Od tej całej sytuacji zakręciło mi się w głowie i czułam jakby ktoś wbił mi w plecy tysiące szpilek. Gwałtownie wstając poczułam łzy w oczach. Ciocia złapała mnie za rękę próbując mnie zatrzymać, ale ja wyrwałam się.
-Nie jestem zła. Po prostu muszę zaczerpnąć powietrza - powiedziałam cicho, jednocześnie połykając łzy. Moje nogi szurały głośno po podłodze, a oczy napełniały się słonym płynem, przysłaniając moją dotychczas idealną widoczność.
-Vienna... - ciocia westchnęła głośno. Ja stałam tylko nie wiedząc co mam zrobić czy powiedzieć -Proszę cię... Daj mi wytłumaczyć.
Co miałam odpowiedzieć? Jak ją teraz nazywać? Ciocią czy mamą? Jakim cudem nigdy nie zastanawiałam się nad naszymi podobieństwami?
Spojrzałam na jej piękne, kręcone rude włosy, potem oczy i usta. Dopiero wtedy zorientowałam się, jak bardzo podobne jesteśmy. To tak, jakbym wpatrywała się w moje starsze, bardziej doświadczone lustrzane odbicie...
Bez słowa ubrałam buty i kurtkę i wyszłam z domu. Ciocia nawet nie próbowała mnie zatrzymać, za co w duchu jej dziękowałam. Nie byłam w stanie patrzeć jej prosto w oczy i udawać, że wszystko było okay.
Co gorsze, czułam się głupio. Nie, czułam się oszukana... Jak mogłam być tak głupia i ślepa?
Przez moją głowę przechodziło tysiące pytań. Jedne bardziej skomplikowane od drugich.
Na moje włosy lunął deszcz. Pogoda była nieznośna, może nawet i tak nieznośna jak wszystkie myśli, które kłębiły się po mojej głowie. Założyłam kaptur i idąc dalej wstąpiłam do kiosku. Kupiłam Marlboro Gold Touch, znowu, kompletnie zapominając o paczce, którą nadal miałam- w jednej z moich kurtek.
Wyszłam z kiosku szurając butami i odpaliłam papierosa wdmuchując i wydmuchując dym papierosowy. Zaczęło kręcić mi się w głowie, a w uszach dudniło głośno od krwi, która przepływała szybciej i szybciej z każdą sekundą. Zamknęłam oczy aby się uspokoić.
Dlaczego czuję się oszukana? Nie powinnam być zła. Trafiłam do kochającej mnie rodziny, z dobrym statusem, pieniędzmi i wieloletnim kontaktami w branży. Miałam to, co tylko chciałam, przynajmniej w sensie materialnym. Byłam kochana i obdarzana miłością na każdym kroku. Miałam szczęście uczyć się w jednej z najbardziej cenionych prywatnych szkół. Byłam otoczona przyjaciółmi, wysyłana na kursy, by poszerzyć wiedzę i zainteresowania; zapraszana na imprezy, wycieczki na prywatnych jachtach i podróże po świecie. Byłam zapraszana do najlepszych restuaracji, jadłam dania, o których niektórzy nawet nie śnili, piłam wino z najlepszych winiarni... Miałam, kurwa, wszystko.
Potrząsnęłam głową, chcąc ułożyć to wszystko w głowie. Nie mogę być zła. Nie mogłam być niewdzięczna. I tak samo nie powinnam czuć się oszukana. Ale z drugiej strony, żyłam w ciągłym kłamstwie. Moja ciocia okazała się mamą, a moja mama ciocią, jeżeli w ogóle byłyśmy ze sobą spokrewnione... Ile jeszcze sekretów kryje się pod tą przykrywką? Ile jeszcze czasu chciały mnie okłamywać i udawać, że wszystko jest okej? Skoro naszej rodzinie tak bardzo dobrze się wiodło, to dlaczego ciocia nigdy nie próbowała mnie zaadoptować z powrotem? I dlaczego tak bardzo mnie to męczyło?
Przechodząc przez chodnik zalany deszczem usłyszałam ochrypły głos:
-Vienna, ty palisz? - skośnooka dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona. Nad głową trzymała torbę, którą osłaniała się przed deszczem. Jej włosy i tak były już mokre, ale makijaż i świeżo pomalowane wiśniowe usta były nienaruszone. Zaciągnęłam się ostatni raz i wrzuciłam peta do śmietnika.
-Czasami. Gdy jestem zestresowana - odpowiedziałam monotonnie. Dina nie ruszała się w miejscu nadal wpatrując się we mnie. Potem wzruszyła ramionami.
CZYTASZ
Attracted - l.h. fanfiction
FanfictionVienna to dziewczyna, która ma swój idealny świat, jednak nie lubi swojego stylu życia. Nienawidzi rodzinnych kolacji, znajomych rodziców i "nedętych bufonów". I choć wszyscy uważają, że wszystko ma, to nie ma tego, czego by chciała. Ma już chłopaka...