9.

14 2 0
                                    


Nerwowe były te chwile, gdy musiała przechodzić obok ganku i patrzeć wprost przed siebie, by nie okazać wstydu związanego ze spotykaniem się z nią wielu par zaciekawionych oczu, wysuwających się zza koronkowych zasłon okien. Świeże powietrze uspokajało ją do momentu gdy nie nie zagłuszyło go woń ciężkich kwiatowych perfum. Małgorzata de Verley stała tuż przed drzwiami, a jej dobijający zapach świerzbił w nos i zawracał w głowie.

-Panienko de Verley, staram się być dla ciebie wyrozumiała, wysłuchuję twoich problemów, martwię się o ciebie niewdzięczne dziecię, podczas gdy ty dokładasz mi wyłącznie zmartwień. Nie wiem czego mogę, a czego nie mogę się po tobie spodziewać, całymi dniami włóczysz się po wyspie, dziurawisz kolejne pończochy, jak mam ci przemówić do rozumu? Czyżbym była zbyt łagodna, oczekujesz większej surowości od swojej opiekunki, powiedz ciotuniu, córunio...- sępny wydźwięk tych słów, zwiastował w sercu alix możliwość niepowodzenia w dzisiejszych działaniach. Alix jednak nie uginając szyi, obejmując się własnymi rękoma, postanowiła się jeszcze bronić...-Ciotuniu, zgubiłam się w lesie, droga ciotuniu, udało mi się odnaleźć drogę dopiero gdy dostrzegłam światła zapalone w oknach willi...-Widziałam coś kompletnie odwrotnego dzisiaj rano, twoja smutna minka nic tu nie pomoże: okłamałaś mnie Alix i dobrze o tym wiem- dziewczyna podniosła gwałtownie głowę ze zdziwienia, dotąd wystarczył jedynie ton pokrzywdzonej i ofiary by nakłonić tę niezbyt pojętną kobietę do czegokolwiek, tym razem jednak to nie wystarczyło, ktoś bowiem okazał się być wierniejszy Małgorzacie niż Alix. Muriella, to nieszczęsne dziewczę, przecież nadal żyła i pilnowała czujnym okiem stale poczynań Alix. Wypatrzyła ją i tym razem, dokładnie w momencie gdy czmychnęła narażając się na spotkanie z panem Affre. Widziała całe zdarzenie, minę oszołomionej Alix, jej rozpuszczone na wietrze jasne włosy znikające za konarami drzew: by ją zobaczyć wybiegła nawet na zewnątrz, czego w istocie dziewczyna, bedąc w środku afery i gwałtu zwiazanego z tym wydarzeniem nie zauważyła. Muriella jednak w ramach zemsty i jak to myślała: zdrowego rozsądku, postanowiła nieco inaczej nakreślić te wydarzenia, tak by nabrały innego wydźwięku w oczach poczciwej Małgorzaty, która to owszem była w stanie wybaczyć porywy charakteru ale nie bezczelność i gnuśność, u swojej wychowanki. Służka opisała jej ze szczegółami jak to widziała panienkę de Verley, stąpającą dumnie po podwórku, w nieuczesanych włosach i z postawą niegodną damy, zarzuciła jej brak gorsetu (co Małgorzata mogła teraz i sama, na nieszczęście Alix dostrzec) i zniesmaczoną minę, a gdy ta zobaczyła pana Affre to z widocznego lenistwa i nie chęci do pracy, zachowała się bez szacunku i bardzo nie dojrzale: porwała się do lasu i po jej fizys było widać, że robi to z ogromną satysfakcją i radością. Tego nie mogła znieść pani de Verley, była wyrozumiała, ale od dzieciństwa miała silnie wpojone zasady o szacunku do swoich opiekunów i jej szlachecka duma, nie mogła znieść takiego natężenia nieposłuszeństwa. Zaprowadziła dziewczynę do jej pokoju i kazała tam siedzieć do momentu aż nie zmądrzeje i nie nabierze szacunku. Alix wyklinała jednocześnie surowość i zgorzkniałość Małgorzaty która ją wielce zadziwiła, ale i też kompletny brak rozsądności. Pięściami biła o poduszki, do momentu gdy nad ranem zasnęła z wycieńczenia. Obudziła się, przez szarpnięcie rękawa nie ściągniętej nawet zielonej sukienki i bliska wybuchu zerwała się od łóżka, długie włosy spłynęły na jej twarz, nie wyglądała jednak żałośnie, w jej oczach była groza i siła, taka, że jedna ze służek która przed chwilą wtargnęła do jej pokoju, wzdrygnęła się i bez słowa dygnęła i uciekła z pokoju zostawiając jej tacę z rozpływającym się po talerzu łososiem i filiżanką z ciasteczkiem. Posiłek wyglądał w istocie smakowicie, Alix jednak bedąc w sidłach negatywnych uczuć nie myślała nawet by go zjeść. Wyrzuciła łososia przez okno- ten cudem wylądował na trawie a nie zadaszeniu, przez co zanim ktoś zdążył to dostrzec, ten został już porwany i zjedzony przez jednego łaciatego harta służby, a ciasteczkiem nakarmiła myszy, mieszkające w dziurce pod jej łóżkiem. Herbatę, trunek przeklęty w oczach tej dziewczyny miał spotkać identyczny los co łososia, podnosząc jednak talerzyk z filiżanką, odkryła coś co wybiło ją z tego w wiadomym sensie, bezczelnego zachowania. Otóż pod talerzykiem, skrywała się złożona na cztery kartka, która po rozłożeniu okazała się listem, od pewnego jegomościa.Droga Alix, Kwiecie buntowniczości, spotkało cię nagle wiele nie powinności.Byłem świadkiem wczorajszej rozmowy i by przekazać ci moje rozwiązanie tej nieprzyjemnej sytuacji, dołożyłem dzisiaj wiele starań by przechwycić na chwilę tacę z twoim obiadem, a żeby móc ci jakoś dopomóc w twoim, a co za tym idzie i moim nieszczęściu. Po tym jak to zamknęli cię w pokoju, śledziłem Małgorzatę i udało mi się usłyszeć, że chcą cię przetrzymywać w twoim nieszczęściu przez tydzień: droga Alix, Małgorzata jest tym razem nieugieta, czcze przeprosiny, nic nie pomogą. Choćby twoja skrucha i uniżenie było odegrane w najlepszy sposób jaki byś potrafiła, siłą rzeczy nic moja droga nie wskórasz. Może mogłabyś napisać do niej list i by ci cudownym sposobem wybaczyła, ale twoja duma w istocie też została urażona: nie zdziwiłbym się gdybyś tego pysznego łososia, wyrzuciła przed przeczytaniem mojego listu za okno (czytając ten fragment dziewczyna parsknęła śmiechem i bedąc już w istocie w lepszym nastroju pokręciła z pogodnym politowaniem głową), a ciastko pokruszyła i wtarła w dywan. Domyślam się więc, że z takiego rozwiązania nici, ale w tym moja głowa by nie zostawić tego od tak: papier na dnie jednej z szuflad, z którego to niegdyś sam skorzystałem... (Alix przypomniała sobie moment gdy cisnięto w nią papierową kulką, co ją trochę rozproszyło, ale po chwili wróciła do uważnego wertowania listu) a teraz ty możesz: bedę z tobą korespondował regularnie. Raz dziennie będziemy się wymieniać listami. Ważne, żebyś pamiętała by przywiązać sznurek, w którego posiadaniu również jesteś... do jednej z okiennic. Będę codziennie przychodził o północy i gdy dostrzeżesz mnie w mroku nocy i poczujesz, że sznurek jest napięty, to będzie oznaczało, że na jego końcu przywiązany jest list, który pozyskasz, wciągając go zręcznym ruchem na górę, zaś gdy go już pozyskasz, to będziesz przywiązywała swój i wtedy ja będę mógł uzyskać i moją część korespondencji. Postanowiłem nie zwlekać i udać się do laboratorium bez twojej obecności, wybacz mi o pani, ale taka sprawa nie może zwlekać ani dnia dłużej, to nie rycerskie z mojej strony, owszem przyznaję się do tego, jednak gdy panienka będzie miała sposobność to udamy się tam również razem. Skoro jest to narazie niemożliwie to rozkładam ręce i kończąc z wyrazami szacunku, mam nadzieję, że pani mego serca mi wybaczy.List ten w istocie pocieszył ją w tej nieprzyjemnej sytuacji, przymknęła okiem na te cyniczne zaloty i wyczekując północy zasnęła owijając sobie przywiązany do framugi okna sznurek wokół palca, tak że delikatne szarpnięcie wybudziło ją z i tak płytkiego już snu. Długo zastanawiała się co napisać Bombellesowi, tak, że te parę godzin między nabytym spod talerzyka listem, a wieczorem spędziła aktywnie. Nie chciała okazywać nieuprzejmości w stosunku do swojego przyjaciela, dlatego też w liście dokładnie wytłumaczyła powody swojego nieuprzejmego uczynku, jakim było rzucenie swoim listem przez okno a nie przywiązanie go kulturalnie do sznurka.Drogi Bossu Bombellesie!Zwracam się do ciebie, ja twoja uniżona i haniebna Alix, drogi panie wytłumacz mi okoliczności dla których, raz klucz do mojego pokoju jest w twym posiadaniu, a innymi razy ukryty w czeluściach, tak że nie jesteś go w stanie dobyć i bez zbędnych ceremoniałów użyć w dostaniu się do mojego pokoju. Nie jestem w stanie uwierzyć, że to kwestia manier lub braku motywacji. Motywy twojego zachowania są mi nie znane. Laboratorium nie musi czekać, nie zarzucam ci złego imienia z tego powodu, choć muszę przyznać, że to w istocie nierycerskie. Dlatego też, by wyrównać rachunki musisz mi wybaczyć moje lenistwo, gdyż w dobywaniu sznurka i opuszczaniu go na dół nie jestem wprawiona, musisz się nacieszyć innym rozwiązaniem: w mojej opinii lepszym bo szybszymZ wyrazami szacunku do przyjaźni i twojego czasu, który tak jak twierdzisz nagli Alix de Verley.Karma wraca Alix usłyszała nawet ciche jęknięcie wywołane zaskoczeniem jakie wydobyło się z ust szlachcica, gdy list trafił go nieszczęśliwie w nos, chciała nawet za nieszczęsnym wyjrzeć, ale ten był niewidoczny ze swoimi czarnymi włosami w czeluści nocy. Ostatecznie z perspektywy obserwatora wyglądało to bardziej jak celowe działanie niż przypadkowe, jednak w istocie list miał trafić na buty, a nie w (delikatny, bo szlachecki) nos. Cóż, ten występek nie znaczył dla tej relacji niczego prócz, przedłużenia ich odwzajemnionych z obu stron, zalotów. Humor nie szlachecki, wręcz grubiański, ale komu to mogło przeszkadzać, skoro jego świadkami byli tylko oni: para z dwóch różnych światów i biegunów, pozornie całkowite przeciwieństwa i komiczne zestawienie jeśli byliby w oczach innych parą zakochanych, w ich oczach również. Choć... zabiło mocniej serce Alix przy czytaniu następnego listu Bossu, który to ten dał jej nazajutrz w odpowiedzi.Droga Alix,Niesforne dziewczę, przyprawiasz mnie o dreszcze, twój upór charakteru, bezwzględność wobec moich prześmiewczych i filuternych zarazem wiadomości, odsunęła mnie od myśli, że chcesz w istocie mnie zobaczyć na oczy, jeśli to nie przyniesie zamierzonych i wynikających z dobroci a nie porywów serca efektów. Niestety moja pani, Małgorzata ukrywa klucz w miejscach, dla mnie nie dostępnych, ale droga pani jeśli pani życzy, zmiany tego nastawienia... to klucz mogę pochwycić od służącej, by móc się dostać do twojego pokoju i pokazać ci dowody mojego szczerego afektu.Przynoszę tedy jednak i przykrą wiadomość, widocznie mój brak rycerskości i dobrych manier, został ukarany podwójnie: Laboratorium jego istnienie, droga pani... przykro mi o tym mówić, ale całe zostało zasypane i pogrzebane. Wszystko przepadło, cokolwiek tam było: przepadło. Dokopałem się jedynie do popiołu. Droga Alix, pod względem tej strategii jesteśmy zgubieni, dlatego tym bardziej proponuję nam wspólnie ulżyć w inny sposób. Jestem rozżalony, jest mi okropnie źle, znając te fakty i nie mogąc nic z nimi zrobić, dlatego wybacz, jeśli zadrży twe dziewicze serce na te słowa: ale owszem pragnę spotkania, ale tylko w przypadku gdy dostanę na nie potwierdzenie.Twój stęskniony Bossu BombellesAlix nie wiedziała co ma myśleć o tym jaki wydźwięk przybrała ta konwersacja i wolała dać na wstrzymanie przez te parę godzin po odczytaniu, zjadła nawet wreszcie obiad zamiast go wyrzucać za okno. Ta deklaracja uczuć była dla niej niejasna i wolała zostawić list pod poduszką i dobrze przemyśleć odpowiedź. W tym ciągu niespokojnych rozmyślań usłyszała pukanie do jej drzwi. Zdziwiło ono ją niewyobrażalnie i będąc już gotową na spotkanie oko w oko z adoratorem, w drzwiach ujrzała ciotkę Małgorzatę.-Droga pannico, wybaczam ci twoje grzechy, ale tylko dlatego, że pan Affre ci je również wybaczył. Nakłoniłam go bo ma dobre serce i jest dobrym nauczycielem, a ja jestem dobrą opiekunką dlatego też, przyjdzie tu zaraz Muriella i cię ubierze na lekcję- zmierzyła ją pogardliwym wzrokiem, wyglądasz jak siedem nieszczęść moja droga, liczę na to, że mnie nie zawiedziesz po raz kolejny- zostawiła uchylone drzwi przez które wkroczyła Muriella z czystym praniem. Alix wyczuła, że to właśnie ta służąca przyczyniła się do jej kary i swoją nienawiścią w oczach starała się jak najbardziej utrudnić jej ubieranie. Gorset przeklęty gorset, nie byłby taki nieznośny gdyby nie zupełny brak jego dopasowania do sylwetki Alix. Służąca jakby specjalnie ciągnęła nie za te sznurki co trzeba, aby potem Alix nie miała nawet jak tego sama poprawić, bo po ubraniu i bolesnym uczesaniu, ta została zaprowadzona wprost przed klawesyn i kazano jej pod nadzorem ćwiczyć, aż pan Affre nie przyjdzie. Ćwiczyła długo, bardzo długo, a on ostatecznie nie przyszedł, potem się okazało, że jego prom został zatopiony czy coś w tym rodzaju, Alix była tym faktem ucieszona, udało się jej pozbyć chociaż jednego nieszczęścia w tym przykrym czasie, zwłaszcza, że śmierć sama w sobie nie robiła już na niej żadnego wrażenia, poza swego rodzaju ulgą. Po kolacji, którą pozwolono jej zjeść przy stole w jadalnii, a nie w łóżku, udała się do gabinetu Małgorzaty i kulturalnie zapukała. Siwa nie ze stresu, a ze swojego niedorzecznego charakteru, Małgorzata przywitała ją skinieniem głowy.-Droga ciociu, zmieniłam swoje nastawienie i wiem, że to co zrobiłam, było okropnym występkiem, za którego wymierzona pokuta, choć okrutna, to w pełni słuszna. Chciałabym jednak prosić o jedno: czy mogłabym spędzać czas bardziej produktywnie? Nie opuszczę willi, nawet mając na to wielką ochotę, dopóki ty ciociu mi na to nie pozwolisz, chciałabym jednak spędzać ten czas w sposób słuszniejszy niż siedzieć nieustannie w pokoju... bezczynnie. Droga ciociu, wysłuchaj mej prośby: dopada mnie niemoc i znużenie, gdy nie mogę nic ważnego robić, czy mogłabyś mi pozwolić na pożyczenie paru książek z biblioteki, uniżenie proszę.-Tak oczywiście, a teraz zmykaj, twój widok nadal jest mi przykry, choć w istocie już mniej- beznamiętnie wróciła do pracy, a dziewczyna ponurym krokiem skierowała się do biblioteki. Taka kolekcja książek oprawianych w cielęcą skórę, była imponująca i w istocie cieszyła oko, wrażliwej na takie doznania estetyczne dziewczyny jak Alix. Przechadzała się po tych półkach jak zaczarowana, trudno było wybrać gdy miało się tak szeroki wybór. Książki były ułożone alfabetycznie, po zrobieniu koła wokół wszystkich półek zatrzymała się ponownie przed jedną z pierwszych stojących przy wejściu, jej uwagę przykuła książka której grzbiet był odwrócony do góry nogami, wyjmując tę tajemniczą księgę z półki, przyjrzała jej się. Nie miała ona autora, a tytuł rozmazywał się na okładce, nie to jednak okazało się być najciekawsze. Otwierając ów książkę na tytułowej stronie, zobaczyła wyślizgającą się zań starą mapę, która po powierzchownych oględzinach okazała się być mapą wyspy, której była nieszczęsną mieszkanką. Ciekawy był pożółkły odcień tej mapy ale i kartograficzna dokładność, z łatwością rozpoznawała wszystkie znajdujące się na niej punkty wyspy, rzeki, wzniesienia, zagęszczenia roślin. Mapa choć była stara to udowadniała, że wyspa była conajmniej od 50 lat niezmienna jedyny szczegół, który to ją zdziwił i wydawał się być obcy, to umieszczony w nieznanych przezeń terenach, obok zapadniętej kaplicy, cmentarz, który to ukrył się przed nią przez jej własny strach i niepokój jaki zaszczepił w niej Petrus, co do tamtych okolic. Lęk jednak ustąpił ciekawości, wychodząc z biblioteki z paroma książkami, wziętymi dla niepoznaki, zabrała też i tę, która bardzo długo skrywała przed wszystkimi sekret, w postaci bardzo interesującego rękodzieła.

Alix de VerleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz