Rozdział 24

849 27 15
                                    

- Och,  Lauro,  wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha . Czyżbyś się mnie nie spodziewała ? - stała tuż przede mną z szelmowskim,  głupkowatym uśmiechem.

Poczułam się jakbym była w środku cholernego kalejdoskopu. Nic już nie byłam w stanie zrozumieć.  Ta rozmowa Maria a teraz pojawienie się tej kobiety tutaj, na pewno nie zapowiadały nic dobrego.

Mario musiał usłyszeć nasze głosy,  bo niczym mój cień nagle pojawił się tuż za mną łapiąc mnie za prawe ramię.
Kątem oka zdołałam tylko dostrzec,  że jest równie zdziwiony tą wizytą.
Wymienili między sobą kilka ostrych spojrzeń po czym stanął przede mną,  zasłaniając mnie swoim ciałem.
Czyżby obawiał się ataku z jej strony?
Nie powiem,  że nie poczułam się bezpieczniej w jego towarzystwie. 
Ta kobieta od zawsze zwiastowała kłopoty i  tym razem nie mogło być inaczej. 

- Czego chcesz Anno?! - wyparł Mario.

Ona zaś spojrzała się najpierw na mnie,  dokładnie lustrując mnie od góry do dołu. Potem przeniosła swój zabójczy wzrok na Consilgiere.

- Stary poczciwy Mario... - zaczęła. - dobrze cię widzieć w tak dobrej formie. 

Muszę przyznać, że wyglądała całkiem dobrze ubrana w białą marynarkę z dużym dekoltem,  pod którą nie miała nic oprócz koronkowego stannika , którego wykończenie delikatnie wysuwało się na pierwszy plan. Spodnie cygaretki świetnie grały z sandałkami na szpilce.  Całość dopełniała kopertówka na złotym łańcuszku .
Przez chwilę poczułam zazdrość.  A co jeśli ona spotkała się z Massimo ? A może znowu próbuje go uwieść? Szybko jednak moje myśli zmierzające w beznadziejną stronę przepędził jej głos kontynuujący wypowiedź.
- Zupełnie nie rozumiem decyzji Massimo ... chyba jeszcze nie czas na twoją emeryturę,  prawda? Z tego co widzę masz się świetnie.
- Nie tobie to oceniać Anno ...- grzecznie chrząknął Mario nadal osłanijąc mnie swoim ciałem,  jakby w każdej chwili mógłby paść strzał . Próbowałam wychylić się bardziej,  ale mój stróż robił wszystko by mi to uniemożliwić.
-  Bene, bene ... - wtrąciła . Nie denerwuj się tak .
- Czemu zawdzięczamy twoją wizytę?
- Szybko  przechodzisz do konkretów. - odpowiedziała.
- Darujmy sobie te uszczypliwości Anno.
- Właściwie,  to chciałam porozmawiać z Laurą, sprawczynią całego zamieszania.  - roześmiała się.
- Chwila,  o czym ty mówisz? - wtrąciłam,  nie mogąc już dłużej siedzieć cicho .
- Nie udawaj niewiniątka.  Zawsze jesteś taka obłudna? Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek tu wrócisz . Nie tak to miało wyglądać.
- Co masz na myśli?- walnęlam zirytowana. Ta kobieta wyjątkowo źle na mnie działa.  Sam sposób jej mowy doprowadza mnie do szału . A już na pewno nie znoszę poczucia , że kolejny raz o czymś nie wiem.
- Jak to ? Massimo nie przedstawił Ci swojego doskonałego planu?
- Widziałaś się z nim ? - Spytałam pełna obaw o odpowiedź,  którą mogłam usłyszeć.  Za nim padła odpowiedź,  oczami mojej dosyć bujnej wyobraźni widziałam przeróżne scenariusze . Od tych pełnych grozy i Massima w niebezpieczeństwie aż po zdradę..  tak to też mój umysł mi podsunął .
- Jeszcze nie . Stąd też moja wizyta.

Mario trzymał mnie cały czas za ramię. - przybyłam tu jak tylko dowiedziałam się o jego decyzji. Nie to że jestem z niej zadowolona , ale myślę że mogłabym na tym skorzystać.  - cały czas kpiła sobie z nas. Stała nadal na wprost nas i przyjmowała pozy jak modelka z Mediolańskoego wybiegu.  Drażniła mnie tym jeszcze bardziej.
-  Mów jaśniej, albo zaraz stąd wyprowadzi cię ochrona.  - Powiedziałam to jak najpoważniej jak tylko potrafię.  Consilgiere ścisnął mnie mocniej,  jakby chciał dać znać,  że w ten sposób rozmowa nie ma sensu.
- Myślę Anno , że nie będziemy dalej niepokoić Pani tego domu - yhymm , że niby co on powiedział? Te słowa bardzo mnie wzruszyły. Niezwykle miło było to usłyszeć. 
- Lepiej będzie jeśli sami skończymy tą rozmowę- dokończył po chwili.
No teraz to jednak trochę przegiął. Niby czemu miałby mnie wykluczyć z tej rozmowy i to teraz kiedy mogę wreszcie się dowiedzieć prawdy. 
- Widzę gwiazdo , że nie masz pojęcia zupełnie co się wokół ciebie dzieje . Nie czujesz się czasem w klatce ? Niby pełnej luksusu , ale jednak bez wiedzy i możliwości.
I tu miała rację.  Przypomniały mi się słowa Olgi , która ostrzegała mnie przed życiem w "złotej klatce" . Teraz także czułam, że Massimo załatwia wszystko poza moimi plecami.  Nawet ta zołza wie co jest grane.  Doskonale potrafi uderzyć w czułe punkty. Zmagałam się sama ze sobą , by nie dać po sobie poznać,  że jestem na granicy płaczu.  Czułam się już tak cholernie bezsilna.
- zdaje się,  że wiele byś oddała aby móc być w tej klatce jak to nazwałaś.  Z tym, że Massimo już wtedy cię odrzucił.  - starałam się ze wszystkich sił nie dać nic poznać po sobie i dopiec jej jak tylko się da . W końcu sama zaczęła tą grę...
- Gl
Ł
Głupiutka jesteś Lauro . Nie było cię w jego życiu tyle lat . Nie wiesz co było między nami...- szyderczo się zaśmiała .

Nie to nie prawda... niemożliwe.  Nie mógł z nią być! Próbowałam sobie przypomnieć,  czy w listach Massimo coś o niej wspominał, ale przecież do tej pory nie przeczytałam wszystkich.  Byc może jednak mieli romans , a Don chciał ją teraz zostawić dla mnie i ona się mści..

Z zamysłu wyrwał mnie głos Consilgiere.
- Nie daj się jej zwieść. Ona robi to specjalnie.  - mówił do mnie szeptem , pilnie patrząc mi w oczy.
- Ok , porozmawiajmy skoro masz mi coś do powiedzenia to zapraszam - Powiedziałam wskazując na bibliotekę. 
Ona bez chwili zastanowienia weszła i rozsiadła się na kanapie . Ja oparłam się o biurko.  Mario także chciał wejść i uczestniczyć w tej rozmowie , ale wskazałam mu drzwi aby nas opuścił.  Głupia byłam jeśli sądziłam,  że na to pozwoli.
- Lauro,  proszę nie rób głupstw.
Z obawy o Twoje bezpieczeństwo zostanę tu jednak. 
- Mario czyżbyś się bał , że skrzywdzę tą waszą gwiazdę? - zadrwiła.
Rozsądek mi podpowiadał , że on ma jednak rację i robi to z troski o mnie. Wszedł więc do wnętrza, ale dając mi do zrozumienia, że nie będzie się wtrącał.
- Słucham,  co masz mi do powiedzenia i wyjaśnij mi po co tu przyszłaś. 
- Doszły mnie słuchy o planach twojego męża...Ale widzę, że ty nie masz o nich pojęcia.  Cały Massimo, zawsze miał tajemnice przed Tobą,  chyba sama wiesz jak było i nie muszę Ci tego przypominać.

Ta kobieta działała na mnie jak płachta na byka . Całości dopełniał fakt , że teraz miała całkowicie rację.  Mój Don miał plany,  o których ja nie wiedziałam... kolejny raz .

- Nie udawaj zaskoczonej Lauro, przecież z jakiegoś powodu go tu nie ma.
- może cię zdziwię,  ale ufam mu  cokolwiek robi. - Powiedziałam najpewniej jak potrafię. Zaufałam mu i bardzo chciałam, żeby tak zostało.
- jaką masz pewność,  że nie pasuwa teraz jednej ze swoich lasek,  którymi do tej pory się bawił ? - cały czas drwiła ze mnie a ja coraz słabiej odpierałam jej atak, jednak nie chciałam dać jej wciągnąć się w tą grę.  Nawet jeśli on miał inne,  to miał do tego prawo,  przecież to ja odeszłam i nie zostawiłam cienia szansy.
- Posłuchaj, albo mówisz czego chcesz albo twoją wizytę uważam za skończoną ! - Mario spojrzał na mnie,  a w jego oczach widziałam podziw.
- Twój Don chce odejść.
- Jak to? - Nie miałam pojęcia o czym mówi.
- Tak jak słyszałaś.  Massimo chce odejść z mafii . - to co usłyszałam,  znacznie przerosło moje oczekiwania.  Nie spodziewałam się tego . Prosił mnie o zaufanie i mówił, że chodzi o naszą przyszłość , ale nie sądziłam , że chodzi o tak poważną decyzję.  Z tego szoku aż usiadłam na podłodze.  Mario podszedł do mnie i pomógł mi wstać. 
- Lauro , nie złość się na niego.  Jestem pewny,  że niedługo wróci i wszystko ci wyjaśni.  Pamiętaj,  że wszystko co robi , robi z myślą o was .
Czułam się skołowana . Najchętniej zostałabym sama , ale musiałam najpierw pozbyć się tej kobiety.
- Więc,  czego konkretnie oczekujesz Anno? - Mario kontynuował za mnie rozmowę.
- prawdę mówiąc,  oczekiwałam,  że zostanę samego Dona . Ale cóż... Nie będę marnować swojego czasu . Jesteś jego powiernikiem,  więc proszę przekaż mu , żeby pilnie się ze mną skontaktował w tej sprawie.  Chcę zająć jego miejsce !
- Chyba sobie żartujesz- zganił ją Mario, co raczej nie było w jego stylu . Wyraźnie był poirytowany nie tylko jej wizytą, ale także tym co właśnie powiedziała. 
-To niemożliwe czego rządzasz. Nie będę mu nic nawet o tym mówił.  - dokończył .
- W takim razie,  poczekam aż wróci i osobiście z nim na ten temat porozmawiam.- skwitowała.
- Może przez czas oczekiwania opowiem ci o naszym romansie ? Mam kilka pikantnych smaczków , o których może chciałabyś się dowiedzieć skoro znowu wiążesz z nim przyszłość. - dodała szarmancko.

Poczułam jak grunt usuwa mi się z pod nóg.  Zrobiło mi się słabo.  Tabun myśli przebiegał przez moją głowę, która teraz dymiła od nadmiaru informacji .. i to niebyle jakich.
Zapadła cisza ...Mario uważnie mi się przypatrywał,  doskonale wiedział co dzieje się we mnie. Mocno trzymał mnie za moją dłoń.  Gdyby nie on rozpadłabym się teraz na milion kawałków.  Nie chciałam już patrzeć na tą kobietę.  Z jednej strony liczyłam się z tym , że z pewnością miał inne kobiety przez ten czas.  Jednak nie spodziewałam się,  że jedną z nich mogła być ona . Bolało to podwójnie  ...
Siedziała nadal wygodnie na kanapie z założonymi nogami jedna na drugą.  Była pewna siebie i wiedziała,  że dopięła swego. 
Udało jej się zasiać ziarno niepokoju a może i nawet całe pole ...

365 dni to za mało...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz