1. „Mogłam przemyśleć to dwa razy...".

483 18 9
                                    

Laura POV's

—Pobudka! —krzyknęłam z całej siły do jego
pokoju. Jak zwykle było brudno, ciuchy wszędzie się rozwalały, a na biurku było z trzy jak nie więcej brudnych talerzy i szklanek.

—Czego chcesz?—zapytał na wpół śpiący mój wkurzający brat Mark Klaus. Jest dopiero ósma, przecież mamy lekcje na dziewiątą, wiec daj mi jeszcze do cholery pospać!—warknął przez co zachciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam, żeby nie zacząć kolejnej kłótni, ponieważ naprawdę nie miałam ochoty się z nim kłócić z samego rana.

—Uch... Imbecylu, jest już ósma trzydzieści.—powiedziałam na spokojnie.

Gdy to powiedziałam Mark szybko wstał z łóżka i zaczął się ogarniać, a ja od razu zatrzasnęłam z hukiem drzwi i zeszłam na dół napić się kawy. Ubrałam się dziś w czarne obcisłe jeansy oraz szary top na której miałam tego samego koloru bluzę. Włosy, które miałam w kucyk rozczesałam, ponieważ w kucyku wyglądałam jak siedem nie szczęść, moje włosy były do ramion w pięknym kolorze, który zawsze mi się podobał, ponieważ miały kolor czekoladowy. Miałam na sobie lekki makijaż, który składał się z podkładu, korektora, pudru, masakry i pomady.

Kiedy zeszłam schodami na dół, w kuchni spotkałam moją mamę która siedziała przy blacie pijąc zwykła czarna kawę. Rozejrzałam się czy nie ma przypadkiem taty, ale jak zwykle nie zastałam go, bo wiecznie był w swojej pracy i nie poświęcał nam czasu.

—Witaj skarbie.—przywitała mnie swoim miękkim i cudownym głosem.

—Cześć.

—Mark jeszcze nie wstał? Przecież jest już ósma czterdzieści.-spytała.

—Uhhh. Nawet nie wspominaj, budzę tego Gargamela od pół godziny, a on nawet nie raczy wstać, wiec mogłabyś zawołać go tym swoim tonem, od którego dzieciaki od razu wstają, bo się boją.—warknęłam, nie starając się być nawet miła. No bo co może zrobić siedemnastolatka? Nic. —Mamo on ma już siedemnaście lat, a trzeba go budzić jak małe dziecko.

—Uspokój się Laura i nie mów tak o swoim bracie. Napewno zaraz zejdzie.-odpowiedziała miło mimo
i spokojnie.

—Jak w ciągu pięciu minut nie zejdziesz to sama pojadę do tej szkoły!—krzyknęłam ile miałam sił w płucach.

—Jestem już, możemy jechać.-odparł.

—No w końcu.—przewróciłam oczami mówiąc.

Mark był siedemnastolatkiem, który był o nie wiele wyższy ode mnie. Byliśmy niestety bliźniakami, ale ja nadal się dziwie jak takie coś może być moim bratem. Jak zwykle Mark był ubrany w swoje ulubione szare dresy, białą luźną koszulką z Lacoste. Swoje włosy, które jedyne w nim lubiłam były koloru kasztanowego, miał loczki co uwielbiałam u chłopaków. Ubrałam szybko swoje białe buty z Nike razem z Markiem. Wyszliśmy z domu i pobiegliśmy do auta. Ja byłam kierowca a Mark na szczęście pasażerem, ponieważ ten głąb już piąty raz nie zdał testu na prawo jazdy. W ciągu dziesięciu minut byliśmy pod szkołą i każdy z nas poszedł w swoje strony. Na szczęście nie byłam z nim w klasie z czego ogromnie się cieszyłam, ponieważ bynajmniej przez lekcje mogłam od niego odpocząć.

Gdy wyszłam z auta, rozglądam się za moimi przyjaciółmi, niestety nie udało mi się ich zauważyć, wiec weszłam w głąb szkoły do mojej szafki wziąć książki do matmy. Kiedy zamykałam szafkę podszedł do mnie Nick'a Light i Jasmine O'brien. Oboje chodzili ze mną do klasy z czego niezmiernie się cieszyłam. Jasmine była o dwa centymetry niższa ode mnie. Była siedemnastolatką, która była piękna blondynką, ubrała się w swoją czarną spódniczkę, która była do połowy uda oraz różowy top. Jasmine była dla mnie jak siostra z czego się naprawdę cieszyłam. Nick był wysokim brunetem, który był w chuj bogaty, a raczej jego rodzice. Był ubrany w białe jeansy z Lacoste i miał koszulkę z Nike'a.

Love blinds YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz