ach tak?
- Och, jestem przekonany. – Harry pokiwał głową. – Nasi fani doskonale zdają sobie sprawę, że jesteś dominującym typem, kochanie. – Pochylił się, przyciskając usta do szyi chłopaka i possał jego skórę, sprawiając, że Louis westchnął pod nim. – I wiedzą też, że jedyną osobą, której ulegasz, jestem ja.
- Nie pochlebiaj sobie, skarbie. – Louis poklepał go delikatnie po policzku. – Jestem całkiem pewien, że wczorajszej nocy to ty wiłeś się pode mną, nie na odwrót.
- I właśnie ta twoja postawa sassy queen ujawniłaby, że to nie jest fikcja. – Harry uśmiechnął się czule.
Louis sięgnął, wsuwając palce w loki młodszego chłopaka i przyciągnął go do siebie, zderzając ich wargi w mocnym, namiętnym pocałunku, który zostawił ich usta posiniaczone.
- Bądźmy tą perfekcyjną parą, której wszyscy nienawidzą – wymruczał w jego usta, a chwilę potem dodał: - I błagam, nie opisuj tego na Tumblr. Nie chcę, by ludzie byli zazdrośni.
W odpowiedzi Harry tylko zachichotał.

(Not) Fictional Love - ✔ (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz