19. „Oni wszyscy już wiedzą."

101 3 0
                                    

Sama sobie i innym nie wierzyłam. Miałam nadzieje, że to jakiś popieprzony sen.

Z mojego transu wyrwał mnie lekarz.

—Musimy poinformować rodzine.

—Do-

Moment co?!

Nie, nie, nie, nie! Tylko nie mama!

Nim się ogarnęłam lekarza nie było, a z tego co pamietam przed moim zaśnięciem, dziś mam wypis, więc zaczęłam się ubierać.

Po 15 minutach wszedł lekarz z moim bratem i moją mamą.

—Dziecko! Kochanie moje, wszystko w porządku? Dzwonili do mnie, że w szpitalu jesteś i nie chcieli mi powiedzieć.—mówiła.—A więc o co chodzi?

—Pani córka ma nowotwór.  Złośliwy nowotwór trzustki. Leczenie może przedłużyć tylko życie o pare miesięcy.—odparł mężczyzna.

Miny od Marka i mamy zdradzały ich. Byli tak samo zszokowani jak ja za pierwszym razem, ale w ich oczach jeszcze dojrzałam żal i smutek.

Przecież każdy umiera, niektórzy z powodu choroby, niektórzy z przyczyn naturalnych. Jedni szybciej, drudzy później.

***

Była godzina 20:37.

Podróż jak i reszta wcześniejszego dnia minęła w całkowitej ciszy z mojej strony. Natomiast Mark smutnie, bo smutnie, ale pocieszał mamę, która całą drogę przepłakała, dlatego ja kierowałam.

Ze zmęczenia i jej bezustannego płakania zasnęła w ciągu pięciu może sześciu minut.

Zeszłam do kuchni, bo naprawdę miałam ochotę na jabłko.

—A więc nowotwór?—spytał z tyłu Mark, który mnie wystraszył do takiego poziomu, że owoc upadł na podłogę.

—Co ja ci mam powiedzieć, też byłam zszokowana tym.

—Będziesz chodziła na chemioterapię?

—Nie wiem.—odparłam szczerze.

Przed chwilą dowiedziałam się, że byłam poważnie chora, a teraz w tej nagłej chwili mam podejmować decyzje, które mogą zmienić moje życie? Nie. Podziękuje.

—Słuchaj Mark... jestem tym zmęczona, tym wszystkim. Idę się położyć.—powiedziałam i skierowałam się do góry z jabłkiem w dłoni.—A i jeszcze jedno.

—Tak?—spytał zaciekawiony.

—Nie mów tego reszcie okej? Nie chce, żeby ktokolwiek o tym wiedział.

Wypowiedziawszy to on tylko pokiwał głową, a ja na ten znak poszłam do mojego kochanego pokoju, w którym czułam się jakbym była w obcym domu. Najbliższe mi miejsce stało się obcym.

Poszłam szybko do łazienki się umyć i wróciłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i ułożyłam w mojej najbardziej wygodnej pozycji.

***

Gdy się obudziłam ledwo co otworzyłam oczy. Po tak nie przespanej nocy ciężko mi było funkcjonować przez resztę dnia.

Zapomniałam, że dziś był dzień tygodnia, co oznaczało, że muszę iść do szkoły.

Ubrałam się w nietypowy dla mnie strój, ponieważ składał on się z czarnych dresów i na tą czarną bluzę z kapturem która ma napis na prawej piersi This is sadge.

Poszłam się pomalować, ale mój makijaż też nie wyglądał tak samo. Nałożyłam tylko korektor pod oczy, żeby zakryć moje wory, puder, bronzer, maskara i zrobiłam brwi pomadą.

Wzięłam telefon, torebkę i zeszłam na dół. Nie ukrywam, że odkąd ta informacja do mnie dotarła nie czuje się tak samo, nie zachowuje, nie funkcjonuje.

Będąc w kuchni zaparzyłam sobie kawę. Czarną. Bez mleka. Jak najbardziej mocną, co jest naprawdę rzadkim widokiem, ponieważ ja nienawidzę czarnej kawy pić, zawsze musiało być mleko.

—Cześć postrachu na wróble. Od kiedy pijesz czarną kawę?—odezwał się brunet.

—Od wtedy kiedy nie umiem zasnąć przez połowę nocy i dowiaduje się w tak szybkim czasie o moim zdrowiu.

Nie odpowiedział. Nie mam pojęcia czy go zatkało, czy współczucie, czy jakaś wina.

Bez żadnego obijania się poszłam do przedpokoju nie zwracając na wypowiedzi od mamy. Chciałam mieć ten dzień, który ledwo co się zaczął, mieć z głowy.

Ubrałam moje czarne conversy, których nigdy nie ubieram i wyszłam z domu.

Miałam ochotę się przejść, ale niestety mój nagle kochany braciszek stwierdził, że mnie podwiezie.

***

Gdy przyjechaliśmy do szkoły czułam na sobie każde spojrzenie. Mówiąc każde miałam na myśli dosłownie.

Miałam wrażenie, że już wszyscy wiedzieli o tym.

Weszłam do szkoły mijając szerokim łukiem każdego. Jasmine, Nicka jak i Scotta.

***

Lekcje minęły szybko, ale niestety nie udało mi się uniknąć moich przyjaciół, bo w końcu kto jak nie ja będzie miał tego pecha.

Od razu po lekcjach poszłam do toalety czując osłabienie. Wyciągnęłam batonika, który od teraz muszę cały czas nosić i zjadłam.

Kiedy wyszłam z toalety nikogo nie spotkałam. Wychodząc ze szkoły wleciałam na chłopaka.

Od razu poczułam jego silne ręce ciągnące mnie za sobą. Gdy się zorientowałam byłam w jakimś pomieszczeniu. Dopiero po chwili zrozumiałam, że chłopakiem, który rzekomo mnie porwał był Scott, a na miejscu czekali na mnie Nick i no cóż, niestety Jasmine od której chciałam odpocząć.

—Co chcecie?!—warknęłam.

—Czemu jesteś taka od samego rana opryskliwa.—wtrąciła Jas.

No wybaczcie, że nie chce z wami rozmawiać.

Nie mam nastroju. A szczególnie na jakiekolwiek pogaduszki.—odparłam szczerze.

—Ostatnio coraz mniej cie widujemy. Do szkoły nie chodzisz. Unikasz nas, a bynajmniej tak się czujemy. Ostatnią osobą był Luc, z którym byłaś.—powiedział lekko zezłoszczony Scott.

O nie. Tylko nie teraz! Błagam. Muszę przecież jak najszybciej skończyć tą głupią rozmowę, bo przecież jak znowu się zezłoszczę lub stres przejmie kontrole nade mną to zemdleje i każdy się dowie o tej jebanej chorobie!

Przepraszam was, ale śpieszę się, muszę iść. Pogadamy innym razem.—odparłam szybko.

Już miałam ich wyminąć, gdy poczułam ciepłą dłoń na mojej ręce. Cóż nie wytrzymałam tego. To była chwila kiedy Z N O W U poczułam te mroczki przed oczami.

***

Jak to wszystko się stało, że zemdlałam po dotyku? Nie mam pojęcia.

W momencie kiedy otworzyłam oczy, widziałam te zmartwione miny. Każdy tu był. Od mamy do Lucasa.

Wiedziałam, że oni wszyscy już wiedzą.

Przerażał mnie jedynie fakt, że byłam cała podpięta do jakiś kabelków.

Coś czułam, że to dobrze nie wróży.

***

WITAM WAS KOCHANI!
Mam nadzieje, że ten rozdział was nie zanudził i nie był zbyt przygnębiający. Wybaczcie, że tak długo to trwa, ale szkoła, obowiązki i nie mam czasu kiedy pisać. Jeżeli przeczytał*ś rozdział, zagłosuj, będzie mi bardzo miło + pomożecie w tym i mi. Nie mam pojęcia kiedy będzie następny rozdział, ale postaram się go napisać jak najszybciej!
Pozdrawiam was!
Buziaki<3!
Wasza paciak_

Love blinds YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz