08

1.9K 64 21
                                    

- Idź spać Janek - szepnęłam bardziej sama do siebie niż do niego

Nie mogłam zasnąć, kręciłam się na boki, a gdy zamykałam oczy widziałam biednego Janka, płaczącego na białych płytkach, po tym jak dowiedział się, że jego miłość nie żyje. Gdy te wyobrażenia przemijały, myślałam o Kornelii. To wszytsko jest tak straszne. Dlaczego ona? Nie mogłaby to być jakaś z jej koleżanek? Płakałam prawie przez ten cały czas z nadzieją, że chłopak tego nie słyszy, teraz to ja musze być tą twardszą, musi mieć w kimś oparcie.

Drugą sprawą, nad którą się zastanawiałam był pogrzeb. Kornelia nie miała rodziców, dziadków czy rodzeństwa, więc wszystko będzie musiał ogarnąć Janek, przynajmniej tak mi się wydaje.

To okropne, że mordercy, gwałciciele, złodzieje i bardzo źli ludzie chodzą, żywo po tym świecie, a dobre, serdeczne, kochane osoby umierają w tak tragicznych wypadkach lub w  młodym wieku chorują na raka czy inne śmiertelne choroby. Z wiekiem przygotowujesz się do tego, że któregoś dnia odejdziesz i po prostu się z tym godzisz bo innego wyboru nie masz, tak jest też z naszymi bliskimi, lecz tam naprawdę nikt nigdy nie jest na to gotowy. Każdy kiedyś umrze, taka jest prawda. Jednak czasami śmierć nadchodzi w tak nieoczekiwnym momencie, że nie możesz uwierzyć w to co się stało. Czujesz jakby miliony kamieni spadło na Ciebie z nieba, a potem jakby ktoś kilkukrotnie przejechał Cię tirem. Zaczynasz się obwiniać. Co gdybym wtedy zadzwoniła na pogotowie, co gdybym wtedy była w domu, co gdybym to ja zabiła go wcześniej, co gdybym... Jednak to jest już tylko puste gdybanie, którym nic nie zrobisz, nawet jeśli mocno byś tego chciał.

Nie mogłam dłużej leżeć w łóżku. Usiadłam na nim, krzyżując nogi. Rozejrzałam się po pokoju, kiedy zauważyłam, że nie ma w nim nigdzie Janka. Cholera, jak mogłam nie zauważyć ani nie usłyszeć kiedy wyszedł. Ubrałam szybko buty i wybiegłam z pokoju. Poleciałam od raz na recepcję przy której znajduje się bar, miałam przeczucie, że tam właśnie będzie. Moja intuicja nie zawiodła. Siedział na barowym krześle, a przed sobą miał szklankę z whiskey, patrzył pusto w jeden punkt. Dość długo zastanawiałam się nad tym co powinnam teraz zrobić, w końcu nie pewnie usiadłam obok niego. Położyłam rękę na jego ramieniu, którą od razu strzepnął.

- Długo już tu siedzisz? - zapytałam osłabionym głosem.

- Nie wiem... 10 minut, a może godzinę, naprawdę nie mam pojęcia.

Siedzieliśmy chwilę w ciszy, kiedy podszedł do mnie barman.

- Coś dla Pani?

- Nie, ja dziękuję - westchnęłam - Idę zapalić - poinformowałam Janka i wyszłam przed hotel.

Wzięłam głęboki wdech i wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów oraz zapalniczkę. W tym momencie nawet nikotyna mi nie pomagała.

- Do pizdy z tym wszystkim - warknęłam, gasząc papierosa i wyrzucając paczkę papierosów do kosza.

Weszłam spowrotem do środka. Jednak chłopaka już przy barze nie było. Szybko podeszłam do lady.

- Przepraszam, wie Pan gdzie jest ten blondyn co tutaj siedział?

- Kupił butelkę wódki i poszedł gdzieś w tamtą stronę - wskazał palcem na długi, korytarz.

- Kurwa - mruknęłam - dobra, dzięki.

Szybkim krokiem ruszyłam tym o to korytarzem. Znajdował się w nim nasz pokój, do którego zajrzałam. Niestety go tam nie było. Przejrzałam wszystkie pomieszczenia, które mijałam po drodze i do, których dało się wejść. Dotarłam do końca korytarza, który kończył się betonowymi schodami, które prowadziły prosto na dach. Przeżegnałam się w myślach i niemal zaczęłam po nich biec. Nie było łatwo, ale w końcu dobiegłam na samą górę, gdzie znajdowały się zielone, ciężkie drzwi. Popchnęłam je mocno, były otwarte. Wyszłam na dach budynku i trochę zakręciło mi się w głowie. Zaczęłam szukać Janka, w końcu go znalazłam. Siedział oparty o jakiś wystający betonowy murek, trzymając Żubrówkę w prawej dłoni.

- Tu jesteś - usiadłam obok niego - Szukałam Cię.

- A właśnie, że miałaś tego nie robić.

- Janek, ja wiem jak ty się czujesz ale....

- Weź przestań, gówno wiesz co ta za uczucie, nie zachowuj się jak pierdolona specjalistka.

- Bardzo dobrze wiem jak się czujesz. Kiedy miałam 14 lat straciłam matkę. Mój ojciec zabił ją nożem. Od kiedy tylko pamiętam znęcał się nad nią psychicznie oraz fizycznie. Któregoś dnia przyszłam ze szkoły i zobaczyłam ją leżącą w kuchni, z nożem wbitym w prawe płuco. Nie wiedziałam co mam robić, usiadłam i zaczęłam płakać. Nie zadzwoniłam na pogotowie, policję czy po jaką kolwiek inną pomoc. Zrobiła to sąsiadka, która usłyszała mój płacz. Mijały dni, a ja zaczęłam się obwiniać. Może gdybym akurat tego dnia została w domu, by żyła. Może gdybym już wcześniej zabiła tego skurwiala, też by żyła. Może gdybym zadzwoniła na pogotowie, uratowaliby ją. Poczucie winy zaczęło mnie zjadać od środka, w pewnym momencie poczułam, że to ja powinnam umrzeć, nie ona.

- Przepraszam - powiedział po chwili, podając butelkę.

- Nic nie szkodzi, nie wiedziałeś.

- Nie możesz się obwiniać za jej śmierć.

- Teraz już to wiem, ale byłam dzieckiem.

- A co się stało z twoim ojecem?

- Coż, powiesił się w pokoju tuż obok kuchni. Do 18 roku życia zajmowała się mną moja babcia, która też odeszła - poczęstowałam się alkoholem.

- Nie mówiłaś nigdy, że jedziesz na cmentarz czy coś.

- U mamy byłam ostatnio jak miałam chyba z 16 lat, a u babci z rok temu. Boję się odwiedzać mame. Po tej całej sytuacji trafiłam do psychologa. Po dwóch latach było dobrze, wychodziłam z depresji. Postanowiłam jechać na cmentarz, kiedy zobaczyłam jej nagrobek i jej imię nazwiosko na nim - zawiesiłam się na chwilę - po prostu wszytsko we mnie na nową pękło, a cała terapia i wszystkie spotkania z psychologiem poszły na marne. Boję się, że tak będzie znowu. Babcia była suką. Potrafiła się przyczepić o to, że jem trzy posiłki dziennie, a nie dwa bo uważała, że przez to wydaje na mnie za dużo pieniędzy, mimo, że dostawała je z opieki i zajmowałam się mną właśnie dla nich.

- Życie jest jednak przejebane.

- Każdy przechodzi bądź przejdzie coś co strasznie go zmieni. Najważniejsze, żeby się nie poddawać. Ja muszę żyć dla mojej mamy, ty dla Kornelii. To się nie zmieni. Zawsze będziesz ją kochać, mocniej lub mniej ale będziesz. Dokończmy tą wódke i wrócimy do pokoju, spróbujemy się przespać.

Mój promyk ~ Jan-rapowanie *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz