XIV.

619 65 31
                                    

media:  Heavysaurus - Dinofreunde (parodia(?) Große Träume od Saltatio Mortis)


Zatrzymałem się w pół kroku, kiedy zobaczyłem, kogo będę musiał obsłużyć. Dyskretnie zerknąłem w stronę wejścia do kuchni, licząc, że będzie tam stać Hadrian, który uratuje mnie z opresji, ale oczywiście jak na złość, musiał się zajmować czymś innym.

To jakiś żart!

Ze wszystkich restauracji, jakie mógł wybrać mój ojciec, wybrał tą! W dodatku jest tutaj – jak zgaduję – w celach zawodowych. Mam podejść tam i udawać, że go nie znam? A co jeśli to, któryś z radnych? Oni mnie znają... Będę mieć przesrane.

– Nova, czy ty mógłbyś przestać bujać w obłokach? – pyta mnie Nox. Ten to musiał szlifować umiejętność skradania się, albo naprawdę wyrasta spod ziemi. Może podróżuje cieniem?

– Mój... Ehem, to znaczy, burmistrz... – nie wiem jak ubrać w słowa swój problem, ale jedno zerknięcie Nox'a w tamtą stronę sprawia, że mężczyzna rozumie, co chciałem mu przekazać.

– Chodź – mówi i ciągnie mnie do kuchni.

– Ray! – krzyczy od wejścia do swojego małego królestwa.

– No co?

– Obsłuż ósemkę – mówi.

– To rewir Felixa – przypomina mu.

– Wiem, ale tam siedzi burmistrz. Chyba nie myślisz, że puszczę tam żółtodzioba?

– Powinien się nauczyć obsługiwać gości VIP – oznajmia Ray.

– I będzie, ale na tych mniej ważnych. Mówimy tutaj o burmistrzu. Proszę cię, Ray nie utrudniaj tego

– No już nie dramatyzuj Hadrian, obsłużę go – mówi, po czym zwraca się do mnie – Felix zaniesiesz to na szesnastkę? – kiwam głową i dziękuje mu, że się zgodził. Zbłaźnienie się na oczach ojca, w dodatku kiedy jest na spotkaniu? Może gdyby przyszedł na kolację z mamą...

– Nalej szampana do dwóch kieliszków – prosi mnie Hadrian.

– Ale po co? – pytam. Chyba nie zamierza pić w pracy?

– Żebyś się głupio pytał, wiesz? – mówi chłodno, a co poniektórzy się śmieją.

– Logiczne, że dla burmistrza i jego towarzysza.

– Nic nie zamawiali – zauważam, a Hadrian wygląda, jakby chciał chwycić mnie i włożyć moją głowę do zlewu i tam utopić.

– Nie musieli. Gościom VIP zawsze przysługuje jakiś rodzaj... nieodpłatnego bonusu. Łapiesz? – kiwam głową. Nie mógł tak wcześniej?

^^^^

Zamiatałem sobie spokojnie salę, kiedy usłyszałem, że ktoś wszedł do środka.

– Zamykamy już – informuję przybysza, nawet nie zerkając w jego stronę. Właściwie to powinienem powiedzieć, że jest już zamknięte i niech przyjdzie jutro, ale Hadrian wyprułby mi flaki na miejscu. Jednak Nox nigdy nie zamyka restauracji, kiedy wybija odpowiednia godzina przez co, takie zagubione dusze jak te, zawsze mogą wejść. Niektórzy szanują to, że jest już zamknięte, a inni mają w to totalnie wyjebane i oczekują, że zostaną obsłużeni na najwyższym poziomie. Dobrze, że nie oczekują, że ktoś będzie im przygrywać, kiedy będą jeść.

– Ośmieszyłeś mnie gówniarzu! – krzyczy przybysz, a ja zamieram. Unoszę głowę i spoglądam na wściekłego ojca. Huh, ciekawe kto by wygrał starcie we wkurwianiu się na mnie? Ojciec, czy Hadrian? A może byłby remis?

Under The Sing Of A Black Star //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz