XIX.

661 70 12
                                    

media: Exit Eden - Impossible (Shontelle cover)


– Powinieneś zostać w domu mimo wszystko – mówi Ray do Hadriana, bo niby do kogo? Jesteśmy tylko my. W głosie Raya słyszalna była troska i gniew. Cóż... Nox dziś zemdlał, wiecie nikogo, to jakoś specjalnie nie zdziwiło. W końcu każdy wie, że nasz wspaniały szef ma tendencje do bycia pracoholikiem i gdyby nie to, że to jego restauracja mógłby zgarnąć jakąś nagrodę dla pracownika miesiąca. Raczej zdziwiło nas to, że wrócił niedługo po tym jak zabrało go pogotowie. Wtedy to dopiero się zaczęło! Bez kija lepiej było nie podchodzić, bo warczał jak jakiś pies na każdego. Każdy dosłownie liczył, że Ray zdoła przemówić swojemu przyjacielowi do rozsądku, ale ten tylko wzruszał ramionami. Najwidoczniej czekał, aż wszyscy pójdą do domów, a ja będę zbyt zajęty sprzątaniem sali.

– Bo...?

– Jezu, Hadrian, przestań zachowywać się jak piętnastoletni gówniarz i dorośnij w końcu! – wydziera się na niego. Zgadywałem, że to jest ten czas, kiedy powolnie się ewakuuje, nim zostanę przyłapany.

– Daj mi już święty spokój Ray.

– Jeszcze nie skończyłem!

– Ale ja skończyłem. Chociażbyś błagał mnie na kolanach, nie zmienię swojego zdania – mówi

– Kurwa, Hadrian!

– Ty też masz jakąś dla mnie złotą radę, Felix? – pyta mnie ilustrując mnie wzrokiem.

– N-n-nie – powiedziałem, mocniej ściskając miotłę, którą właściwie szedłem odstawić, kiedy natknąłem się na ich rozmowę.

– Świetnie, to teraz wypierdalaj stąd – mówi ostro.

– Ale... – zaczynam, ale spogląda na mnie w taki sposób, że aż włoski same stają dęba.

– Ogłuchłeś, czy nie rozumiesz, co do ciebie mówię? – warczy na mnie.

– Hadrian przestań! – Ray próbuje opanować swojego przyjaciela, ale marnie mu wychodzi – Przestań wyżywać się na każdym, kto ci się nawinie w zasięgu wzroku!

Hadrian spojrzał na Raya posępnym wzrokiem, ale nic nie powiedział, odwrócił się na pięcie i wrócił do swojego gabinetu, trzaskając drzwiami, a po chwili wyszedł, trzymając w dłoni swój płaszcz.

– Zamknij restaurację – padł oschły rozkaz.

– Kiedyś pójdę siedzieć za zabójstwo z premedytacją – informuje mnie Ray.

– Nie warto – radzę mu.

– Ciężko pracował na to, by osiągnąć to wszystko, a teraz... Powoli rujnuje to od środka.

– On przecież... Nie chciał tego... Tej restauracji, to nie było jego marzenie – mówię, a Ray przytakuje mi skinieniem głowy.

– Wiem, ale myślałem... Że... Zmieni go to. Zachowuje się jak kutas, ale... To mój przyjaciel i rozumiem, że ma swoje powody do zachowywania się jak skurwiel, ale... Są pewne granice, wiesz?

– Wiem, ale... Niby co poradzisz?

– Jest gorzej uparty niż osioł – mówi.

^^^^

Do końca tygodnia na horyzoncie nie było Noxa, więc niektórzy szybko poczuli smak wolności, którą nie psuje tytanizm Noxa. Jednak wszystko spadło na głowę Raya, któremu starałem się pomagać w miarę możliwości. Hot również, reszta... Nie paliła się do żadnej pomocy.

– Przekaż Noxowi, że oczekuję podwyżki – mówi Hot do Raya – Zostawił totalny burdel i... Gdzie on właściwie jest? – pyta.

– A żebym to ja wiedział. W domu go nie ma, a telefonu nie raczy odebrać – wzdycha Ray – Serio gdybym wiedział, gdzie jest, dałbym mu po pysku, bo powoli mnie zaczyna irytować... Felix proszę cię, sprawdź w szufladzie biurka, czy nie ma tamtej faktury. Jeśli zabrał ją do domu... Łeb mu urwę, dosłownie łeb mu urwę. Szukam w szufladzie, ale poza czystymi kartkami nie ma tam nic. Liczyłem, że skoro jego gabinet jest schludnie posprzątany, to znalezienie tej faktury nie będzie trudne, ale przeliczyłem się. Ładny wygląd ukrywał totalny rozpierdol w papierologii.

– Dlaczego znowu znajduje fakturę sprzed trzech lat w tych w obecnych? – pyta Ray, który chyba też nie wie do końca, jakim systemem porządkuje Hadrian.

– Tu będzie trzeba całej nocy, żeby uporządkować to wszystko – oznajmia Hot.

– A tylko spróbowalibyście – odzywa się Hadrian, który w końcu raczył nas odwiedzić – To zwolniłbym w trybie natychmiastowym – ostrzega nas.

– Miło, że łaskawie wróciłeś do żywych Hadrian – rzuca z przekąsem Ray, a As, z którym przylazł Nox, poczłapał do Toro i położył się obok niego.

– No wiem, że tęskniliście... – sili się na jakiś słaby żart – Czego szukacie?

– Faktury za ostatni miesiąc za nabiał – mówię.

– Aaa... to jest u mnie w domu.

– No mówiłem wam – odzywa się Hot, który od razu uznał, że faktury tutaj nie ma i tylko tracimy czas.

– Teraz nic przez was nie znajdę – komentuje Nox spoglądając na nas gniewnie.

– Serio, Hadrian? Faktury sprzed trzech lat w obecnych? Przyznaj, że nawet nie wiesz, gdzie co leży.

– Ależ wiem – upiera się. Ray unosi jedną brew i jestem pewien, że zamierza go poprosić o to, by udowodnił to, ale na szczęście wtrąca się Hot.

– To świetnie. Skoro faktura została znaleziona można iść do domu?

– Oczywiście, nikt was tutaj nie trzymał – mówi, po czym jego wzrok spoczywa na mnie – Felix ty zostań.

– Coś szef chce ode mnie? – pytam go, kiedy zostaliśmy już sami.

– Mówiłem ci, że po pracy możesz mi mówić po imieniu – upomina mnie.

– A ja mówiłem, że chcę zostać przy relacji szef podwładny, a mówienie szefowi po imieniu wykracza poza nią – przypominam mu. Nox spogląda na mnie w jakiś dziwny sposób.

– Czy aby tylko chodziło ci o to promyczku? – pyta mnie.

– Właśnie tak – mówię, Czy musi znać prawdziwy powód? Nie. I niech tak pozostanie.

– Rozumiem – mówi – Możesz iść – dodaje i woła Asa, który odrobinę miał go w dupie, tylko położył się na środku gabinetu.

– Bo cię tutaj zamknę, wiesz? As, proszę cię – w sumie to bardzo ciekawe przedstawienie się szykuje. Hadrian Nox proszący psa o to, by ruszył swoje leniwe dupsko.

– Do widzenia panu, i tobie też As – mówię, a wtedy pies zrywa się na cztery łapy.

– Czekaj chwilę – każe mi Nox – As – zwraca się do psa, ale ten go ignoruje, a tylko spogląda na mnie, merdając ogonem.

– Karz mu coś zrobić – mówi.

– As daj łapię – pies wyciąga łapę.

– O ty łajzo przebrzydła – odzywa się po chwili – Felix? – zwraca się do mnie – Musisz mi pomóc, proszę.

Mogłem mu kazać spieprzać i iść do domu niż robić za jakąś przyzwoitkę dla jego psa, ale ja nie jestem takim skurwielem jak on, dlatego też po chwili Nox dał mi smycz, a As bezproblemowo szedł, nikomu nie wadząc. Dobra Hadrianowi działał na nerwy, ale dziś solidaryzuje się z psem, więc... bardzo mu dobrze! Na miejscu tego psa, byłbym bardziej wredny. Jest za łagodny dla swojego tępego pana.



Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz