Pierwsza miała odbyć się koronacja Theodreda. Miała być bardzo uroczystym wydarzeniem, jednak nie planowała wykraczać poza granice królestwa i szerzyć ogólnej sławy. Miała być tylko początkiem długiej drogi po zwycięstwo w życiu młodego króla.
Za to następująca po niej koronacja Aragorna stłumiała inne ważne wydarzenia w promieniu miesiąca przed i po niej. Organizatorzy martwili się o brak miejsc, o możliwe komplikacje, których mogło być zbyt dużo i o całą masę innych szkód. Jednak już teraz było wiadomo, że będzie to dopięte na ostatni guzik, a cokolwiek się tam wydarzy pozostanie w historii na zawsze.
I prawie wszystkim odpowiadał taki stan rzeczy.
Trina bała się tylko jednego. Że będzie drugą najważniejszą osobą na koronacji króla Rohanu? Że będzie na najwyższych stopniach zaraz przy Aragornie stojąc w najistotniejszym miejscy przed całym tłumem?
Oczywiście, że chodziło o tę blondwłosą księżniczkę. Przecież miał być na obu uroczystościach.
Delikatne strumienie strachu nie przeszkadzały jednak Trinie w wykonywaniu przydzielonych jej obowiązków. Istotnie, że miała ich teraz więcej, bo nawet na kameralne przyjęcie potrzebne było przygotowanie. Odżyła przez kilka dni, co cieszyło Theodreda, który obserwował ją, mimo całej masy pracy i zobowiązań. Cieszył się, kiedy w ciągu dwudziestu minut potrafiła nakrzyczeć na służącą za zaniedbanie obowiązków, wybrać wszystkie wzory zasłon na sali tronowej, gdzie miała odbyć się koronacja i wpaść na niego, a w ramach przeprosin opowiedzieć mu dokładną historię jej dnia. A reagował tak pozytywnie na to, bo nadal miał w pamięci jej rozsypaną postać niepróbującą już udawania, że ma się świetnie. Zaczynała żyć razem z tym miejscem. Ale nie potrafiła zrozumieć, że to jest jej dom. Bo to nie był jej dom. Prawdziwym domem jest miejsce z bliskimi, a tutaj, mimo życzliwości ludzi, nie czuła się jak wśród swoich. Była mieszanką krasnoluda, elfa i jakby tego nie ukrywać, ale też orka, więc niedane było jej żyć wśród ludzi. Theodred był idealnym przyjacielem, jednak nie darzyła go tym samym, co czuła do Legolasa. Nie potrafiła patrzeć na niego w ten sam sposób. Nie fascynował ją tak samo jak elf. Wiedziała też, że jego śmierć rozdzieliłaby ich na wieki i nigdy potem nie mogliby spotkać się i być ze sobą.
To wszystko było takie zabójczo proste i niezwykłe.Koronowany król nie pokazywał ani stresu, ani przejęcia, ani radości. Uśmiechał się, ale poważnie przeżył te ważne chwile i przyjął ciężar władzy na swoje ramiona. Trina już dawno wiedziała, że jest to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu, ale to wydarzenie ją jeszcze bardziej w tym utwierdziło. On poprowadzi Rohan przez gospodarczą potęgę. Uniknie też niepotrzebnych wojen, na których ludzie tracą za dużo. Czasem nawet wszystko.
Trina nie musiała wracać do swoich dawnych problemów, bo udało jej się ominąć lub zupełnie przypadkiem przeoczyć blondwłosego elfa na pierwszej koronacji. Jednak nie brał on w niej czynnego udziału, choć o jego obecności wiedzieli wszyscy. Inaczej będzie na drugiej koronacji, bo cała drużyna dostała specjalne zaproszenia z zapewne specjalnym miejscem i specjalną funkcją, więc spotkanie z nim będzie teraz nieuniknione.
Księżniczka nie mogła się tego doczekać, choć czekając na to liczyła czas do wybuchu wulkanu dawnych niepodjętych decyzji dotyczących jej życia. Na to jednak oczekiwała w strachu, a w ciekawości tkwiło zachowanie elfa. Jak zareaguje? Co zrobi?
Było jeszcze więcej takich pytań. I właśnie na nie odpowiedzi miała otrzymać na koronacji Aragorna.Doczekała się tego dnia. Czuła przed nim stres, który nasilał się i słabł naprzemiennie zamieniając się czasami w niewytłumaczoną pustkę. Podświadomie liczyła jednak na jakąś zmianę w zachowaniu Legolasa. Wręcz bardzo chciała, by w najmniej oczywistym momencie podszedł do niej, złapał ją w talii i, jakby nigdy nie mieli żadnych problemów, pocałował ją z całą siłą, jaką posiadał. Chciała zobaczyć jego zadziorny uśmiech, jego blond włosy, jego piękne, morskie oczy. Chciała znów wypaść z jego ramion i poczuć ten oddech przeprosin. Pragnęła marnować z nim godziny, na wpatrywaniu się w tego nagie mięśnie i silne ręce. Tak bardzo tego potrzebowała. I nie mogła tego pragnienia wypełnić nikim ani niczym innym. To musiał być on.
Chciała jednak, by to teraz on o nią zawalczył.Wielki dziedziniec był wypełniony ludźmi po brzegi. Trina usiadła na specjalnym miejscu, jednym z sześciu przeznaczonych dla byłej drużyny. Była pierwsza i nie dziwię jej się, że wybrała miejsce z samego brzegu. Po chwili na miejsca z drugiego końca rzędu przybiegłby hobbity, zmartwione, że już się spóźniły. Cała czwórka szczęśliwie przywitała się z piękną pół krasnoludką. Trina miała na sobie długą, specjalnie na tę okazję sprowadzoną, białą, ereborską suknię, pełną czarnych elementów. Złota biżuteria połyskiwała w słońcu, odbijając ciepłem w kontraście z zimnymi kolorami sukni. Wiatr delikatnie unosił lekki materiał pelerynki, która była częścią stroju pół krasnoludki.
Po chwili pojawił się też Gandalf i radośnie rozmawiał z obecną już wcześniej piątką. Czarodziej pełnił jeszcze ważniejszą funkcję i w ostatnich minutach musiał odejść w inne miejsce. Jednej osoby nadal brakowało. Wydawało się, że się spóźni, ale w ostatniej chwili zobaczyła tego wysokiego elfa, którego postać dosłownie mieniła się w słońcu. Zachwyt jego białą szatą i eleganckim wizerunkiem nie opuścił zauroczonej Triny przez definitywnie za dużo chwil. Legolas wyglądał zupełnie inaczej niż na tarasie Rivendell. Był bardzo pewny siebie i wyglądał tak, że każda jego pomyłka natychmiastowo uznana byłaby za zbieg okoliczności czy inne głupoty. A do tego był tak elegancko ubrany. Pół krasnoludka musiała powstrzymać swoje podekscytowanie jego pięknem, gdyż zaraz miała zacząć się uroczystość.
On jednak nie dał o sobie zapomnieć. Sekundą palącego spojrzenia złapał kontakt wzrokowy z białowłosą. Gdy to zrobił, przeszedł bardzo blisko, zajmując potem miejsce zaraz obok niej, choć następne dalej było również wolne. Dopiero wtedy przeniósł wzrok na Aragorna, który był dosłownie sekundy przez koronacją.
Uczucia Triny wariowały. On teraz siedział obok niej, w swoim najlepszym wydaniu, taki pewny siebie i tak cholernie przystojny. Przemknęło wtedy przez jej głowę kilka dość mocnych scenariuszy "przypadkowego" spotkania Legolasa w pustej komnacie. Wyrzuciła je szybko, w jakiejś głupiej obawie przed czytaniem w myślach. Choć wokół nie było nikogo z takimi umiejętnościami to spojrzenie Legolasa tak przenikliwie wyglądało. Panika w ciele Triny zaczęła gwałtownie rosnąć, gdy on swoimi ciepłymi, silnymi dłoniami złapał jej rękę i znów przyciągając jej spojrzenie swoimi niebieskimi oczami, pocałował wierzch jej dłoni, powodując bardzo przyjemny dreszcz na całym ciele pół kranoludki. Wiedział bardzo dobrze, jak na nią działa, nie puszczając jej dłoni, a za to kładąc ją na swoich kolanach pogłębił jeszcze bardziej panikę uczuć białowłosej. Nawet jak chciała uciec od niego wzrokiem, to nie potrafiła. On zaczął uśmiechać się coraz bardziej zadziornie, widząc jak bardzo mocno działa na tą silną istotę. Zakochał się w niej już tak dawno, a nie potrafił jej ochronić. Karcił się za to, ale w końcu zrozumiał, że to nie jest to, co powinien zrobić.
Nie czas na to jednak. Korona uroczyście znalazła się na głowie Aragorna. Wszyscy uroczyście klaskali i wiwatowali na cześć nowego króla. Przeszedł on wśród tłumu, na początku uśmiechając się do najważniejszych gości, a potem już do nieznajomych mu z imion poddanych. W pewnym momencie stanął naprzeciwko Elronda. Prawdziwą radość poczuł jednak, gdy zobaczył też jego córkę. Arwena złapała kilka spojrzeń nowego króla Gondoru, kiedy oboje zatonęli w namiętnym pocałunku pełnym tęsknoty i miłości. Wszyscy wokół stali i bili brawa, krzyczeli i uśmiechali się do pary zakochanych.
CZYTASZ
Najmniej krasnoludzka księżniczka || ᛚᛟᛏᚱ
FanfictionPierworodna córka Thorina II Oakenshield'a i Rozalii Lili Oakenshield. Jest nie tylko starsza, ale i silniejsza od swojego brata. Posiadała tytuł krasnoludzkiej królewny, wyglądała jak królewska córka i pilnowano jej jak najcenniejszej zdobyczy Ereb...