Rozdział 13

17 1 0
                                    


Sherlock wstał i podszedł do biurka w salonie. Podążyła zanim, spojrzała na niego i położyła swoją dłoń na kartce na której energicznie coś bazgrał. Jego ręka zastygła w powietrzu, spojrzał na nią.

- Rozumiem, że wiadomość o tym, że ktoś umrze na ślubie Johna to nie jest coś co otrzymuje się codziennie, ale uspokój się.- zignorował jej prośbę, nie zdziwiła się, była prawie pewna tego, że tak postąpi, sama nie wierzyła w swoje słowa, a on dalej coś bazgrał na kartce.- Daj mi to- wzięła do rąk kartkę która jeszcze przed chwilą leżała na biurku. Była to kompozycja nutowa na skrzypce. Teraz dopiero zauważyła, że na górze pięknymi literami wypisany był tytuł utworu „ Walc dla Johna i Mary".- Nie wiedziałam- dodała, powoli oddała mu kartkę. Po chwili milczenia powiedziała- Mogę tego posłuchać?

Wstał od stołu i podszedł do dyktafonu leżącego na stole.

- Nagrałeś to?- zapytała z podziwem.

- Tak.- ta krótka wypowiedź była pierwszym co powiedział od 30 minut. Podszedł do niej, ukłonił się i podał jej rękę- Zatańczysz ze mną?-zapytał

- Ćwiczysz na wesele Johna czy na nasze?- zapytała niepewnie.

- W jednym i drugim przypadku nie mogę tańczyć z łamagą- widać było że stara się rozluźnić atmosferę.

- Dzięki, zrozumiałam aluzję.- z każdym wypowiedzianym zdaniem stawała się spokojniejsza, uwarzywszy uśmiech na jego twarzy. Wiedziała już, że osiągnął zamierzony efekt. Przytuliła się do niego.- A znasz ten układ?- musiała zadać to pytanie, odkąd pierwszy raz oglądnęła „The Vampire Diaries" pragnęła zatańczyć taniec Eleny i Damona. Przez chwilę jeszcze tańczyli dopóki nie rozbrzmiały ostatnie dźwięki tak bliskiej melodii.

- Nie myśl już o tym.-powiedział.

Spojrzała nie pewnie na pokój bojąc się że ujrzy tam ich koniec. Koniec ich miłości, koniec pięknej łączącej ich historii. O dziwo zobaczyła, że połowa pokoju jest zawalona chusteczkami.

- Myślałam, że z nudów strzelasz w ścianę, a nie składasz chusteczki.- powiedziała śmiejąc się. Po chwili usłyszęli kroki dochodzące z klatki schodowej i energiczną kłótnię.

- Liliowy. Sukienki są Liliowe.- mówiła Mary takim tonem jakby tłumaczyła to Johnowi po raz setny.

- Dla mnie to fiolet.- powiedział John

Kiedy weszli Mary energicznym krokiem podeszła do nich i pokazała im kawałek materiału.

- Jaki to kolor?- zapytała

- Liliowy- odpowiedzieli równocześnie Sherlock i Liliann, a Mary odwróciła się ze szczęśliwą miną do Johna. Kiedy poszły razem nastawić herbatę Lily zadała pytanie które nurtowało ją od kilku tygodni.

- Nie sądzisz, że powinni razem wziąć jakąś sprawę?- Mary pokiwała głową, ale nic nie odpowiedziała, a ona dalej kontynuowała swoją wypowiedź- Jak widziałam John już przestał odróżniać kolory, a Sherlock zastawił połowę pokoju chusteczkami.

- Masz rację.- powiedziała Mary po czym dodała- A, wy planujecie coś?

- W sensie?- wiedziała o co chodzi, ale wolała grać głupią.

- Będzie ślub?- zapytała Mary

- Musisz się jego pytać.- po odpowiedzi wystąpił na jej usta lekko zauważalny uśmiech.

Kiedy wyszły z pokoju Mary pokierowała się do Johna, a Lilian do Sherlocka.

- Morze zajmiecie się jakąś nową sprawą? Twoja skrzynka mailowa pęka w szfach.- powiedziała i położyła mu dłoń na ramieniu, ale on pokręcił głową- będę bezpieczna, potrzebujesz tego.- po krótkiej chwili milczenia Sherlock wstał i zaczął coś energicznie omawiać z Johnem. Po chwili wyszli zostawiając Mary i Lilian same. Kiedy drzwi się za nimi zamknęły Lilian z ulgą opadła na fotel.

- Tak męczące jest życie z nim?- zapytała Mary siadając na drugim fotelu.

- Nie w tym sęk. Raczej jest dobrze, nigdy się nie nudzę.-powiedziała i uśmiechnęła się .

Kiedy Sherlock i John wrócili ona już spała w sypialni, a Mary dawno nie było. Obudziły ją kroki na korytarzu. Lekko uchyliła drzwi i wyjrzała z pokoju. Zobaczyła, że to oni i wyszła z pokoju. Jej rude włosy rozsypały się na ramionach, a szczupła sylwetka wyglądała wręcz dziwacznie w o rozmiar za dużej koszuli. Widząc zdziwione spojrzenie Sherlocka szybko objaśniła.

- Moja piżama jest w praniu.

- Rozumiem.- powiedział i złączył ich usta, w pocałunku po czym dodał- ale, na jutro to się wystrój.

- Czemu?- zapytała przytulając się do niego.

-Jutro jest wesele Johna i Mary. - powiedział obejmując ją, a ona wtuliła się w niego. Czuła się bezpiecznie, jego ręce oplatały jej talię. Stali tak przez dłuższą chwilę dopóki nie ziewnęła- idź spać- pocałował ją w czoło.

- A, ty?-zapytała

- Muszę przemyśleć nową sprawę.- powiedział i ujął jej twarz w dłonie po czym pocałował ją.

Pomaszerowała do sypialni i zasnęła, śnił jej się on i ich wesele, stała w białej długiej sukni z koronki, a on szedł ku niej. Nagle ktoś do niego strzelił, a on upadł nie żywy, jej suknię pokryła krew, nie widziała kto do niego strzelił. Całe pomieszczenie wypełnił jej cienki, acz donośny krzyk. Otworzyła oczy, wrzeszczała naprawdę. Zobaczyła, że Sherlock leży koło niej i spogląda na nią niebieskimi oczami z boleścią i przejęciem. Przytuliła się do niego zatapiając się, w zapachu cytryny i mięty, a on objął ją ramionami.

- To tylko sen,-powtarzał kiedy szlochała, dalej widziała jego zimne, martwe ciało. Wiedziała, że to tylko sen, ale ten sen był tak prawdziwy.

The Queen of the mind palaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz