media: Exit Eden - Frozen (ft. Simone Simons) (Madonna cover)
– Czego tutaj chcesz? – spoglądam na Hadriana, który przyszedł.
– Mam twoje rzeczy i... – wyciąga przed siebie mój plecak i moją kurtkę. Dopiero w domu zdałem sobie sprawę, że nie zabrałem ich z pracy, a wracać po nie nie chciałem. Mogłem poprosić Raya, żeby mi podrzucił, ale... Pewnie musiałbym się tłumaczyć ze wszystkiego.
– Zabrałbym je w swoim czasie – informuję go, wyszarpując mu z dłoni swoje rzeczy. Nie muszę być dla niego dobry. Po tym jak mnie traktował? A teraz na dodatek... Co on sobie myślał? Że mnie pocałuje, a ja głupi i naiwny mu uwierzę? Niedoczekanie jego!
– Możemy porozmawiać? – pyta mnie.
– Nie mamy, o czym panie Nox – chcę zamknąć mu drzwi przed nosem, ale Hadrian okazał się sprytniejszy i wszedł do środka, nim w ogóle, zdążyłem zamknąć drzwi. Spojrzałem na niego z wrogością.
– W takim razie słucham... Co masz mi do powiedzenia? – zakładam ręce na piersi.
– Po pierwsze to... – spojrzał na mnie tym samym wzrokiem, którym często raczył mnie w pracy.
Nie dokończył swojej wypowiedzi.
Może gdyby nie zachowywał się jak kawał skurwiela to... Zareagowałbym inaczej. A tak... Skąd mam wiedzieć, że to nie kolejna jego gra? Próba upokorzenia mnie?
– Przez całe swoje życie myślałem, że mogę tylko kochać jedną osobę, a wtedy pojawiłeś się ty... I wszystko się zmieniło. Pamiętasz jak Mikey wspominał ci o Aaronie? – trochę zaskoczyło mnie to, że nie próbuje się tłumaczyć w jakiś sensowny sposób. Raczej nie mam bladego pojęcia, co mógłby mieć z tym wszystkim Aaron, poza tym, że Hadrian stał się nieczułym dupkiem.
– Wasz zmarły brat? – jeśli użyje swojego zmarłego brata jako argument, dlaczego tak się zachowuj, to strzelę mu w pysk. Nie dość, że skurwiel to... Nie mam już do niego słów!
– Yhym, mój bliźniak – kiwa głową – Nie chciałem tego nikomu mówić, ale... Musisz znać prawdę... Ja... Osobą, którą pokochałem i zawsze będzie, w moim sercu jest Aaron – mówi.
– To twój brat, to zrozumiałe, że go kochasz.
– Źle mnie rozumiesz, Felix. Kochałem go jak... Ciebie – oznajmia, a ja muszę aż z wrażenia usiąść. Tego... Nie spodziewałem się. W dodatku nie wygląda, jakby stroił sobie żarty. Skoro jakakolwiek wzmianka o Aaronie przyprawia go o wściekłość, to... Nie żartowałby, prawda? – Kochałem go, w ten sam sposób. Dlatego ja... Jego śmierć, to był dla mnie cios. Chociaż wiedziałem, że na zawsze będę skazany na to uczucie, które nigdy nie będzie odwzajemnione to mimo wszystko... Wciąż był moim bratem. Ja wiem, że właściwie nie zasługuje na ciebie. Byłem okropny dla ciebie – mówi i wbija wzrok w panele. To... Chore. Niemoralne. Złe. Obrzydliwe.
– A teraz... Chyba już pójdę... – dodaje widząc jakikolwiek brak reakcji z mojej strony
– Zaczekaj – łapię go za dłoń. Nie powiedział mi tego bez powodu. Nie powiedział mi tego, żeby się usprawiedliwić. Zrobił to, bo... Chce, bym mu zaufał. Powiedział mi coś, o czym nikt nie wie. Coś, co trzyma w głębi duszy. Coś, co być może go każdego dnia niszczy od środka...
– Ja... To... – próbuję znaleźć jakieś dobre słowa, ale nie potrafię. Wciąż dla mnie to za dużo. I nawet świadomość, że Hadrian jest bliski mojemu ideałowi, niczego nie zmieni. Czy ja naprawdę chcę związać się z kimś, kto...
Z drugiej strony Aaron nie żyje, nie ma go, a Hadrian... Cierpi podwójnie. A ja... Jestem jakąś namiastką... Normalnego uczucia. Jego... promyczkiem.
– Zostań – mówię i spoglądam mu prosto w oczy. Stalowe oczy spoglądają na mnie z dozą niepewności, więc wstaję z krzesła i... całuję go.
– Powinienem cię stąd wyrzucić – mówię.
– To byłoby łagodne traktowanie, powinieneś zrobić coś... Gorszego.
– Zabić cię? – pytam, a Hadrian uśmiecha się delikatnie.
– Bez przesady – dotyka mojej twarzy, a po chwili całuje w czoło.
– To może... – nie kończę, bo znowu mnie całuje.
– Bądź już cicho, promyczku – chociaż ta scena jest bardzo romantyczna to... W ogóle nie odczuwam tego. I Hadrian również.
– Ja... Do niczego cię nie zmuszam, nie mam prawa, ale... Wiesz już, na czym stoisz – oświadcza. Czy... Świadomość tego, że w sercu Hadriana jest jego brat, powinna mnie odrzucić od niego? Teoretycznie tak, powinna, ale... Cholera mówimy tutaj o facecie, który jest bliski mojemu ideałowi!
– Muszę... Pomyśleć – mówię po chwili namysłu.
– Oczywiście, to zrozumiałe, nie będę na ciebie naciskać, to nie jest łatwa sytuacja, skoro... Straciłem tyle już w twoich oczach.
– Tu nie chodzi tylko o to, że... – jakoś przez gardło nie może mi przejść to, że kochał swojego brata. Chyba ten aspekt... Nie będę mógł w pełni tego zaakceptować. To... Obrzydliwe.
– Jesteś moim szefem, a ja pracownikiem... – spoglądam gdzieś w bok, licząc, że ściana mi pomoże wytłumaczyć mu moje obawy.
– Mówiłem... Naucz się oddzielać życie prywatne od pracy – wtrąca się – W pracy wciąż będziesz moim pracownikiem, a ja twoim szefem. To, co będzie łączyć nas po niej... Nikogo nie powinno interesować – tłumaczy mi – Ale oswój się z sytuacją, nie podejmuj pochopnych wniosków, których możesz żałować, a później będzie ci głupio się z nich wycofać.
– A jeśli... Nie zdecyduję się na związek z tobą? – pytam. Raczej powinienem wiedzieć, na czym będę stać, gdybym jednak nie zdecydował się na związek z nim.
– To nie będzie nic. Nie zrobię ci z tego powodu piekła w pracy – mówi.
– Yhym – mruczę pod nosem.
– No co?
– Wkurwiłeś się na mnie, kiedy uznałem, że chcę, pozostać przy relacji szef – pracownik – przypominam mu.
– Nieprawda – broni się.
– Właśnie tak było – mówię.
– Zmienisz wtedy pracę? – podsuwa mi jeden ze swoich pomysłów.
– Raczej odpada... Bo mam życiowego pecha i... – urywam. Musiałbym być już teraz zabezpieczony nową pracą, a gdybym jej szukał pracując u Noxa... Byłoby źle, a tak zwolnić się i nie pracować... Skąd mam wiedzieć ile ten stan się może utrzymać?
– Mam znajomych... Polecę cię i... Będzie możliwe, żebyś zaczął pracę bez żadnych trudności.
– Masz zaplanowany każdy aspekt, czy jak? – pytam go.
– Pytasz ogólnie, czy o tą sytuację?
– O teraz.
– Nic. Tak naprawdę to... Gdybym chciał, nigdy nie mógłbym przewidzieć twoich ruchów. Nie wiem, co zrobisz. Nie wiem, czy twoja odpowiedź będzie pozytywna, czy nie. Czy będziesz mnie zwodził, każąc czekać, czy może jeszcze dziś dostanę odpowiedź?
– Cokolwiek bym nie zrobił, powinieneś się, cieszyć, że cię w ogóle wysłuchałem. Mogłem ci zamknąć drzwi przed nosem i wysłać na maila wypowiedzenie.
– Wiem – mówi.
Rozdział miał być dopiero jutro, ale jakoś uznałam, że w sumie to mogę napisać go i dziś.
Ręka Silverthorn chyba prosi się o jakąś amputację. Wczoraj wjechała w jakiegoś typa i od wczoraj ręka ją boli przy podnoszeniu xD Hatfu, pech coś ostatnio prześladuje Silverthorn.
A u was pchełki co tam?
CZYTASZ
Under The Sing Of A Black Star
Short StoryW życiu Felixa zawsze było prosto, do czasu, kiedy wyznał rodzicom, że jest gejem. Pozbawiony dachu nad głową zwraca się o pomoc do najbliższej mu osoby, ale nawet tam nie dostał upragnionej pomocy. Kiedy los uśmiechnął się do chłopaka, Felix uznał...