Biegłam, nie oglądając się za siebie. Wiedziałam, że on zaraz mnie dopadnie, a mój pomysł był bez sensu. Nie chciałam porzucać iskierki nadziei. Potrzeba zobaczenia Massima była silniejsza od wszystkich przeciwności.
- I tak mi nie uciekniesz! - krzyczał za mną.
Nie oglądałam się za siebie. Chciałam wierzyć, że mi się uda. Chyba ta wiara dodawała mi sił. Bieganie nigdy nie było moją mocną stroną. - Jeśli to przeżyje, obiecuje że zacznę biegać - zaśmiałam się do Ciebie.
To był wąski korytarz. Zobaczyłam zakręt i wtedy dotarło do mnie, że to może być szansa. Skręciłam, a zaraz po tym zobaczyłam szereg drzwi. Otworzyłam jedne z nich . Nic tam nie widziałam. Mimo to coś mnie tknęło, weszłam tam. Z korytarza, dobiegał głos Nacho. Był blisko... szybko weszłam w głąb pomieszczenia, chowając się za jakimś biurkiem czy podobnym meblem. Zamarłam w ciszy modląc się. Odgłos kroków nie ustawał.
- Teraz to już na pewno mnie zabije - myślałam.
- Gdzie jesteś szmato!!! - krzyczał rozgoryczony Marcelo. Miałam wrażenie, że stoi tuż za drzwiami. Z bezradności oparłam się o ścianę tuż za biurkiem. Ku mojemu zdziwieniu, to co poczułam za plecami to nie była ściana. To były kolejne drzwi. Bez wahania pociągnęłam za klamkę. Drzwi były zamknięte. - kurwa, co za pech! - szepnęłam do siebie. - nie poddawaj się - myślałam.
Tymczasem z korytarza docierały dźwięki otwieranych drzwi. Za pewne to mój "oprawca" szuka mnie w każdym pomieszczeniu.
- Co mam teraz zrobić? Jeśli tu zostanę, zaraz mnie znajdzie , a jeśli wyjdę też bez trudu mnie dopadnie. Ehh ... Ja i moje "szczęście "- westchnęłam. Nie mam żadnego planu co dalej, zostaje mi czekać na bieg zdarzeń...
- może znajdę tu coś, czym mogłabym się obronić? Zaczęłam od biurka , które stało najbliżej. Nie odkładałam broni nawet na chwilę, bojąc się że może wtargnąc.Jedna po drugiej przeszukiwałam szuflady . W jednej z nich znalazłam klucz . Bez zastanwienia próbowałam włożyć kluczyk do zamka drzwi za mną.
- U kurwa, niemożliwe, że mam aż tyle szczęścia - pisnęłam. Wchodząc obejrzałam się za siebie, czy nie nadchodzi Nacho.
W tym pomieszczeniu było nieco jaśniej niż tam gdzie mnie trzymali. Wtedy dostrzegłam, że w kącie ktoś leży zwinięty w kłębek. Widziałam tylko plecy. Serce podeszło mi do gardła, a ręce się trzęsły. Nie czekając dłużej podbiegłam bliżej . Teraz widziałam, że jest to mężczyzna. Tył głowy zdradzał, że jest to mój Massimo.
Upadłam na kolana, a moje oczy zalały się łzami. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, choć tak na prawdę trwało to sekundy. Nie myślałam teraz o Marcelo, który mógł zaraz tu wkroczyć. Najważniejszy był on ... Zaczęłam wymawiać jego imię na głos. On niereagował. Powoli zbliżałam rękę by go dotknąć. Byłam ostrożna by go nie przestraszyć. Ręce miał związane do tyłu. Zauważyłam, że są całe pościerane. Mówiłam do niego. Jednak nie było żadnej reakcji . Czarne myśli ogarniały moją głową. Lekko odkręciłam go w swoją stronę. Miał opaskę na oczach. Kiedy ją ściągnęłam, wreszcie zobaczyłam te czarne, piękne oczy. Był w szoku, w wielkim szoku. Gładziłam dłońmi jego buzię, a on się o nie ocierał. Biedny , nie rozumiał co się dzieje. W jego spojrzeniu widziałam radość i strach jednocześnie. Chciałam coś powiedzieć, lecz słowa grzęzły mi w gardle . Rzuciłam się mu na szyję, tuląc go do siebie. Czułam, że z jego uczu płyną łzy. Mogłabym zostać w tym ùścisku na wieki. Tak bardzo tęskniłam. Teraz czułam ulgę. Byłam szczęśliwa, choć wiedziałam, że ta bajka , nasza bajka zaraz się skończy i będziemy musieli stawić czoło Nacho . Nie chciałam myśleć o tym, że ktoś z nas może zginąć. Nie żałowałam, że się zgodziłam na to. Pewnie Nacho i tak by mbie tu sprowadził. Chciał, żebym cierpiała tak samo jak i Massimo.Odsunęłam się lekko od Dona, patrząc mu w oczy.
- Nic Ci nie jest ? - zapytałam, dopiero teraz. Cała drżałam z emocji.
Lekko odchylił głowę na bok, abym zobaczyła, że ma włożone zatyczki w uszach.
- Wygląda na to , że nasi Panowie bardzo się tu troszczyli o Ciebie, a nawet o twój sen . - zaśmiałam, się chcąc rozładować napięcie. Pospiesznie wyjęłam je , ponownie tuląc się do niego.
- Mała, jak ja za Tobą tęskniłem. Cholera jasna co ty tu robisz ? - wreszcie usłyszałam ten boski głos, który teraz koił moje nerwy. - rozwiąż mi ręcę, proszę. Chce Cię dotykać całą i czuć.
Zrobiłam to o co prosił, a po chwili znowu tkwiliśmy w uścisku. Dotykał moich włosów, głowy, muskał uszy, brodę, nos. Jak gdyby sprawdzał, czy to nie sen. Jego dotyk mimo tych wszystkich ran na rękach, był taki czuły i delikatny.
Nie wierzyłam w swoje szczęście. Doskonale wiedziałam , że będzie ono trwać krótko, ale najważniejsze, że jestem tu i teraz z nim.
- Jak się tu znalazłaś? Zmusili Cię? Nic Ci nie zrobił ten skurwiel ? - Massimo chciał wszystko wiedzieć. A ja ... Nie miałam teraz zamiaru tracić czasu na tłumaczenie wszystkiego. W końcu byłam tu przy nim cała i zdrowa. To było najważniejsze.
- Kochanie proszę Cię, to nieistotne w tym momencie. Jest coś o czymś musisz wiedzieć za nim cokolwiek się wydarzy. Co prawda wolałabym, wyznać Ci to w innych okolicznościach, ale los nie jest dla nas łaskawy. Nie wiem co tu będzie działo się za chwilę , Nacho szuka mnie wściekły, bo mu zwiałam. Czuje, że rozpętałam wojnę. Ale to nic. Ważne jest, że wyznam Ci prawdę.
- Lauro... - przerwałam, mu bo nie chciałam już dłużej czekać.
- Stella jest twoją córką - znowu łzy pojawiły się w moich oczach. Na twarzy Massimo widać było szok.
- Massimo, ja wiem, że to dla Ciebie jak grom z jasnego nieba, jeszcze w takich okolicznościach. Uważam jednak, że to nie mogło...- mój potok słów przerwał jego długi pocałunek. Rany, jak ja tęskniłam za tymi ustami, za tym smakiem. Całował mnie delikatnie i z wyczuciem.
- Powiedz coś proszę! - przerwałam nagle ten cudowny pocałunek.
- Lauro, nic nie z tego nie rozumiem, nie wiem jakim cudem to możliwe , ale to najpiękniejsza wiadomość jaką mogłem usłyszeć. Obiecuję Ci, że wyjdziemy z tego cało. Zrobię wszystko , aby ją zobaczyć i wziąść ją w ramiona tak jak teraz Ciebie. Chciałbym, żebyś mi wszystko opowiedziała, ale nie możemy czekać. Oni zaraz tu przyjdą. Boże, jak ja Cię Kocham. Ciężko mi się pozbierać. W jednej chwili zjawiłaś się tu niespodziewanie,co już było cudem, a jeszcze mówisz mi , że mamy córkę.- ściskał mnie i całował na przemian. Chyba nigdy nie widziałam w nim aż takiej radości. Jego oczy iskrzyły się, a uśmiech nie schodził z twarzy. Cały Massimo ... zawsze mnie zaskakiwał.
- Powiedz mi czy Domenico i Mario są tu ?
- Raczej nie . Tzn nie wiem co z Domenico , bo ja przyleciałam z Mario. Na lotnisku, Salvador można powiedzieć że mnie porwał. Wcześniej nikt się nie zorientował, że coś nie gra . Mnie zabrał Salvador, a Mario został chyba na lotnisku. Wydaje mi się, że go puścili. - Don wstał i zaczął nerwowo się kręcić w kółko. Mówił coś pod nosem po włosku. Widać było, że swoje oberwał, ale nadal był przystojny i pociągający. Na jego rękach zauważyłam ślady po wkłuciach, zonaczało to, że jemu też coś podawali.
- Skąd masz broń? - nagle spytał patrząc się na leżąc obok mnie zdobycz .
- Zabrałam ją Marcelo.
- Brawo, zaskakujesz mnie odkąd tu wparowałaś wariatko - podszedł i znowu mnie pocałował. Nie mogłam się tym nasycić, jednak nie było na to czasu.
- Musimy uciekać. I tak zaraz po nas tu przyjdą. Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy, ani nie znam tego budynku. Za chwilę stąd wyjdziemy. Najpierw ja się rozejrzę, potem do mnie dołączysz. Masz się mnie słuchać! To nie są żarty Lauro. Pamiętaj, że mamy wspólny cel. Mamy córkę kochanie. - skradł mi buziaka. - nie sądziłem, że mogę być jeszcze taki szczęśliwy. - Potem sprawdził magazynek.
- chyba jednak mamy więcej szczęścia niż rozumu, magazynek jest pełny - uśmiechnął się.
Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że w zasadzie to brakowało mi każdego jego gestu. Nawet tego przeczesania palcami włosów. To dodawało mu uroku. Nadal nie wierzyłam w to co zrobiłam. - wreszcie twój upór na coś się przydał Lauro - pomyślałam.
- Ruszamy Mała- przytulił mnie jeszcze raz, złapał za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi ...
CZYTASZ
365 dni to za mało...
Short StoryMijają 4 lata od czasu rozstania Laury i Massimo. Co zmieniło się w ich życiu? Czy Laura jest szczęśliwa u boku Nacho ? Jak wygląda życie Massimo ? Czy wszystko jest takie na jakie wygląda?