Sora w milczeniu odkręcił kran i nalał wodę do szklanki, starając się nie patrzeć na jedzącego śniadanie idola. Wiedział, że Miya najbardziej lubił, kiedy wszyscy dawali mu święty spokój, i dlatego ochroniarz jadał albo w innych porach, albo w innym pokoju. Ale jednego nie dało się ominąć; czasem zdarzało mu się zapomnieć wziąć z kuchni leków. To właśnie prowadziło do niezręcznych sytuacji takich jak ta. Wszedł przed sekundą z przygaszonym "przepraszam", kładąc wręcz uszy po sobie, i od tej pory żaden z nich się nie odezwał. Jeden czuł na sobie wzrok drugiego, ale ich spojrzenia mijały się i wędrowały jak najdalej od siebie, dalej w kompletnym, dobijającym milczeniu.
Ochroniarz chrząknął cicho, zakręcając kurek, po czym wziął do ust małą, okrągłą tabletkę i popił ją.
– Co tu robisz? – spytał Miya znudzonym tonem. Jakby pytanie to zadawał tylko dla swoistej formalności.
– ...zapomniałem leków – przyznał ochroniarz. Blondyn kiwnął głową, po czym ziewnął przeciągle.
– Mhm...
Czując, że Miyi i tak to obojętne, Sora pozwolił sobie wreszcie na niego spojrzeć. Był jednocześnie niewyspany i zamyślony. Nieobecnym wzrokiem wodził po znajdującym się przed nim talerzu, jednak na patrzeniu się kończyło. Nie miał apetytu, choć zwykle jadł do oporu, narzekając przy tym na swoje dzienne limity kaloryczne. Kac? Może, ale wyglądał, jakby prócz objawów fizycznych zajmowało go coś jeszcze. I trudno stwierdzić, czy tym czymś był czekający go dzień, czy...
...wczoraj.
Sora wbił wzrok z powrotem w blat, pamięcią wracając do minionej nocy. Nie wiedział, dlaczego, ale coś w pijackiej deklaracji Miyi zdawało mu się...przekonujące. Wręcz desperackie. Jakby wyrzucił z siebie coś, o czym na trzeźwo nie mówił jeszcze nikomu.
– Naprawdę... – odezwał się, lecz ucichł na chwilę, próbując jak najzgrabniej sformułować myśli. Miya odwrócił ku niemu głowę, unosząc ją znad śniadania. – Naprawdę chcesz to rzucić? To znaczy, bycie idolem? – spytał Sora.
Blondyn milczał przez moment, a na jego twarzy pojawiło się zdezorientowanie, jakby nie miał bladego pojęcia, o co chodziło. Rzeczywiście, mógł tego nie pamiętać. Przy takiej ilości alkoholu we krwi może zaskoczeniem byłoby, gdyby film urwał mu się kompletnie, ale tego, jakie konkretnie słowa wypowiedział, raczej już nie umiał sobie przypomnieć.
– Słucham? – zapytał wreszcie.
– Wczoraj zawołałeś mnie, kiedy byłeś pijany.
– Wiem.
– I powiedziałeś, że mam zawieźć cię do baru.
– Wiem.
– A potem, że chcesz rzucić bycie idolem.
Sora nie zrozumiał, dlaczego, ale Miya zdał się momentalnie zdenerwować. Nie na siebie, a na niego, jakby to on winny był temu, co jego pracodawca mamrocze po paru głębszych.
– Jakbym ci najebany powiedział, że jestem cesarzowa chińska, to też byś uwierzył?! Nie rozśmieszaj mnie – prychnął idol, po czym zmierzył go srogim wzrokiem. – Czemu mnie wtedy nie zawiozłeś? Co w ogóle ze mną zrobiłeś? Skąd mam wiedzieć, że mnie nie wykorzystałeś? Mam monitoring, sprawdzę wszystko – powiedział tonem, który z pewnością zabrzmiałby groźnie, gdyby Sora zarzucanego mu czynu rzeczywiście się dopuścił. Uśmiechnął się jednak tylko na dźwięk tych słów.
– Sprawdź, jeśli to cię uspokoi. Pomogłem ci dojść do łóżka, a potem zostawiłem cię w spokoju – odparł. Miya chyba mu uwierzył, bo nie drążył tematu dalej. Odwrócił się z powrotem do swego śniadania, lecz tym razem po to, by wstać zza stołu, uniósłszy na wpół pełny talerz z jedzeniem.
CZYTASZ
Idol | bxb
RomanceHashimoto Sora, pełen wigoru i życzliwości ochroniarz, dostaje pracę, za którą nie jeden oddałby wszystko. Ma zapewniać osobistą ochronę Miyi Kaito, idolowi, który dzięki swej dziewczęcej urodzie i niewinnej osobowości stał się znany w całej Japonii...