Po długiej podróży zamarzyłam tylko o tym, by znaleźć się w łóżku i odpocząć. Siedzenie dwa dni za kierownicą było bardziej męczące niż przypuszczałam. Poza tym to wszystko co zdarzyło się dzisiaj, to było dużo wrażeń. I nie wiem dlaczego, ale cały czas miałam przed oczami tego chłopaka. Jak on miał na imię?
-Luke. - szepnęłam.
To imię było bardzo znajome. W sensie, oczywiście. Miliony mężczyzn na świecie nazywało się Luke, ale coś mi nie pasowało. Miałam dziwne przeczucie. Ale ja zawsze w czymś szukałam dziury i byłam nieufna, więc włożyłam te głupie myśli do folderu “Nieważne”, w mojej głowie.
Zaparkowałam na ulicy, zaraz pod domem z czerwonej cegły. Wszystkie domki były takie same i stały koło siebie, ale były albo białe, albo miały miedziany lub czerwony kolor. Nie było tu dużego ruchu, ale wiele ludzi chodziło po chodniku. Spojrzałam na adres, który podała mi ciocia. Wyszłam z samochodu i podeszłam do drzwi pukając cicho. Po chwili usłyszałam skrzypienie drzwiami i zobaczyłam uśmiechniętą ciocię. Wyglądała pięknie.
-Vienna! - krzyknęła radośnie.
-Ciociu! - podeszłam do niej i zarzuciłam jej ręce na szyję. Objęła mnie mocno, a po chwili odsunęła od siebie by mi się przyjrzeć.
-Wyglądasz ślicznie. - szepnęła. -Tak długo cię nie widziałam. Cieszę się, że przyjechałaś. - uśmiechnęłam się szeroko. -Co tym razem zbroiłaś?
-To długa historia. - powiedziałam cicho. -Zaraz ci wszystko opowiem, tylko wezmę swoje rzeczy z samochodu. - wskazałam na Mercedesa. Ciocia westchnęła i zmrużyła oczy.
-Nadal jeździsz tym gratem? Myślałam, że mama kupiła ci nowy samochód.
-Kupiła. - wzruszyłam ramionami. -Ale Rhoda jest niezastąpiona. - ciocia zaśmiała się, po czym zniknęła za drzwiami. Pobiegłam do samochodu po torbę i walizkę i wróciłam rozglądając się po salonie. Był przestronny, jak cała reszta domu. Widać, że ciocia włożyła w to mieszkanie dużo pieniędzy. Na środku salonu był miękki, beżowy dywan. Koło niego dwie fioletowe kanapy, kominek, duży telewizor i półki z książkami, które ciągnęły się od jednego do drugiego końca ściany. Zobaczyłam też schody prowadzące na górę.
-Podoba ci się? - zapytała ciocia wycierając ręce w ścierkę. Pokiwałam głową. -Długo myślałam jak go urządzić. W końcu salon to serce domu. - powiedziała smutno. Nic dziwnego. Nikogo tu nie miała. Wszyscy, całą moją rodziną, przenieśliśmy się do Louisville, w stanie Kentucky. A ponieważ ciocia, miała w Nowym Jorku świetną pracę, jako projektantka i głowa jednego z najbardziej popularnych magazynów w Stanach, nie chciała rzucać wszystkiego i wyjechać. Rozumiałam ją. Ale nie byłam pewna czy jest szczęśliwa. Z pozoru na taką wyglądała.
-Jakby patrzeć na to z seksistowskiej strony, to kuchnia jest sercem domu. - zaśmiała się na mój komentarz i nakazała ręką, abym poszła za nią. Weszłam właśnie do kuchni. Wszelkie szafki i oprawa zmywarki były w orzechowym odcieniu brązu. Blat był z białego kamienia. Po drugiej stronie był też barek śniadaniowy z dwoma krzesłami, który łączył się z brązowymi szafkami i prostokątną kolumną. Na barku zobaczyłam dwa talerze, które pełne były kurczaka, ziemniaków i warzyw. Spojrzałam na ciocię i uśmiechnęłam się.
-Nie musiałaś, ciociu. To ja powinnam ci coś ugotować, za to, że mnie tu gościsz. - wręczyłam jej zakupy, i od razu przypomniał mi się ten chłopak pod sklepem.
-Dobra, dobra. Siadaj i zajadaj. Przy okazji opowiesz mi, co twoja mama znowu wymyśliła.
I owszem, usiadłyśmy. Zjadłam wszystko na talerzu, a ciocia zadawała mi pytania w związku ze szkołą i przyjaciółmi w Louisville. Powiedziałam jej, że nie jest tak źle. Kontaktuję się z wieloma osobami i mam nadzieję, że będziemy rozmawiać nawet ,gdy rozjedziemy się na studia. Skinęła głową.
CZYTASZ
Attracted - l.h. fanfiction
FanfictionVienna to dziewczyna, która ma swój idealny świat, jednak nie lubi swojego stylu życia. Nienawidzi rodzinnych kolacji, znajomych rodziców i "nedętych bufonów". I choć wszyscy uważają, że wszystko ma, to nie ma tego, czego by chciała. Ma już chłopaka...