Rozdział 11

712 24 8
                                    

Te słowa dźwięczały mi głowie. Przypomniałam sobie ten sen, tuż przed moją ucieczką z Teneryfy. To w nim Massimo prosił mnie o pomoc, twierdząc, że tylko ja mogę to zrobić. TAK! To był proroczy sen.
Czułam podświadomie że robię dobrze.
- Wszystko w porządku Lauro ? - podszedł do mnie Mario .
- odkąd to wszystko się zaczęło nic nie jest takie jakie być powinno ...- spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach .
- Muszę ci przyznać, że bardzo mnie zaskoczyłaś swoją postawą. Niejeden mafioza nie wykazałby się taką odwagą, a Ty w dodatku ryzykujesz mimo , że masz dziecko... - chciałam coś powiedzieć, ale Mario dalej kontynuował.
- Wiem , że nie darzyłem cię sympatią.  To przez to , że Don przy tobie tracił swoją wrodzoną czujność. Wielu osobom się naraził.  Zerwał wiele umów. Dużo go to kosztowało, na dodatek omal nie przepłacił tego życiem. Wiedziałem, że on nadal o Tobie nie zapomniał. Zbyt dobrze go znam. Jest dla mnie jak syn... bardzo się po tym wszystkim zmienił.  Stał się rozważny, ale też bardziej ludzki. Wiesz, że na 30 -stą rocznicę naszego ślubu wysłał nas z żoną w podróż? W dodatku w czasie, w którym wiem że mnie  potrzebował jako swojego Consilgiere. Nie było jednak mowy , abym mu odmówił. Moja żona również zauważyła jego zmianę  , chociaż nie miała z nim na codzień styczności. Tak taka jest prawda Massimo wielokrotnie mnie  zaskoczył.
- To piękne co mówisz- wtrąciłam.
- kiedyś uważałem, że dużo traci przez Ciebie . Nie byłem przychylny waszemu związkowi... sama wiesz jak było.  Ale teraz wiem , że jesteś najlepszą rzeczą jaka mogła go spotkać.  Zmieniłaś jego oraz jego życie. Nie potrafił być już bezdusznym człowiekiem.  Z wielu interesów, pomimo że były bardzo dochodowe wycofał się tylko dlatego , że kogoś krzywdziły.
- Mario , skoro tak już rozmawiamy , powiedz dlaczego wtedy mi pomogłeś uciec?
- Najzwyczajniej w świecie bałem się  o Ciebie.  Don nie był wtedy sobą.  To było jedyne słuszne wyjście.  Kiedyś mnie  nawet zapytał o tamte wydarzenia.  Chciałem mu się przyznać , ale on i tak się domyślił  wszystkiego. Pamiętam dokładnie , jak wtedy bardzo wymownie powiedział, że niczego nie ma mi za złe , bo wie że zawsze dbam o jego dobro...
- Lauro, jeśli chcesz się wycofać to masz ostatnią szansę. Jeśli będziemy na terenie Ibizy Marcelo za pewno będzie wiedział jako pierwszy.  Nie będzie już odwrotu.
- Nawet nie ma mowy.  Jestem świadoma Mario. Jestem mu tu winna..
- mylisz się, nie jesteś mu nic winna . On Ci już dawno temu wybaczył.
- Ale tu nie chodzi o to. Chce żeby poznał nasze dziecko. Pragnę by o tym wiedział. Zabrałam mu 5 lat z życia naszej córki. Nie mógł być przy jej narodzinach... Nie mógł jej nosić i tulić, gdy była taka bezbronna.  Nie widział jej pierwszych kroczków.  Nie słyszał pierwszych słów... Tak dużo mu odebrałam Mario.  Tego czasu nie cofnę .  Nie jestem w stanie oddać mu tych pierwszych 5 lat życia Stelli. Dlatego chce , aby chociaż teraz miał szansę ją poznać, a być może dalej ją wychowywać.  Chce by poznała swojego ojca, takiego jakiego ja poznałam . Massima z ludzką twarzą. Nawet jeśli, oddam za to życie...
Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam łzy w oczach Mario . Chwilę później płakaliśmy oboje .
- Lauro, wiedz o tym , że zrobimy wszystko, abyście oboje wyszli z tego cało.  Wasza cudowna córka musi mieć  oboje rodziców. Pamiętaj o tym! Nie pozwolę Ci zginąć . Przepraszam, że w Ciebie wątpiłem. - mocno mnie przytulił. A ja czułam ulgę...

Po chwili Consilgiere zaczął wykonywać mnóstwo połączeń, jedno po drugim . A ja oddałam się dalszej lekturze listów .  Musiałam wiedzieć co dalej z jego chorobą

Dzień 24

Droga Lauro, czuje się niestety zobowiązany zdawać Ci relację na temat przebiegu mojego leczeniaObiecałem sobie nigdy cię nie oszukać, tak samo będzie i terazNie musisz się o to martwić.
Byłem dzisiaj w klinice u dr. Andreasa. Niestety, ale borykam się z dosyć rzadką odmianą guza nieoperacyjnego. Zaproponował mi leczenie w Niemczech, w instytucie, gdzie pracuje jego dobry znajomy . Obiecał się mną zająć . Doktor mi mówił, że stosują tam nietypowe leczenie skojarzeniowe . To połączenie " lekkiej chemii " oraz innych leków, których nazwy nie jestem w stanie Ci powtórzyć.  Zapewnił mnie , że będę tam w najlepszych rękach.  Ufam mu , bo jak wiesz, już raz uratował moje życie.  Poza tym polubiłem tego człowieka.  Dasz wiarę? Massimo Torriceli polubił lekarza . Jeszcze jakiś czas temu sam bym się z tego śmiał.
Umówił mi już tam pierwszą wizytęLecę do Niemiec za dwa dni.
W domu całe szczęście wszystko w porządku.  Luca nie odpuszcza mnie na krok. Domenico się cieszy , bo mają z Olgą chwilę dla siebie. A niech korzystają, kto wie ile życia mi zostało...
Nie będę Cię zasmucał. Chce wierzyć, że u Ciebie i Stelli wszystko jest w porządku  . Lauro brakuje mi Ciebie ...

365 dni to za mało...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz