Chapter 6: Lunch

533 39 9
                                    

Weszłam na górę, zdejmując z siebie mokre od potu ubrania. Po długim joggingu zaczęło burczeć mi w brzuchu, a ponieważ Luke i tak zamienił swoją propozycję ze śniadania na lunch to zgodziłam się. W sumie to było miłe, że chciał mnie zaprosić.

Wzięłam długi i zimny prysznic myjąc włosy. Włączyłam telefon z moją składanką ulubionych utworów i oddałam się muzyce. Fajnie było tak posiedzieć w łazience i w końcu się zrelaksować. Nie mogłam się doczekać, aż Elliot przyjedzie i byłam mocno podekscytowana.

Wysuszyłam włosy zawijając je w ręcznik, a na siebie założyłam świeżą bieliznę oraz białą sukienkę w kolorowe ptaki. Usta pokryłam bezbarwnym błyszczykiem,a powieki pokryłam lekko różowym cieniem i maskarą. Rzuciłam się na łóżko z moimi mokrymi włosami i czekałam przeglądając Facebooka i Twittera. Dostałam około dwadzieścia pięć wiadomości. Prawie wszystkie od mojej przyjaciółki - Blake, dwie od Elliota i jedna od nieznanego numeru. Sprawdziłam tę ostatnią.

Od: Nieznany

Hej, pamiętasz tego chłopaka, który proponował ci ostrą jazdę? ;)

Podniosłam brew. To ten koleś w sklepie.

Do: Nieznany

Jak znalazłeś mój numer?

Kurna, nie mogę. Ten człowiek nawet mnie nie zna, a pisze do mnie SMS'y. Nie myśląc długo zeszłam z łóżka i skierowałam się do wyjścia. Zanim jeszcze mogłam otworzyć drzwi ujrzałam Luke'a przede mną. Wpadłam na niego. Nasze klatki piersiowe obiły się o siebie, chociaż luke był jakieś piętnaście centymetrów wyższy. Zarumieniłam się pod wpływem jego zapachu i tego, że wcale nie przeszkadzało mi wtulanie się w jego ciało. Wziął mnie za ramiona i odsunął od siebie.

-Wszystko OK? Właśnie miałem zapukać. - zapytał patrząc mi w oczy. Jakim cudem on nie był speszony? Nie rozumiałam tego. Był taki pewny siebie.

-Tak. - włożyłam kosmyk moich rudych włosów za ucho i zamknęłam drzwi na klucz. Luke stał za mną nadal się nie odzywając. Zeszłam ze schodów i skierowałam się w stronę mojego samochodu.

-Chcesz jechać tym? - wskazał na Rhodę i zaczął się śmiać. -Nie ma mowy.

-Serio? - zmarszczyłam brwi i położyłam dłoń na maskę samochodu. -Nie słuchaj go, Rhoda. Jesteś wspaniała.

-Jezu, tylko mi nie mów, że jesteś jedną z tych dziewczyn, które nazywają swoje samochody. - przewrócił oczami.

-To mój pierwszy samochód, więc nie wiem. - wzruszyłam ramionami. -Wsiadaj.

-Nie. Pojedziemy moim autem. - powiedział. Właściwie to był rozkaz, niż jakakolwiek odpowiedź. Mógłby się chociaż zapytać, czy chcę jechać tym jego cackiem. Dlaczego on był taki odpowiedzialny? Przez te ostatnie trzy dni chciał kontrolować wszystko i wszystkich, a ja wcale tego nie lubiłam. Oczywiście, go nie znałam, ale nie wydawał się w typie ludzi, z którymi zwykle spędzam czas.

-Dlaczego mój samochód ci nie pasuje? Jest sprawny, ma hamulce, kierownicę, koła - wszystko, czego samochód potrzebuje. - powiedziałam idąc koło niego. Nasze dłonie ocierały się o siebie i czułam przyjemny prąd przez nie przepływający.

-Posłuchaj, Vienna. Jestem mechanikiem, więc raczej wiem, co samochód potrzebuje, a czego nie. Ta twoja Rhoda jest naprawdę piękna, ale to stary grat i ma zapewne chujowy silnik. Nigdy nie wiesz, co się stanie.

-To dlatego organizujesz wyścigi?

-Co? - spojrzał na mnie zdezorientowany.

-Jesteś mechanikiem. Słyszałam o wyścigach za jakąś halą.

Attracted - l.h. fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz