Kaito w jednym i chyba w jednym tylko był dokładnie taki, jak wszyscy – też miał kiedyś szesnaście lat i głupie pomysły. Głupie, rzecz jasna, dopiero z perspektywy czasu. Gdy bowiem wraz z kolegą i koleżanką z klasy zasiadł przy stoliku w ulubionej kawiarni i oznajmił, że chciałby założyć zespół, wydawało się to wprost genialne.
Hifumi, kolega, zajął się grą na gitarze, a Anzu, koleżanka, odpowiadała za perkusję; on grał na klawiszach i śpiewał. Zawsze interesowali się muzyką, w gimnazjum nawet wspólnie zapisali się do szkolnego klubu muzycznego. To wydawało im się tak naturalnie, że inaczej być po prostu nie mogło – urodzili się, by grać. Więc grali. Napisali parę piosenek, raz czy drugi udało im się wystąpić w knajpie. Jako bardzo młodzi, niedoświadczeni jeszcze życiem ludzie sądzili, że otarli się o sławę. Nazwali się Incubus X, Kaito wszak w swej arogancji uważał, że urodą można przyrównać go do inkuba, mitycznej istoty, która pod postacią nieludzko przystojnego mężczyzny uwodziła niewinne kobiety. I "X", bo fajnie brzmiało.
– Za naszego inkuba – wzniósł kiedyś toast z lemoniady Hifumi, gdy po wyjątkowo udanej próbie udali się wszyscy do swej ukochanej kawiarni. Anzu zaśmiała się wtedy, unosząc szklankę z ironiczną teatralnością.
– Ta, żeby nam nie zmężniał za bardzo przy tym dorastaniu, bo wtedy to już nikt nie będzie przychodził na nasze koncerty. – Ona miała z nich wszystkich chyba najbardziej realistyczny pogląd na życie.
Wszyscy byli ubrani jak pajace; nosili absurdalne ilości gotyckiej biżuterii, obwieszali się piercingami i nie dopuszczali do swojej szafy żadnych kolorów prócz głębokiej czerni, ewentualnie ciemnej szarości. Anzu jakimś cudem udało się nawet przekonać rodziców, żeby pozwolili jej zrobić sobie tatuaże i pofarbować włosy na czerwono. Kaito zadowalał się rozjaśnianiem ich na blond, czego zresztą nigdy nie przestał robić. Japończycy szaleją za blondem, mawiał jego kolega Amerykanin z równoległej klasy, tak jak Europejczycy szaleją za wszystkim, co egzotyczne.
W labiryncie pamięci Kaito zgubiła się gdzieś informacja o tym, kto jako pierwszy stwierdził, że Incubus X potrzebuje basisty. Może Hifumi? On czasem wymyślał do ich piosenek linię basu, nic z nimi później nie robiąc. I podobnie wspomnienia nie podpowiadały idolowi, jak właściwie zabrali się za poszukiwania. Ale pamiętał ze wszelkimi szczegółami, gdy w swej ulubionej kawiarni spotkali się po raz pierwszy z tamtym chłopakiem.
Nakajima Kobe przez pierwszy rok w ogóle do nich nie pasował; chodził na czarno, ale w porównaniu do tych wszystkich dziwności, które ze swoim wyglądem wyprawiali pozostali, prezentował się całkiem normalnie. Dopiero później, chyba pod wpływem presji ze strony zespołu, zasmakował w bardziej alternatywnym stylu. Przywitał się ze wszystkimi równie grzecznie, ale najszerzej uśmiechnął się, patrząc po raz pierwszy na Kaito.
– Incubus, jak mniemam, a reszta to X. – To były pierwsze słowa, jakie do niego kiedykolwiek skierował.
Kobe był o rok od nich starszy, ale nigdy nie pozwalał im tego odczuć. Pozwalał im mówić do siebie po imieniu, bez zbędnych ugrzecznień ani gramatycznych konstrukcji. Wszystkie spory, które dotąd potrafiły zawieszać działalność zespołu nawet na parę tygodni, on rozwiewał w moment. Spajał ich wszystkich i nadał ich kapeli prawdziwy sens. W dodatku wraz z jego dojściem okazało się, że nie tylko Kaito umiał pisać teksty. Spotykali się czasem w tym ich amatorskim studiu, próbując sklecić sensowny wers. Tylko we dwóch.
Nie minęło dużo czasu, nim Kobe mu się spodobał. To stało się, kiedy siedzieli w studiu, na zgiętej w osiem kartce usiłując spisać dobrze brzmiący tekst piosenki. Jakiej, to podchwytliwe pytanie, ale nie niemożliwe do odpowiedzenia. To był ich złoty czas, więc pewnie "Kao" – utworu, który później stać miał się dla niego symbolem.
![](https://img.wattpad.com/cover/268081587-288-k18766.jpg)
CZYTASZ
Idol | bxb
RomanceHashimoto Sora, pełen wigoru i życzliwości ochroniarz, dostaje pracę, za którą nie jeden oddałby wszystko. Ma zapewniać osobistą ochronę Miyi Kaito, idolowi, który dzięki swej dziewczęcej urodzie i niewinnej osobowości stał się znany w całej Japonii...