- Nie no coś Ty, nie trzeba. Wracajmy bo zimno - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam jego uśmiech i ruszyłam wolnym krokiem do bloku. Niemal od razu Janek do mnie dołączył, obejmując ramieniem. Wróciliśmy do mieszkania, w którym nie ogarniałam już co się dzieje. Było tam takie zamieszanie, że ciężko było skupić się na jednej rzeczy, a oczywiście alkohol mi w tym nie pomagał ani trochę. Więc wiecie co stwierdziłam? Że nie mam nic do stracenia i pójdę się najebać jeszcze bardziej. Przeszłam przez tłum ludzi i znalazłam się przy barze.
- O Seba, hej - spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami.
- Tobie już czasami nie starczy?
- Nie bawiłam się od 2 lat, chce wykorzystać tą szanse co mam teraz - powiedziałam, trochę niewyraźnie.
Chłopak zaśmiał się delikatnie i pokręcił głową. Zmieszałam w kubku kilka alkoholi i szybko wypiłam całoś, krzywiąc się.
————
- Czy wy jesteście kurwa normlani?! - obudził mnie przeraźliwy krzyk jakieś kobiety - Nie było mnie jedną noc! - Jak się szybko okazało, była to Kornelia.
- Możesz nie krzyczeć? - odezwał się Janek głosem jakby właśnie umierał.
- Mieszkanie wygląda jak jakaś melina. Wszędzie leżą butelki i puszki po alkoholu. W różnych miejscach śpią ludzie i wyglądają tak, że nawet nie wiem czy żyją - usłyszałam jakiś trzask, podniosłam głowę rozglądając się po mieszkaniu.
- Ałaaa - głos Czekaja rozniósł się po salonie.
- Jeszcze bym się wyjebała o Sebastiana. Sory Seba - rzuciła szybko.
Sięgnęłam po jakąś bluzkę leżącą nie daleko mojej dłoni, i położyłam na niej głowę, znów zamykając oczy.
- Miałaś być w domu dopiero za tydzień - jęknął Janek.
- A co? Tobie odpowiadało to, że mnie nie ma w domu prawda? Jeśli Ci przeszkadza moja obecność w mieszkaniu to proszę bardzo, zawsze mogę się wyprowadzić - prychnęła z wyrzutem.
- Wiesz dobrze, że nie o to mi chodziło.
- Odwołali delegacje przez jakieś błędy i braki w papierach - zamilkła na chwilę - Dobra wstawać i opuszczać moje mieszkanie i to już!
Po chwil było słychać tylko jęki niezadowolenia, otwierania i zamykania się drzwi. Podniosłam się delikatnie z podłogi, popatrzyłam najpierw na Janka, a potem na Kornelię.
- Ymm to ja może - popatrzyłam na balkon - Ja może pójdę zapalić - powiedziałam widząc wzrok blondynki.
Odpowiedziała tylko skinieniem. Leniwym krokiem wyszłam na balkon, skrzywiłam się, czując na sobie nieprzyjemny wiatr.
- Cholera, zimno - mruknęłam, biorąc paczkę fajek i zapalniczkę ze stolika.
Z mieszkania było słychać stłumione krzyki. Spaliłam jednego papierosa, po czym od razu sięgnęłam po drugiego, wtedy poczułam za sobą kogoś obecność.
- To nie miało tak wyjść - powiedział z lekką chrypą, następnie stanął obok mnie, zabierając papierosa z ręki.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się lekko.
Uslyszałam charakterystyczny dźwięk zapalniczki, po chwili poczułam zapach dymu papierosowego.
- Kurwa no - mruknął - To nie tak miało wyglądać. Nie mam pojęcia dlaczego tak reaguję. Kiedyś kochała imprezy.
- Chodziłyśmy na nie co weekend - zaśmiałam się na wspomnienie pewnej nocy w klubie - Może coś się stało na jedej z imprez. Wspominała Ci coś?
- Nie pamiętam żeby mówiła.
- Pójdę ją może jakoś udobruchać - blodnyn skinął głową, a ja weszłam do mieszkania. Weszłam do kuchni, w której siedziała Kornelia i piła kawę - Przepraszamy za to.
- Ty nie masz akurat za co przepraszać - mruknęła - To Janek zorganizował.
- Nie gniewaj się na niego, nie chciał źle. Myślał, że wracasz dopiero za tydzień, a nie dzisiaj.
- Prosiłam go...
- Kornelia, co się stało? Jeszcze kilka lat temu uwielbiałaś imprezy.
- Byłam młoda, wyszalałam się i tyle.
- No tak, bo teraz jesteś stara - wywróciłam oczami.
- Nie mam ochoty teraz gadać okej? Posprzątajcie to cholerne mieszkanie.
Pokręciłam głową i wstałam z krzesła.
- Odpuść mu trochę - rzuciłam na koniec i wyszłam z kuchni.
Usłyszałam dźwięk obijających się o siebie butelek, a po chwili na korytarzu wylądował z impetem czarny worek ze szkłem. Janek musiał być wkurwiony. Bardzo wkurwiony.
Weszłam do salonu i podeszłam bliżej chłopaka.- Nie dość że kac to jeszcze awantura - usłyszałam jak mruczy pod nosem.
- Nie denerwuj się - włożyłam jedną z wielu butelek do worka.
- Nie chce się z nią kłócić, a ona robi awantury o byle co.
- Pogodzicie się, będzie dobrze Janek.
- Dzięki - spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Bierzmy się do roboty im prędzej posprzątamy tym lepiej.
Nagle mój telefon za wibrował - numer prywatny. Odrzuciłam połączenie
CZYTASZ
Mój promyk ~ Jan-rapowanie *ZAKOŃCZONE*
FanfictionMiłość jest jak naroktyk ~ spróbujesz raz, chcesz więcej i więcej. Tak myślała główna bohaterka książki i za wszelką cenę dążyła do tego, aby się ponownie od niej nie uzależnić. Lecz blondyn o niebieskich oczach pokrzyżował jej plany.