Chapter 7: Friends and clasped hands

515 37 4
                                    

-Ale jak to możliwe, że go nie zobaczyłeś? - nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Złapałam się za brzuch ponieważ bolał. Luke opowiadał mi wiele śmiesznych historii, a moje kąciki ust tylko podnosiły się na każdą opowieść. 

-Normalnie. Jakoś tak wyskoczył zza rogu. Calum zaczął tańczyć do tych głupich piosenek Taylor Swift i nawet go nie zobaczył. 

-Tańczył przed policjantem? - podniosłam brwi. Przytaknął. Oboje zaczęliśmy się śmiać, prawdopodobnie zbyt głośno, bo Linda spojrzała na nas groźnie. -A tak poza tym, to nie obrażaj Tay, jasne?! - pogroziłam mu palcem, na co przewrócił oczami i uśmiechnął się szeroko. 

-Taylor Swift to gówno, skarbie

-Tylko nie 'skarbie'. - jęknęłam ukrywając twarz w dłoniach. -Zniosę 'słońce', 'mała', ale nie 'skarbie'. - jęknęłam.

-Myślałem, że jesteś z tych, co lubią takie zdrobnienia.

-Co cię skłoniło do takiego myślenia? - uśmiechnęłam się łobuzersko. 

-Wiesz, oglądałem dużo filmów o bogatych, Amerykańskich nastolatkach. Zawsze mają jakieś dziwne fetysze i przyzwyczajenia, a do tego są kurewsko rozpieszczone. - podniósł na mnie wzrok. Posmutniałam. W jednej chwili całe rozbawienie jakie panowało w tym pomieszczeniu mnie po prostu zmiażdżyło, gdzieś uleciało. 

-Gdybyś mnie znał, wiedziałbyś, że taka nie jestem. 

-Nic takiego nie powiedziałem.

-Skąd tyle o mnie wiesz? - zmarszczyłam brwi bawiąc się palcami. -Znałeś moje imię już wcześniej, prawda?

-Kogoś mi przypominałaś, więc spojrzałem w twoje papiery. 

-Czekaj, co?! - krzyknęłam. Czy on robił sobie ze mnie jaja?

-To, co słyszałaś. - powiedział łapiąc moją dłoń, która spoczywała na stoliku. -Chciałem coś o tobie wiedzieć. 

-Mogłeś zapytać. - szepnęłam z wyrzutem. Podobało mi się, że trzymał mnie za rękę, ale obiecałam sobie, że nie może mnie dotykać. Szczególnie, że Elliot przyjeżdża za siedem dni. Delikatnie wysunęłam swoją rękę. 

-Nie ufasz mi. - westchnął.

Nastała cisza. Potworna cisza, mimo, że wokół nas było dużo ludzi, rozmawiających i jedzących. Wiedział, że mu nie ufam. Nie potrafię tak szybko zaufać ludziom. Wiem to, bo znam siebie. Nie może mnie zmusić, żebym nagle zaczęła z nim wychodzić na randki, całować się, przytulać.

-Nie znam cię, Luke. Ty mnie też nie. - spojrzałam mu w oczy. Były nieobecne. -Jak mam ci zaufać, skoro się nie znamy?

-Ty mi powiedz. - uśmiechnął się łobuzersko i już wiedziałam, że to wszystko było żartem. Ta rozmowa nic dla niego nie znaczyła. Odgrywał tylko miłego. -Strasznie jesteś dramatyczna. - zaśmiał się głupio. 

-A ty głupi. - wywróciłam oczami.

-Może. Ale za to bardzo atrakcyjny. - na jego słowa parsknęłam śmiechem. Spojrzał na mnie zdziwiony. Podniosłam ręce w geście obrony i uśmiechnęłam się. 

-Masz duże mniemanie o sobie. - mruknęłam. -Nierealne. 

-Wiesz co jest jeszcze nierealne? - pokręciłam głową. -To, że kiedykolwiek będziesz miła. 

-Ja? Ja jestem bardzo miła. Jestem miła inaczej. 

-Ej, to moje słowa! 

-Wiem. - zamrugałam powiekami i uśmiechnęłam się. -Podobają mi się.

Attracted - l.h. fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz