III.

900 77 26
                                    

media: Evanescence - Bring Me To Life


 – Późno wróciłeś – mówi Adrien. Lot ma dopiero w sobotę, więc do tego czasu będziemy mieszkać razem.

– Yhym – mruczę i nalewam sobie kawy, którą niedawno przygotował mój były chłopak.

– Szef okazał się strasznym bucem – wzruszam ramionami. W dodatku jest całkiem przystojny, ale raczej tego nie powiem w towarzystwie mojego byłego chłopaka. Dzięki niemu mam gdzie mieszkać...

– Poczytałem sobie o tej restauracji i... Wiesz, że nie mają ani jednej negatywnej opinii? – pyta mnie.

– Albo szef buc, wszystkie kasuje – mówię.

– Też racja... – uśmiecha się lekko – A przystojny, chociaż jest? – pyta.

– Adrien! – krzyczę oburzony, jednak cieszy mnie to, że mimo wszystko wciąż się dogadujemy... Właściwie to... Byłoby słabo, jednak wiem, że po wyprowadzce Adrien zdystansuje się, w końcu... Nie jesteśmy już parą, lepiej będzie jeśli żadne z nas nie będzie robić sobie nadziei; szczególnie że Adrien już powiedział, na czym stoję – nie kocha mnie już.

W sumie... Ja też go nie kochałem, nie byłem z nim też dla pieniędzy. Dobrze spędzało nam się czas i... seks też był niesamowity. Dopełnialiśmy się. Może dałem się ponieść emocjom, te trzy lata, temu kiedy wyznawałem mu swoją miłość, którą – jak myślałem – odwzajemnia. Jednak z czasem zdałem sobie sprawę, że to tylko zauroczenie, jednak było mi z nim tak dobrze, że... Nie myślałem o zerwaniu. Może i dobrze, że dostał awans i wyjeżdża?

– Pośpiesz się Fel, bo spóźnisz się do pracy – mówi, a ja siarczyście przeklinam. Nox to chyba powiesiłby mnie za kolejne spóźnienie. Jestem przekonany, że stoi z zegarkiem w ręce i zacznie mi kazanie, jeśli spóźnię się, chociaż pół sekundy.

– Pa! – przytuliłem się do niego, nie ruszając nawet śniadania. Nie mam na to czasu. Adrien nie skomentował mojego pośpiechu.

^^^^

– Kurwa, kurwa, kurwa – mówię, kiedy przechodzę przez ulicę. Ta cholerna sygnalizacja świetlna chyba się na mnie uwzięła! Żeby drugi raz z rzędu?! Do diabła z nią!

– Przepraszam za spóźnienie – mówię na wejściu, ale ku mojemu zaskoczeniu Nox nie stał z zegarkiem w ręku i nie próbował mnie zabić wzrokiem.

– Chryste, Felix, nie strasz! – odzywa się Ray, uśmiecham się do starszego kolegi.

– Gdzie pan Nox? – pytam, bo mam wrażenie, że Ray postanowił uratować moją dupę i odwrócił uwagę szefa od kontrolowania czasu.

– Źle się czuję, więc będzie później. Masz farta.

– To się jeszcze przekonamy – wzruszam ramionami.

– Hadrian często albo przychodzi później do pracy, albo w ogóle go nie ma – mówi mi. O to hipokryta jeden! Na mnie krzyczy, ale samemu to się spóźnia, albo nie przychodzi w ogóle! Zapamiętam to i jak będzie mi robić wyrzuty to...

– Nie próbuj myśleć, że wygrasz z nim w dyskusji jeśli powiesz mu, że sam się spóźnia, albo w ogóle nie przychodzi – Ray, nie oszukujmy się jako przyjaciel Hadriana, będzie zawsze trzymać jego stronę – Jest właścicielem, więc nie musi zawsze być.

– Czyli jak będę się spóźniać, to mogę się modlić o to, by to był jeden z tych dni, kiedy albo sam przyjdzie później, albo nie?

– Właśnie tak, a teraz do roboty, zanim wpadnie i nakrzyczy na nas obojgu.

– Skończyliście już plotkować na mój temat? – Nox dosłownie wyrasta z ziemi. Innego wytłumaczenia nie mam. Ciekawe ile z tego słyszał?

– Ja... – zamroziło mnie. Kurwa mać! To nie tak miało wyglądać! Teraz na pewno będę mieć u niego przesrane!

– Daj spokój już, wyciągnij ten kołek z dupy – mówi Toro.

– Nie mam kołka – Nox ignoruje moje istnienie i całą uwagę skupia na swoim przyjacielu.

– Masz, w szkole taki nie byłeś. Zmieniłeś się od... – Ray nie kończy, bo spojrzenie Nox'a dosłownie powala z nóg.

– Nigdy nie waż się mówić o nim przy innych – mówi groźnie, a ja zastanawiam się po jaką cholerę ich słucham. Mogę sobie pójść... Nikt chyba nie zauważy, że sobie idę, nie?

– Do roboty, obaj – spogląda na mnie, a ze stalowych tęczówek bije chłód. Właściwie to... jestem ciekawy o kim mówili i co się z tym kimś stało, że Nox stał się takim dupkiem, bo ze słów Raya wyraźnie zrozumiałem, że nie był takim bucem cały czas.

– Nie bierz sobie jego słów do serca – radzi mi Ray – Przechodzi teraz... Po prostu ma trudny okres. To nie jego wina, że jest, jaki jest.

– Yhym – kiwam głową. Wciąż będzie bucem. Na miejscu Toro kopnąłbym go w dupę i gdzieś miałbym taką znajomość. Co to właściwie ma być?! Kiedy twój kumpel usprawiedliwia każdy twój czyn!

^^^^

Oczywiście moja praca była czujnie nadzorowana przez samego Nox'a, który chyba nie czuł się na siłach, by stać przy garach.

– Tępo, Felix, tępo – mówi, a ja wzdycham głośno. No czego on chce ode mnie?! Pracuję tutaj od dwóch dni! Jeśli potrzebował kogoś dobrego, to mógł wybrać kogoś z kwalifikacjami, a nie mnie!

Rzucę tą robotę, jak tylko znajdę coś lepszego, rzucę ją. Nie pozwolę, by ten buc mną tak pomiatał!

– Nie zamawiałam tarty – mówi klientka, a ja dębieje. Jak to nie? Jestem prawie pewien, że wziąłem dobre zamówienie... I co teraz? Przełknąłem głośno ślinę.

– Jakiś problem? – pyta Nox, do twarzy ma przyklejony serdeczny uśmiech.

– Nie zamawiałam tarty – tłumaczy kobieta.

– Najmocniej przepraszam, za mojego podwładnego. Pracuje tutaj od niedawna i jeszcze nie orientuje się zbyt dobrze.

– Nic się nie stało – mówi kobieta, najwyraźniej oczarowana Nox'em.

– A teraz grzecznie wrócisz do kuchni, dowiesz się, który to stolik i przeprosisz gościa za to, że musiał czekać – szepcze mi Nox.

Ze spuszczoną głową wracam do kuchni, gdzie Ray jak zwykle starał się załagodzić całą sytuację.

– Nic się nie stało, pomyliłeś się, zdarza się, szczególnie że pracujesz tutaj od dwóch dni – mówi próbując mnie jakoś pocieszyć. Na korkową tablicę przyczepia swój wczorajszy szkic – Teraz będziesz mógł sobie zerkać na tę prowizoryczną mapkę – śmieje się.

– Od kiedy prowadzę przedszkole, co? – wtrąca Hadrian. Mam ochotę mu przyłożyć.

– Czepiasz się, pomylił się. Pamiętasz jak ja się myliłem? I ile ci dupę trułem, żebyś zastosował się do moich sugestii? – pyta Toro.

– Sugerujesz, że mam dla niego specjalnie wszystko pozmieniać, bo sobie nie radzi? Powinien mieć świadomość, co go czeka.

Jeśli ja się nie zwolnię, to on to zrobi za mnie. Nie potrafię tylko tego zrozumieć, dlaczego zatrudnił mnie, skoro mój brak doświadczenia go irytuje? Mógł przecież zatrudnić każdego. Nie musiałem to być ja.


I jest i trójeczka! Silverthorn próbuje budować napięcie i nie zamierza zdradzać wszystkiego odnośnie Hadriana, nawet w jego perspektywach będzie starała się ograniczać ten przypływ informacji xD  

Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz