Jutrzejszego popołudnia miał się odbyć specjalny, szkolny piknik. Z tej racji, każdy z swoich domów miał przyrządzić kilka dań i słodkości jako poczęstunek. Były to ostatnie, ciepłe dni, więc całość miała się odbyć na dworze, nieopodal zamku. Niedługo nadejdzie jesień, a później zima i Święta. Co przyniosą w tym roku?
Katie wraz z pozostałymi Huncwotami, Lily i resztą gryfonów, znajdowała się w wielkiej kuchni. Nadeszła ich pora na przygotowanie swoich smakołyków.
- Slytherin miał kolejkę przed nami. - westchnęła Evans. - Najpierw trzeba tu nieco posprzątać. - rozejrzała się po brudnej kuchni.
Wszyscy zgodnie przyznali jej rację i po kilku chwilach rozpoczęło się sprzątanie, a gdy już było w miarę czysto, każdy zaczął wykonywać przydzielone im zadania. No może prawie każdy, bo Huncwotów ciężko było zagonić do roboty. Najszybciej ustąpił Remus i poszedł pomóc Lily piec ciasta. Kolejny odpadł Peter, którego zaciągnięto do robienia sałatek. Sama McAllister, nie miała ochoty na gotowanie czy pieczenie, ale tym razem niestety nie udało jej się uciec i za zadanie miała upiec babeczki. Towarzyszyć jej miał Syriusz, a to nie wróżyło nic dobrego. Oj, nie.
- Wiesz w ogóle jak je przyrządzić? - Black postawił miskę na stole.
- Wiem. - westchnęła tamta. - Z innym smakołykiem byłoby gorzej, ale babeczek nauczyła mnie piec babcia, więc chyba sobie jakoś poradzimy. - zerknęła znacząco na Łapę.
- Co to za spojrzenie? - zaśmiał się chłopak.
- No cóż, wiem do czego jesteś zdolny. - powiedziała po czym dodała odpowiednią ilość jajek i mąki do miski.
- Kotku... - brunet podszedł do niej. - Jeszcze nie wiesz dokładnie do czego ja jestem zdolny. - szepnął do jej ucha po czym pocałował ją w szyję na co tamta dała mu pstryczka w ucho.
- Weź się lepiej do roboty. - pogroziła mu palcem. - Podaj mi ten proszek do pieczenia. - wskazała.
- Ale mi się nie chce. - westchnął i podał jej wspomniany dodatek.
- Myślisz, że mi się chce? - dziewczyna zerknęła na niego i otworzyła opakowanie, z którego strzelił jej proszek na twarz. Black widząc ją, zaczął się śmiać. - Ani słowa... - ponownie pogroziła mu palcem.
- Eeh, bardziej by mi się chciało to wszystko robić, gdyby to miała być część jakiegoś żarciku. - mówił ze zrezygnowaniem. Katie spojrzała na niego z zaciekawieniem. - Co? - zerknął na nią, na co brunetka uśmiechnęła się zadziornie.
***
Po dłuższym czasie większość dań i pozostałych przysmaków była gotowa. McAllister zdjęła swój fartuszek i odłożyła go na miejsce po czym spojrzała dumnie na gotowe babeczki.
- Dlaczego je pogrupowałaś? - Łapa podszedł do gryfonki. - Różne smaki? - pytał. - Niby stałem obok i coś tam robiłem, a i tak nie wiem co do nich dodałaś. - mówił po czym założył ręce na biodrach.
- Cóż te po lewej idą na piknik. - wskazała brunetka.
- A te po prawej? - dopytywał chłopak.
- Przydadzą nam się na później. - gryfonka spojrzała dumnie na przyjaciela. - Zgadnij do czego. - uśmiechnęła się zadziornie.
Syriusz po czasie załapał o co chodziło jego towarzyszce.
- Co się stanie po ich zjedzeniu? - uśmiechnął się szeroko i podążał za McAllister. Minęli Pottera i poszli po kolejne opakowania do słodkości.
***
Sobotnie popołudnie.
Wszyscy uczniowie Hogwartu wraz z nauczycielami, znajdowali się już w miejscu, gdzie odbywał się piknik. Na początku odbyły się zawody na najsmaczniejszy deser. Na pierwszym miejscu był Gryffindor, na drugim Hufflepuff, na trzecim Slytherin i na czwartym Ravenclaw. Później odbyło się kilka innych atrakcji, takich jak np. przeciąganie liny, skakanie w workach, trafianie do celu itp. Natomiast na samym końcu, miał się odbyć mecz Quidditcha. Wszyscy świetnie się bawili, dobrze było się oderwać od codziennej rutyny.
CZYTASZ
I Love You, Padfoot (PL)
FanfictionCo by było gdyby na roku Huncwotów pojawiła się jeszcze jedna dziewczyna, która byłaby godna miana Huncwotki? Jak potoczyłaby się wtedy historia? Największy szkolny Casanova oraz mała i dość wredna czarownica. Co się stanie, gdy te dwa charaktery si...