23

1.4K 60 5
                                    

*niesprawdzony*

Przez ostatnie dni nie robiłam nic oprócz leżenia w łóżku i spania. Nie miałam na nic innego siły.

- Zrobiłem Ci herbatę skarbie - postawił Kubek na szafce, siadając na łóżku.

- Dziękuję - podniosłam się delikatnie na łokciach.

- Pamiętasz, że idziemy dzisiaj odebrać wyniki?

- Niestety pamiętam - westchnęłam - Dziękuję, że pójdziesz ze mną.

- Hej, nie zostawię Cię samej.

Wypiłam herbatę, po czym wstałam z łóżka. Dzisiaj był wyjątkowo chłodniejszy dzień jak na lipiec, więc ubrałam czarne jeansy i biały top. Malowanie się nie było dzisiaj dla mnie najistotniejsze, dlatego tego po prostu nie robiłam. Włosy związałam w kucyk i w sumie byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście fizycznie, bo w głowie miałam totalny rozpierdol. Przez całą drogę do przychodzi nic do siebie nie mówiliśmy, jechaliśmy autem w ciszy. Przyjechaliśmy idealnie na czas i od razu weszliśmy do gabinetu. Usiedliśmy na niewygodnych krzesełkach. Trzymaliśmy się za ręce, czekając jak na wyrok.

- Muszę Panią zmartwić, wyniki nie są dobre. Powiem wprost. Okazało się, że guz jest rakowy.

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. Czułam jak mój cały świat, zawala się w jednym momencie. Obraz przed oczami zaczął mi się rozmywać.

- Jest Pan pewny, że to nie jest żadna pomyłka? - zapytałam z nadzieją w głosie.

- Przykro mi ale do żadnej pomyłki nie doszło. Wykryliśmy go w odpowiednim momencie. Choroba jeszcze nie jest zaawansowana, guz jest mały. Są szanse, że uda się Panią wyleczyć bez chemii, a nawet jeśli będzie trzeba jej użyć to w małych ilościach. Jednak nic nie obiecuję, rak to morderca. Proszę przyjść najlepiej jutro o 12:00. Porozmawiamy o leczeniu i wszytsko wyjaśnimy.

- Okej, dziękuje - wstałam powoli z krzesła

Byłam w amoku, nie wiedziałam jak wyszłam z budynku, jak weszłam do auta i jak znalazłam się w naszym mieszkaniu, na łóżku.

- Janek ja nie chcę umierać - szepnęłam, wybuchając płaczem. Szybko znalazłam się w jego objęciach.

- I nie umrzesz. Wszytsko będzie dobrze, wyleczymy to - gładził mnie po włosach, przyciskając do swojego ciała. Płakał.

- Tak cholernie się boje tego wszystkiego.

- Ja też Natalia... Ja też - podniosłam głowę, patrząc na niego - Poradzimy sobie.

- Nie płacz, proszę. - objęłam jego twarz w dłonie, wycierając jego łzy

- Młoda, nie wiem co ja bez Ciebie zrobię - szepnął, chwytając moje dłonie.

- A co ja bym zrobiła bez Ciebie hm? 

Wtuliłam się w jego ciało. To co się działo wtedy w mojej głowie, było nie do opisania. Kiedy już się trochę uspokoiłam, Janek podał mi tabletki wyciszające, które zawsze mi pomagały. Wzięłam szybki prysznic o położyłam się do łóżka. To samo zrobił chłopak. Położyłam się na jego torsie, wsłuchując się w jego serce. Nie mogłam zasnąć, leżałam myśląc o tym wszystkim, Janek też nie spał. Bawił się tylko moimi włosami, co jakiś czas nucąc coś pod nosem.

- Idź spać młoda.

- Nie mogę zasnąć - mruknęłam.

- Miałem Ci to pokazać dopiero, gdy cała płyta będzie gotowa - sięgnął po laptopa - ale myślę, że to jest odpowiedni czas na to.

Podniosłam się opierając o ścianę. Blondyn wyszedł na maila, pobierając jakiś plik, który potem okazał się piosenką. Odstawił laptopa na bok.

Joł, bluza ujebana winem pararara, pararara
Raz, raz, raz
Bluza ujebana winem, wory pod oczami
Tylko po to, żeby parę godzin być tak zakochani
Znowu wziąłem narkotyki a przecież tego nie robię
Gram w tobie, winda między piętrami i splecione dłonie
Za tę buzię to bym oddał milion, przynajmniej winko
Nawet nieotwarte, przejmujemy wannę
Miałem tego nie pisać, nie robić, ale znów samo wyszło
Mamy dziś wspólne łóżko, od jutra osobną przyszłość, myszko
Szukamy mocnych bodźców
Ty znów nie mówisz czekaj, ty znowu mówisz chodź już
Młoda wiem gdzie Cię chwycić, wiem gdzie Cię dotknąć
Wiem gdzie położyć usta, wiem kiedy delikatnie, kiedy mocno
Dolewam wódy do szklanki, ty się zaciągasz gibonem
Pofruwamy młoda se po chmurach, moment, nie mów
Niepotrzebnie, jeśli chcesz to użyj krzyku
Jakoś wcale mnie nie cieszy, to że z żadnym tak nie miałaś, promyku

Słuchałam jak zaczarowna, a serce myślałam, że mi się rozpłyne.

- Nigdy nie oddawaj winka...nikomu - zaśmiałam się - Jaś nie usłyszałam nic piękniejszego przez całe swoje życie. Jaki ma tytuł?

- Chciałem dać chemia, ale w obecnej sytuacji...

- Nie, chemia jest świetne. Niech tak będzie.

ODSYŁAM WAS DO NOTKI POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM.

Mój promyk ~ Jan-rapowanie *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz