W końcu nadszedł dzień festiwalu, dzień, w którym Kaito miał zaprezentować swym wygłodniałym fanom utwór swego najnowszego singla, którego premiera miała miejsce tego samego dnia. Sora domyślał się, że taka odpowiedzialność spoczywająca na ramionach to nic przyjemnego, zwłaszcza gdy do przedsięwzięcia nie czuje się nawet grama pasji. Gdy brak Iskry. Domyślał się, że choć idol starał się tego nie okazywać, wewnętrznie drżał pewnie ze strachu. Nie pomagała w tym Higuchi, która nie chciała tym razem spotkać się z nimi na miejscu, ale podróżowała wraz z nimi samochodem na samo miejsce wydarzenia.
– Miya, tylko pamiętaj, że dzisiaj jest ważny dzień – powiedziała surowo, widząc, jak mężczyzna wygląda w znużeniu za okno. – Myśl o tym. Dużo. Co ja z tobą mam, no! Nikomu innemu nigdy nie musiałam mówić takich rzeczy...
– To i tak leci, kurwa, z playbacku, daj ty mi przez chwilę spokój – burknął Kaito w odpowiedzi. Higuchi wydęła usta w obruszeniu.
– Niya, Niya, jesteś teraz Niyą! No już!
Gdy dojechali, sytuacja za kulisami również nie wyglądała na kolorową, a przynajmniej nie w zakresie samopoczucia idola.
– A ten pan to...? – zapytał wysoki mężczyzna z plikiem papierów przy wejściu na backstage, wskazując na Sorę.
– Wpuśćcie go, chcę, żeby tu był – mruknął blondyn w odpowiedzi. Wysoki mężczyzna nie dyskutował, zgodnie z życzeniem przepuścił ich obu, chociaż Higuchi, na życzenie idola, czekać miała już na widowni.
– Połamania nóg! – rzuciła młoda specjalistka od oświetlenia, przechodząca akurat obok z szerokim uśmiechem. Kaito nie odpowiedział.
– Połamania nóg! – zawtórował idący za nią pomocnik, jednak jemu także odpowiedziała tylko cisza.
Sora spojrzał na blondyna. Dostrzegał bezproblemowo jego stres, frustrację. Uśmiechnął się łagodnie, nie mogąc zrobić niczego innego.
– Połamania nóg – powiedział. Kaito zerknął na niego, po czym powoli odwzajemnił ten uśmiech, chociaż tylko trochę i tylko na chwilę.
– Dziękuję, Sora – odpowiedział.
Zaczęło się, i ochroniarza od razu uderzyło to, że było lepiej niż na pierwszym koncercie, w którym mu towarzyszył; bardziej energicznie. Higuchi momentami nie dało się lubić, ale narzucona przez nią presja zebrała efekty. Tylko czy potrzebne? Czy na pewno tego warte? Za kulisy co rusz docierały piski i oklaski podnieconych fanów. Światła to gasły, to znów się zapalały, publika szalała za nieistniejącym poza sceną Niyą.
Ciekawe, jak czuł się z tym wszystkim Kaito. Był szczęśliwy? Może nadal się stresował, a może już przestał, dając się ponieść występowi. Nie, ponieść raczej się nie dał. Za bardzo tego nienawidził. I może słusznie? Może to, co jego menadżerka okrzykiwała sukcesem, dla niego stanowiło największą porażkę?
Zaczęło się "Believe in love". Teraz trzeba trzymać kciuki. Sora oczyma wyobraźni widział już niezadowoloną minę Higuchi, która pewnie myślała sobie właśnie o kolejnych duperelach, które Kaito robił niby nie tak. Ciekawe, czy dobrze mu w ogóle szło; piosenka i tak leciała z playbacku, o wokale nie ma więc co się martwić, ale główny problem stanowiła sama prezencja na scenie i urok, jakim idol powinien promieniować.
Czy Kaito w ogóle chciał, by dobrze mu poszło?
I skończyło się, właściwie zaskakująco szybko, a publika eksplodowała falą braw i okrzyków. Uszu Sory dobiegło słodkie "dziękuję", jakimi blondyn kończył koncert, i wraz z którymi schodził już powoli ze sceny.
CZYTASZ
Idol | bxb
RomanceHashimoto Sora, pełen wigoru i życzliwości ochroniarz, dostaje pracę, za którą nie jeden oddałby wszystko. Ma zapewniać osobistą ochronę Miyi Kaito, idolowi, który dzięki swej dziewczęcej urodzie i niewinnej osobowości stał się znany w całej Japonii...