1.12 - śmierciożercy -

1.2K 107 92
                                    

INFORMACJA OD AUTORKI: Rozdział posiada wiele perspektyw.

»» ————   𓆩*𓆪   ———— ««

POV Aurella Potter:
30 października 1976, Biblioteka:

Biblioteka jak zawsze była pogrążona w ciszy. Jedynie, co jakiś czas można było usłyszeć otwierające i zamykające się drzwi, przesuwane krzesła oraz krzątającą się panią Pince. To pozwalało mi się skupić na jednej rzeczy, która teraz skradała całą moją uwagę.

Siedziałam przy jednym z stolików, który był oddalony od innych i czytałam Tam gdzie zaczyna się tradycja. Książka miała w sobie naprawdę dużo informacji o jakichkolwiek tradycjach, w jaki sposób powstały czy jak ominąć różne z nich. Nawet nie wiedziałam, że taka książka istnieje, ale podejrzewałam, że profesor Flitwick sięgnął do działu ksiąg zakazanych, by podarować mi tę książkę.

Przeszukiwałam kolejne strony w poszukiwaniu tego jednego tematu, który był mi bardzo potrzebny. Jednak na razie dowiedziałam się kilku nieistotnych informacji, jakimi były to, że śluby w rodzinach czystokrwistych miały swój początek już w czasach przed naszą erą. Czarodzieje decydowali się na nie, by przedłużyć własne rody, oraz by utrzymać czystość krwi. Z czasem w rodzinach znajdowali się czarodzieje lub czarownice, którzy nie chcieli podążać ścieżką swoich przodków oraz bliskich.

"Jednym z najbardziej znanych sposób na uniknięcie ślubu było zawarcie z konkretną osobą Przysięgi Wieczystej, która niestety niosła za sobą konsekwencje w przypadku złamania umowy. Po przepytaniu tysiąca ludzi, którzy byli w podobnych sytuacjach znalazłem kogoś, kto zastosował bardzo rzadką metodę, która była używana przez pradawnych czarodzieji z Australii.
— Miałam zaledwie trzynaście lat, gdy zostałam zmuszona do poślubienia o dwadzieścia trzy lata starszego mężczyznę — opowiadała Mercelinda Gueatus. — Wtedy z pomocą przyszedł pewien mężczyzna, który zaoferował pomoc, gdyż uważał, że to barbarzyństwo, by zmuszać nieletnią do ślubu i współżycia w sporo starszym mężczyzną.
Kobieta wspomniała wtedy o rytuale, który polegał na wymieszaniu łez oraz krwi osób, które chciały zerwać wiążącą ich więź. Następnie trzeba było wypowiedzieć konkretne zaklęcie, które brzmiało"

Tutaj tekst się urywał, który zniknął wraz z rozlany napojem, lata temu.  Lekko sfrustrowana zamknęłam dosyć mocno książkę, a echo uderzenia uniosło się po hogwardzkiej bibliotece. Byłam poirytowana tym, że za każdym razem, gdy udawało mi się znaleźć cokolwiek. co mogło doprowadzić do końca tego cyrku, to los sobie ze mnie żartował i jeszcze bardziej to utrudniał. Zaczynałam momentami myśleć, że los na przekór mnie, chce zmusić do tej całej zabawy.

Nie widząc innej opcji, wstałam od stolika i spakowałam książkę do torby, by później ją oddać profesorowi od zaklęć i ruszyłam do wyjścia.

Byłam na tyle poirytowana, że nie zwróciłam jak ktoś wszedł do biblioteki, a raczej wbiegł. Zmrużyłam oczy zauważając żółte barwy na nim, ale słowa, które krzyknął przed zemdleniem sparaliżowały mnie na dobre kilka sekund. — Śmierciożercy!

Po tym, jak przerażenie minęło, ruszyłam do wyjścia zaglądając powoli za drzwi, tak by nie dostać jakimś zaklęciem. Tak prowizorycznie.

Jednak widok, który zauważyłam na korytarzu zmroził mi krew w żyłach, a strach ponownie chciał przejąć kontrolę.
Wszędzie latały zaklęcia, a na podłodze leżały porozrzucane rzeczy, oraz niektórzy uczniowie, którzy byli naprawdę w złym stanie. Wśród nich zobaczyłam Archera, który na swoich barkach ciągnął Franka Longbottoma, próbując w międzyczasie uchylić się przed nieznanymi zaklęciami. Podeszłam do chłopaka, pomagając mu zanieść gryfona do biblioteki, która na ten moment wydawała się jedyną odseparowaną i bezpieczną przestrzenią w budynku. — Jest za dużo rannych, a śmierciożerców coraz więcej — mówił krukon, otwierając drzwi pomieszczenia.

Czystokrwiste tradycje | 16+ [WOLNO POPRAWIANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz