X.

741 79 27
                                    

media: Xandria - Save Me Life


 – Tu będziesz spać – mówi Hadrian i otwiera mi drzwi do pustej sypialni. Kiwam tylko głową, bo, kiedy tylko mi się polepszy, wrócę do siebie. Właściwie to... dlaczego się zgodziłem?

Bo zaciągnąłby mnie do siebie siłą? Czy wtedy nie mógłbym zadzwonić na policję i zgłosić swoje własne uprowadzenie?

– Reszta domu jest do twojej dyspozycji – oświadcza, ale wyczuwałem w tym drugie dno – najlepiej to nie opuszczaj tego pokoju.

Powiedziawszy to, zostawił mnie, wszedłem do środka i rzuciłem torbę z ubraniami w kąt. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Jednak ledwo, co stałem na nogach, więc postanowiłem się tylko przebrać w coś wygodniejszego i położyć się. Pewnie i tak nie będę miał siły wstawać, więc... Nox nie musi się martwić, że będę panoszyć się po jego domu.

Kiedy się położyłem, obok mnie położył się As – biszkoptowy labrador należący do Nox'a. Współczuję psu posiadania takiego właściciela. Co on niby z nim ma? Podrapałem go za uchem, a pies przybliżył się do mnie, domagając się więcej uwagi.

– As, do nogi – Hadrian zawołał psa, ale ten totalnie go zignorował. Od razu widać, kogo bardziej już lubi.

– AS – powiedział głośniej, ale pies nawet nie myślał, by wstać i iść do swojego właściciela, zdecydowanie wolał zostać ze mną.

Zauważyłem, że Nox marszczy brwi, spodziewałem się, że zaraz wygłosi mi jaką przemowę na temat tego, że uczę jego psa włażenia do łóżka, ale nic takiego nie stało się. Właściwie to... Zignorował nas i sobie poszedł.

– Ciebie też denerwuje? – pytam psa, a ten przybliża się i liże mnie po twarzy. To chyba musi znaczyć tak.

^^^^

Obudziłem się przed dziesiątą, więc z ulgą stwierdziłem, że nie natknę się na Hadriana. Chociaż... Kto wie? Ray wspominał, że sam nie zawsze przychodzi punktualnie, a czasami w ogóle nie przychodzi? Czy teraz może być tak samo?

Wstaję z łóżka i po cichu zszedłem na dół, As szedł obok mnie.

Na szczęście na dole nie zastałem Hadriana, ale znalazłem kartkę przyczepioną do lodówki, skierowaną do mnie. Poprosił mnie tylko o nakarmienie Asy. Dostrzegłem też wiele innych kartek poprzyczepianych do lodówki, jakieś listy zakupów, rzeczy do zrobienia. Zdziwiłem się, że nigdzie nie znalazłem podpunktu: zniszcz dzień Felixowi Novie.

Nie chciałem być już bardziej namolny i przestałem czytać to, co bazgrolił sobie tam na kartkach. Chociaż pewnie to mogłaby być interesująca lektura.

Dałem Asie jeść, tak jak mnie prosił Hadrian. Pokręciłem się chwilę po kuchni, by orientować się, mniej więcej gdzie co trzyma, po czym zrobiłem sobie herbatę z cytryną. Znalazłem również butelkę wody, więc nalałem sobie szklankę i wziąłem swoje leki.

Dobra, Hadrian i może miał rację, że siedziałem cicho, bo gdyby mój stan się pogorszył... Wiem, że nieleczone zapalenie płuc jest niebezpieczne. Jednak kto by się mną przejął? Koledzy z pracy? Może oni.

Dla rodziców... Przestałem być ich synem, nie przejęliby się moją śmiercią. Zignorowaliby to. Może nawet w głębi duszy ucieszyliby się, że nie narażam ich na wstyd. Ojczulek, to pewnie wykorzystywałby fakt mojej śmierci, żeby... Zyskać większe grono osób, które będą popierać jego działania.

Wróciłem do pokoju, gdzie akurat dzwonił mój telefon. Odrobinę się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem, kto dzwoni. Naprawdę już szybciej uwierzyłbym, w to, że dzwoni matka albo ojciec, ale Hadrian? Do reszty go pogrzało?!

Uznałem to za pomyłkę i nie odebrałem, ale kiedy telefon zaczął dzwonić znowu... Raczej to nie pomyłka.

– Tak? – pytam.

– Obudziłem cię? – pyta mnie, co jeszcze bardziej wbija mnie w ziemię. A ten co... Z mózgiem zamienił się z Rayem? Teraz taki troskliwy, a wcześniej to co, jakby mógł, to by mnie zabił przy pierwszej lepszej okazji.

Dupek jeden!

– Niedawno wstałem, brałem lekarstwa i karmiłem Asa – mówię.

– To dobrze – mówi – Potrzebujesz czegoś?

Ktoś chyba przez noc podmienił Noxa, bo brzmi jak nie on.

– Jesteś tam jeszcze, Felix? – pyta, kiedy odrobinę zaniemówiłem. No kurczę, czy może zostać taki dupkiem, jakim był? Bo jeszcze zdążę się w nim zauroczyć i co wtedy będzie? Przez ten czas, kiedy będę zdrowieć, będzie dla mnie miły, a jak wrócę do pracy... To zmiecie mnie z powierzchni ziemi?

A może... A może domyślił się, że jestem gejem? I teraz próbuje się zabawić moim kosztem?

Ale niby jak mógłby się dowiedzieć? Przecież nic nie zrobiłem, by mógł sobie tak pomyśleć...

– Niczego nie potrzebuję – oświadczam.

– Okej – rozłącza się, a ja oddycham z ulgą. To było dziwne, bardzo dziwne.

^^^^

Hadrian po przyjściu z pracy, chyba pierwsze, co zrobił, to zajrzał do mnie, bo wciąż miał na sobie buty i płaszcz. Liczył, że umrę pod jego nieobecność?

Nie odezwałem się, a Nox tylko spojrzał na śpiącego przy moim boku Asę, westchnął głośno i poszedł sobie. No mówię, ktoś go podmienił, jak nic! Nie wierzę, że powstrzymał się przed jakimś głupim komentarzem. Jak nie on!

Po jakimś czasie wrócił z plastikowym opakowaniem, w które pakowane są nasze pracownicze obiady.

– Zazwyczaj nie mam czasu, kiedy gotować dla siebie, kiedy jestem w domu, a co dopiero dla moich gości – zaczyna – Domyśliłem się, że pewnie nic sobie nie zrobiłeś do jedzenia, więc przygotowałem ci coś w pracy – mówi i wręcza mi pudełko.

Właściwie to... Chciałem sobie coś zrobić do jedzenia, ale po pierwsze lodówka Hadriana świeciła pustkami, a jak zerknąłem na jego garnki, to wolałem ich nie ruszać... Jeszcze bym je bym przypalił i Nox zadźgałby mnie każdym nożem, które ma w domu. A ma ich dość pokaźną kolekcję. Skoro nie gotuje dla siebie w domu, to po jaką cholerę mu to wszystko? Dla niepoznaki?

– Dziękuję – mówię i biorę od niego pudełko z jedzeniem. Spodziewałem się dostać całkowicie zimny posiłek, ale o dziwo był jeszcze gorący. Jakby przed samym wyjściem z restauracji to przygotował. A może tak było?

Myślałem, że Nox da już mi spokój, ale ten tylko, w bezczelny sposób, zaczął się na mnie gapić. Nigdy nie potrafiłem jeść, kiedy ktoś się na mnie gapił, więc nie zdziwiłem się kiedy ubrudziłem się sosem. Liczyłem na jakiś komentarz ze strony Hadriana, ale ten tylko wziął chusteczkę i wytarł plamę z mojej koszulki.

Nikt mi nie powie, że to ten sam Hadrian, który prowadzi restaurację.

To nie jest on!

Posłałem mu piorunujące spojrzenie. Nox odsunął się ode mnie i wyszedł z pokoju.

Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz