Cały dzień po incydencie ze śniadaniem spędziłem w pokoju. Alex w dobrym nastroju przyniósł mi nawet obiad pod drzwi i powiedział, że nie muszę schodzić na dół. Cóż za wyrozumiałość! Palant jeden ! Coś tam podziubałem w jedzeniu ale nie byłem głodny. Oczywiście nie dopisywał mi apetyt.
Następnego dnia grałem jak mi zagrał. Zapukał, zawołał na śniadanie. Czym prędzej się umyłem i byłem już w salonie, żeby tylko czymś nie podpaść. Przecież gra toczy się dalej a ja nie chciałem wejść na przegraną pozycję, od której się w końcu zacząłem oddalać. Żeby wcielić plan w życie muszę jak najlepiej grać posłusznego. Posprzątałem po posiłku i grzecznie ruszyłem do siebie. Oczywiście drzwi zamknięte i czekam aż wyjdzie z domu. Wychodzi zazwyczaj raz na trzy dni więc to niebawem. Pukanie do drzwi.
- Daniel, wychodzę. Drzwi zamykam. - Jest nareszcie, to właśnie ta chwila.
- Dobrze. - Trzeba dać znać, że dotarło. A w tym czasie to było bardzo korzystne.
Uchyliłem drzwi , tyle wystarczyło mój pokój jest zaraz przy schodach. Teraz już tylko nasłuchiwałem. Szelest ubrań, zakłada buty. Coś zabiera z salonu, klucze. I upragniony dźwięk... Przekręcenie zamka. Nie jestem głupi, poczekam z 10 minut, tak dla pewności, że jest dostatecznie daleko. Tak zazwyczaj Alex wraca za 2 godziny mniej więcej, więc i tak będę miał dużo czasu żeby się przygotować.Co też specjalnie nie zrobiłem wcześniej, żeby przypadkiem nie mógł coś podejrzewać.
Z pod łóżka wyciągnąłem plecak. Do środka spakowałem trochę ubrań, ładowarka, dokumenty, portfel i słuchawki. Na sobie już miałem założone dżinsy i bluzkę z krótkim rękawem, na to bluzę a do kieszeni telefon. Nic chyba nie zapomniałem. A nawet jeśli to nie zamierzam tu wrócić wcześniej niż będzie obecna moja rodzicielka. Najważniejsze, wziąłem kasę ! Wszystko co miałem, z tym nie zginę ! Gotowość jest. Sposobność jest. No cóż, raz się żyje, gorzej już i tak nie będzie. Czas ruszać.
Wtedy miałem takie pozytywne nastawienie, myślałem że wszystko było zapięte na ostatni guzik. Jak bardzo się myliłem i miałem się o tym przekonać niebawem.
Zeszłem po schodach najciszej jak się da. Nie wydałem najmniejszego dźwięku. Oczywiście idąc rozglądałem się . Nie ma go! Dobra kierunek taras. Powoli bez pośpiechu. Na spokojnie i z czujnością.
Dotknąłem drzwi balkonowych
Och... Coś tu nie gra?... Nie chcą się otworzyć?... W ramie jest...? Zamek?! Czemu?! Chyba nie przewidział mojego planu?! Przecież grałem bez najmniejszego błędu! Chyba, że... Ten zamek był tu od początku... No tak, pewnie też o tym pomyślał. Nawet nie zerkałem w tym kierunku żeby sprawdzić czy coś tu nie majstrował. Nie chciałem się zdemaskować. Plan nie wypalił. Głośno westchnąłem z rozczarowania.- Niczego nie próbujesz? Już się poddałeś ?
Głos Alexa ocknął mnie z moich przemyśleń. Niemożliwe... A jednak. Gdy się odwróciłem stał za mną ze skrzyżowanymi rękami na piersi. Jestem pewny, że nie minęło więcej niż 30 minut od jego wyjścia. Dlaczego już wrócił ? Czyżby coś podejrzewał ?
- C-co ty tu robisz? - Tylko tyle zdołałem wymamrotać . Cały zbladłem , nie wiedziałem co zrobi, jest nieobliczalny. Muszę szybko coś wymyślić.
- Tak jakby mieszkam tu, ale tobie chyba nie o to chodzi.- Podszedł do mnie bliżej i przyłożył dłoń do mojego policzka, zaczął mnie nią powoli głaskać. Nie wiedziałem co mu chodzi po głowie więc na razie się nie ruszyłem. - Pomyślałem, że możesz coś kombinować, przecież tak łatwo byś się nie poddał. To nie w twoim stylu.
- Nic nie kombinowałem. Chciałem się tylko przewietrzyć. - Kiepska wymówka, ale tylko na to wpadłem i chyba mi nie uwierzył, bo jego dłoń już mnie nie głaskała tylko się zamachnął i nią uderzył, chyba najmocniej jak potrafił. Oczywiście musiało się to skończyć moim upadkiem, ponieważ się tego nie spodziewałem. Chwyciłem się za bolawe miejsce i spojrzałem na niego gniewnie.
- Pewnie każdy wybiera się przewietrzyć z plecakiem pełnym swoich rzeczy! Myślisz, że jestem głupi?! - Przykucnął przede mną i zaczął mówić bardzo spokojnie z tym swoim uśmieszkiem na twarzy. - Wiesz, że nie ujdzie ci to płazem ?
Pierwsza myśl w mojej głowie to - wiać !! Już się miałem za to zabierać, lecz Alex mi to uniemożliwił dając mi z pięści w brzuch. Bolało, mocno bolało, ale wiedziałem do czego to zmierza i nie chciałem do tego dopuścić. Stanął i dołożył mi jeszcze kopniakiem. Teraz nawet gdybym chciał to bym nie wstał.
- Co by tu zrobić żebyś zapamiętał, że nie można uciekać ? - Okrążał mnie, jak drapieżnik zwierzynę. Przynajmniej ja to tak czułem. Zabrał mój plecak i postawił obok sofy. Kopnął mnie jeszcze raz w brzuch. Tym razem zdołałem go choć trochę ochronić, więc nie oberwałem tak mocno. Albo to Alex mniej siły do tego dokładał?
- Spadaj do pokoju! - Stał odwrócony do mnie tyłem, patrzył przez okno. - Nie słyszałeś?! Spadaj do pokoju!!
Nawet nie myślałem o tym żeby się sprzeciwić. Wstałem dalej czując ból , chciałem wziąć plecak ale szybko zrezygnowałem widać jak pokazuje mi palcem bym tego nie robił. Skierowałem się na górę na ile tylko szybko mogłem . Przy wyjściu z salonu, usłyszałem coś, co źle dla mnie wróżyło.
- Później spotka cię należyta kara, Daniel. - Alex powiedział ledwo słyszalnie. Jak tylko zamknąłem się w pokoju, położyłem na łóżku. Czyli nie odpuści mi. No cóż, wiedziałem już jakie stosuje kary więc się domyśliłem co i jak. Dam radę. Próbowałem sobie wmówić. Na pewno dam radę, kiedyś się to skończy. Trzeba tylko poczekać na powrót mamy.
CZYTASZ
Ojczym
Short StoryDaniel jest wychowywany tylko przez matkę, pewnego dnia oświadcza ona , że wychodzi za mąż. Chłopak nie ma nic przeciwko temu byle by tylko obcy nie wtrącał się w jego życie. Wszystko jest jak było do czasu gdy jego mama musi wyjechać na delegację a...