Chapter 13: Truth hurts

76 7 3
                                    

Siedziałam sama na kanapie, podsuwając kolana pod brodę, patrząc w pustą przestrzeń przede mną. Ciepłe fałdy rozrzuconej kołdry pieściły moją skórę. Czułam jak promienie słońca przedzierały się przez firanki w salonie i przez chwilę uśmiech pojawił się na moich ustach, spowodowany zapachem świeżej kawy. Usłyszałam trzask drzwi i zobaczyłam Luka z dwoma papierowymi kubkami w rękach.

-A więc... zaczynaj... - powiedział szybko, zdejmując czarne trampki i siadając naprzeciwko mnie - jaką masz teorię? - podał mi jeden z kubków.

Popatrzyłam na niego zabawnie i upiłam łyk gorącej, płynnej kofeiny. Jeszcze raz niezwykłe ciepło rozlało się w moim wnętrzu. Z powodu kawy oraz tego, że Luke nadal tu był.

-Nie wiem. - przyznałam -Nie mam żadnej teorii. Byłam zaadoptowana, gdy miałam dwa lata. Wypadek twoich rodziców miał miejsce, gdy ty miałeś trzy. To nie trzyma się kupy.

-Niby dlaczego?

-Pomiędzy nami są ponad cztery lata różnicy. - Luke pokiwał głową i przybliżył kubek do ust, przygryzając róg brązowego wieczka -Poza tym, ja nawet nie pamiętam mojej mamy. Jedyne co siedzi mi w głowie to te przeklęte, niebieskie oczy...

-W takim razie nie mam pojęcia - skwitował i powrócił do obgryzania pojemnika od kawy. Wydawało mi się, że to go w pewnym sensie relaksowało. -Nic nie przychodzi mi do głowy...

-Może nie powinniśmy o tym rozmawiać. Nie jestem zbytnio ciekawa kim są moi prawdziwi rodzice. Lepiej zostawić to wszystko w spokoju.

-Serio? - westchnął Luke -A ja się podekscytowałem rozwiązywaniem jakiejś ekstra tajemnicy. Ty to jednak jesteś nudna.

-No cóż...

Luke przewrócił oczami. Jego tęczówki były wprost lodowate i ostatnie promienie słońca niczemu nie pomagały. W dodatku czerwona skóra, otarta od łez i jego rąk nie ocieplały ich odcieniu.

-Tylko się teraz nad sobą nie użalaj. Szkoda czasu na takie pierdoły.

Fakt, że Luke zachowywał się jak czternastoletnia dziewczyna, która przetrwała milion złamanych serc zmusiło mnie do chichotu. Zakrywając dłonią usta, zobaczyłam jego pytający wzrok i pokręciłam głową na znak, że wcale nie musi wiedzieć co doprowadziło mnie do śmiechu.

-Może i masz rację, - przytaknęłam - ale tracenie czasu na dowiadywaniu się kim są moi prawdziwi rodzice to też nie najlepszy pomysł.

Zapadła cisza. Powoli czekałam, aż Luke wybuchnie śmiechem, ale on siedział tylko i przygryzał kartonowy kubek od kawy.

-Ja dałbym wszystko by zobaczyć moich rodziców, gdybym był tobą. To ty właśnie tracisz czas na życiu w kłamstwie. Nie jesteś ciekawa dlaczego cię oddali do adopcji, kim są, co robią, czy jeszcze żyją?

-Przecież to nie ma znaczenia. Szczególnie, że oddali mnie do adopcji. To znaczy, że nie chcieli się mną opiekować.

-Lub nie mogli. - przerwał mi -A to są dwie różne rzeczy. Może powinnaś o tym pomyśleć. Mam kontakty, jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała się dowiedzieć kim są twoi rodzice.

-Okej - odpowiedziałam patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się i wrócił do picia swojej kawy, a raczej przygryzania nerwowo brzegu kubeczka.

Znów zapadła cisza, ale nie próbowaliśmy jej przerwać. Byłam trochę zmęczona, prawdopodobnie wszystkim, co się działo w ciągu ostatnich kilku dni, dlatego położyłam głowę na ramieniu Luke'a i postawiłam mój pusty już kubek na stoliczku. Luke westchnął cicho układając swoją głowę na moją.

Attracted - l.h. fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz