- Uzależniłam się od niego. Już nigdy nie popełnię tego błędu.
- Nie możesz być tego pewna. Nie możesz być pewna tego, że już nikogo nie pokochasz.
- Pieprzenie - wyrzuciłam papierosa do popielniczki i wróciłam do środka.
Usiadłam na kanapie i znów zaczęłam szukać pracy. Kiedy już chciałam się poddać i po prostu iść spać, zobaczyłam pewną ofertę.
Poszukujemy przedszkolanki
Miła, kochana lubi dzieci. Po więcej informacji proszę dzwonić pod numer
*** *** ***- Tak - powiedziałam sama do siebie i zadzwoniłam na wybrany numer.
- Halo? - usłyszałam głos jakiegoś facta.
- Dzień dobry, ja dzwonię w sprawie pracy. Czy oferta jest jeszcze aktualna?
- Oczywiście. Niech Pani przyjdzie jutro na godzinę 10:00 do przedszkola, porozmawiamy w cztery oczy.
- Dobrze, dziękuję - rozłączyłam się.
- Humor Ci się poprawił? - zapytał blondyn.
- Idę jutro na rozmowę o pracę pracę.
- Szybko Ci poszło. Znając, życie za wiele osób się nie zgłosiło do pracy, więc Cię przyjmie.
- Mam taką nadzieję. Pieniądze są mi potrzebne.
Szczerze to trochę boję się, że mnie nie przejmie. Mikołaj wiele razy zagrażał mi, że dopilnuje tego abym już nigdy nie znalazła żadnej pracy. Niby może być to zwykłe pierdolenie, ale nigdy nic nie wiadomo.
Mikołaj miał wiele problemów ze sobą, mimo to nie chciał iść do żadnego specjalisty. Udawał, że wszytsko jest dobrze, jednak nie było. Często miał ataki paniki oraz napady agresji. Był też zajebisty manipulatorem. Zawsze kiedy była jakaś grubsza kłótnia i chciałam z nim zerwać groził, że się zabije albo okaleczy. Bałam się, że będę go mieć na sumieniu.
- Halo, ziemia do Natali - blondyn machał swoją ręką przed moją twarzą.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Właśnie widzę. Pytałem czy coś oglądamy?
- Ymm tak, jasne.
———————
- Wróciłam! - usłyszałam głos Korneli i zamyknie się drzwi.
- Heeej - przywitałam się z nią.
Pomogłam Korneli rozpakować zakupy i zrobiłyśmy szybką zapiekankę. Zjadłyśmy ją razem z Jankiem, a on pomył naczynia. Resztę dnia spędziliśmy oglądając jakieś filmy.
——————
- Jebany budzik - przeklnęłam, wyłączając go.
Otarłam rękami twarz i postanowiłam wstać z kanapy, żeby się ogarnąć. Miałam jakieś 2 godziny czasu do rozmowy o pracę. Uczesałam się, ubrałam i pomalowałam. Bez śniadania wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku przedszkola. Przez całą drogę miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował, jednak próbowałam wmówić sobie, że mi się wydaje.
Weszłam do budynku i obok mnie przebiegło mnóstwo dzieci. Tak szczerze to nie przepadam za nimi, ale to jedyne czego mogę się w tym momencie chwycić. Podeszłam pod drzwi gabinetu dyrektora i zapukałam.
- Proszę - usłyszałam taki sam głos jak w słuchawce telefonu.
- Dzień dobry - powiedziałam, otwierając drzwi.
- Dzień dobry. Proszę usiąść - usiadłam na krzesełku naprzeciw jego biurka, za którym siedział - Pani Natalia, prawda?
- Tak - przytaknęłam.
- Henryk - wystawił dłoń, którą uścisnęłam.
Rozmowa o pracę nie była zbyt długa i trudna. W poniedziałek przychodzę podpisać umowę o pracę, a we wtorek zaczynam. Wypłata odpowiadała mi, tak jak i godziny pracy. 5 dni w tygodniu, od godziny 7:30 do 12:30.
Zadowolona wyszłam z terenu przedszkola i zaczęłam iść w stronę domu. Kiedy przechodziłam przez wąską uliczkę poczułam jak ktoś popycha mnie na zimną ścianę budynku, a po chwili zobaczyłam przed sobą Mikołaja.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał, przyciskając mnie do ściany.
- Szukam sobie pracy? Wyjebałeś mnie z domu bez grosza, nie pamiętasz?
- Masz wrócić do domu. Już od jakiegoś czasu próbuje się do ciebie dodzwonić.
- Oj wybacz, zablokowałam Cię - uśmiechnęłam się - Nigdzie nie wrócę. Przesuń się - próbowałam go od siebie odepchnąć.
- Wracasz do domu - chwycił mnie za nadgrastek.
- Puść mnie - wyrwałam się i odeszłam od niego szybkim krokiem.
Nie bałam się go, bo wiedziałam, że nic mi nie zrobi. Gdybym nie była tego taka pewna, pewnie już dawno miałabym atak paniki, a serce wyskoczyłoby mi z klatki piersiowej.
Wróciłam do mieszkania i usiadłam na kanapie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nikogo nie było w mieszkaniu, więc stwierdziłam, że się prześpię.
Głupio mi, że tak siedzę u nich w mieszkaniu i można trochę powiedzieć, że jestem na ich utrzymaniu. Mam nadzieję, że niedługo będę w stanie się im dopłacać do rachunków albo nawet wynająć jakieś małe mieszkanie.
Rozmyślając zasnęłam.
CZYTASZ
Mój promyk ~ Jan-rapowanie *ZAKOŃCZONE*
Fiksi PenggemarMiłość jest jak naroktyk ~ spróbujesz raz, chcesz więcej i więcej. Tak myślała główna bohaterka książki i za wszelką cenę dążyła do tego, aby się ponownie od niej nie uzależnić. Lecz blondyn o niebieskich oczach pokrzyżował jej plany.