1.2 - rozmowa o ślubie -

2.4K 141 68
                                    

»» ---- 𓆩*𓆪 ---- ««

Zbliżając się do stacji Hogsmeade na korytarzach Hogwart Express zaczynało być coraz głośniej. Co chwilę obok przedziału, w którym siedziała przechodzili kolejni uczniowie, którzy szukali swoich rzeczy lub swoich przyjaciół. Sięgnęłam po swój bagaż, by schować książkę, natomiast Antlia zaczęła budzić Pictora, który w czasie podróży postanowił się zdrzemnąć.

Pociąg zaczął zwalniać i na korytarzach stworzył się jeszcze większy zgiełk. Co chwile kolejne osoby wychodziły z pociągi i pojawiali się na samej stacji oddychając świeżym powietrzem. Zabrałam swoje rzeczy, gdy zaczynało być już pusto na korytarzach i skierowałam się do wyjścia.

Wychodząc z pociągu prawie się przewróciłam i gdyby nie szybka reakcja kogoś, kto stał przed wejściem to właśnie bym się zaprzyjaźniła z betonową powierzchnią. Poprawiłam swoje ubrania, które lekko się zgniotły i uniosłam wzrok na szatyna. - Dzięki - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Jak zawsze to ja ratuje księżniczkę z opałów - zaśmiał się James, kładąc rękę na moim ramieniu. Od razu zrzuciłam ją z siebie, powodując kolejną salwę śmiechu z jego strony.

- Ciekawe kiedy zaczniesz ratować księżniczkę o imieniu Lily, która chyba na ciebie czeka - powiedziałam i wskazałam na wspomnianą dziewczynę. Rudowłosa uśmiechała się w naszą stronę, prawdopodobnie czekając na mojego kuzyna.

Chłopak odwrócił się w jej kierunku, machając, żeby jeszcze chwilę zaczekała i pożegnaniu się ze mną, dołączył do swojej ukochanej. Chcąc nie chcąc, uśmiechnęłam się delikatnie widząc jak Potter podbiega do rudowłosej i porywa ją w kierunku powozów. Również ja czując się już bardziej stabilnie, ruszyłam w kierunku szkoły, dołączając do mojej paczki znajomych, którzy po tym, gdy pojawiłam się przy nich to ruszyli w stronę powozów.

•••

- Witam serdecznie wszystkich nowych jak i starych uczniów! - Dumbledore jak zawsze przywitał wszystkich z zbyt wielkim entuzjazmem. Przewróciłam oczami na tę sztuczność. - Dziękujemy również Huncwotom za wspaniały pokaz.

Od sześciu lat Huncwoci na początku roku musieli zrobić jakiś "żart". Niektóre były żałosne; oblanie każdego, włącznie z nauczycielami jakąś farbą, która dostosowywała się do koloru, którego sobie zażyczą ci debile, na moim czwartym roku, a ich piątym, a niektóre były całkiem genialne; tak jak dzisiaj, gdy wyczarowali fantastyczne zwierzęta, podobne wyglądem do patronusów. Biegały one wokół wszystkich uczniów i można było zauważyć każde zwierzę, nawet te mugolskie. Osobiście, te rozpoczęcie było moim ulubionym i byłam naprawdę pod wrażeniem w to, co wymyśliła ta banda idiotów.

- Jak co roku przypominam... - I właśnie w tym momencie postanowiłam się kompletnie wyłączyć. Grzebałam widelcem w pustym talerzu, nie zwracając uwagi na otoczenie. Prawdopodobnie trwała bym w tym stanie jeszcze długo, gdyby na stole nie zaczęły się pojawiać przeróżne dania, a wraz z tym na sali zrobiło się głośniej.

Sięgnęłam po dzbanek z kawą, nalewając ją sobie do kubka, a następnie po nałożeniu sobie owsianki zaczęłam jeść. Wokół mnie słyszałam tysiące rozmów wszystkich uczniów. Każdy opowiadał co u niego słuchać lub jak spędzili swoje wakacje. - Aurella, a tobie jak minęły wakacje?

W końcu te pytanie zostało mi również zadane. Podniosłam wzrok i popijając kawę odpowiedziałam. - Całkiem w porządku. Miło, że pytasz - odpowiedziałam, uśmiechając się mile. - A twoje wakacje jak minęły?

- Znośnie. Rodzice gadali mi cały czas o tym, bym zaczęła szukać potencjalnego męża. Naprawdę zaczynam ci zazdrościć tego, że zgarnęłaś najlepszą partię. No, ale cóż, jak to się mówi - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie - kto pierwszy ten lepszy.

Czystokrwiste tradycje | 16+ [WOLNO POPRAWIANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz