1.13 - mapa gwiazd -

1.3K 111 117
                                    

»» ———— 𓆩*𓆪 ———— ««

30 października 1976, Pokój Wspólny Slytherinu:

Pomimo wcześniejszych wydarzeń sprzed kilku godzin, nie byłam w stanie usiedzieć w miejscu i nadrabiałam zadanie z astronomii, które miało być sprawdzane na kolejnych zajęciach. Nadal nie miałam pojęcia, dlaczego postanowiłam kontynuować ten przedmiot, ale dzięki temu mogłam oderwać myśli od ataku na szkołę.

— Co robisz? — ciszę w pokoju przerwał męski głos. Nawet nie musiałam podnosić głowy, aby wiedzieć, że obok mnie znajdował się Regulus.

— Astronomie — odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od mapy. W pełnym skupieniu zaznaczyłam gwiazdozbiór Oriona, a zaraz obok znalazłam gwiazdozbiór Wielkiego i Małego Psa, które podobnie jak poprzednie konstelacje zaznaczyłam.

Poczułam, jak chłopak usiadł obok mnie, nachylając się nad moją pracą. — Dopisz jeszcze najjaśniejsze gwiazdy w konstelacjach.

Kierując się jego radą do gwiazdozbioru Wielkiego Psa dopisałam najjaśniejsza gwiazdę, czyli Syriusza. Tak samo zrobiłam z konstelacją Oriona oraz Rzeźbiarza wpisując kolejno Rigel oraz Alfa Sculptoris.

Minęło kilka chwil zanim Regulus ponownie się odezwał. — Jak się czujesz?

Skupiłam wzrok na brunecie, który wpatrywał się we mnie. — Podejrzewam, że doskonale wiesz, jak się czuję — stwierdziłam.

Jego reakcją było tylko skinienie, więc wróciłam do dalszego odrabiania, póki nie zauważyłam niskiej postury, która zbliżała się do stolika w Pokoju Wspólnym. — Przepraszam?

Uniosłam głowę, by spojrzeć na chłopca. Wyglądał na nie więcej niż dwanaście lat. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to przestraszony wzrok oraz widoczne zmęczenie u ślizgona. Pewnie koszmar.

Odłożyłam plakat, aby skupić się w stu procentach na uczniu. Rzadko kiedy dzieciaki zaczepiali starszych, bo rody czystokrwiste nie akceptowały słabości. — Jak masz na imię? — zadałam pytanie, pokazując na kanapę, że może usiąść obok mnie.

Siedzący obok mnie Regulus nie odrywał wzroku od chłopca, który niepewnie usiadł obok mnie. Ślizgon również się odezwał, nieznacznie nachylając się w stronę dziecka: — Miałeś koszmar?

Niepewnie spojrzał na naszą dwójkę, przyciągając kolana do swojej klatki piersiowej. — Jestem Dominic... i tak miałem koszmar, — mówił cicho i niepewnie — boje się trochę, a profesor Horacy mówił, że jak coś będzie się działo, to mogę się zgłosić do starszych uczniów...

Wyciągnęłam dłoń w jego stronę. — Dobrze zrobiłeś, Dominic. Możemy zrobić tak, że zaprowadzę cię teraz do dormitorium i co ty na to, bym ci opowiedziała jakąś bajkę?

— Tak — przytaknął entuzjastycznie, chwytając moją dłoń i prowadząc do swojego dormitorium.

Po przekroczeniu pokoju, skierował się do jednego z łóżek i od razu wszedł pod pościel. Podeszłam powoli do Dominica, siadając na skraju łóżka. — Jaką opowiedzieć ci bajkę?

— Hmm... może Fontanna Szczęśliwego Losu?

— Masz może baśnie Beedle'a? — spytałam. Chłopiec od razu podał mi wspomnianą książkę, gdzie była zaznaczona strona z właśnie tą baśnią białą wstążką. — W takim razie na szczycie wzgórza w zaczarowanym ogrodzie, otoczona wysokim murem i chroniona potężnymi zaklęciami, tryskała Fontanna Szczęśliwego Losu. Raz do roku, między wschodem i zachodem słońca najdłuższego dnia, zaklęcia traciły swoją moc, a w murze otwierała się szczelina, by wpuścić do zaczarowanego ogrodu tylko jednego nieszczęśnika, którego odtąd można było nazywać nie lada szczęśliwcem, bo mógł się skąpać w wodach fontanny i zapewnić sobie szczęśliwy los na resztę życia.

Czystokrwiste tradycje | 16+ [WOLNO POPRAWIANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz