"Zimno, mokro i biało. Zimno, mokro i biało. Zimno..."-Czy dało się myśleć tylko o jednym? Idąc w zimnym, mokrym i białym puchu dało. Przynajmniej Trinie się taka sztuka udawała od początku ich wyprawy. Irytowała ją jeszcze ta broda a'la Frein.
Było tam naprawdę nieprzyjemnie.Reszta drużyny nie zwracała uwagi na tą mieszankę krasnoluda, elfa i jeszcze nie wiadomo dokładnie czego w tym przebraniu. Nie byli dla niej nie mili. Tolerowali "Freina". Nie wliczając do tych wszystkich Gimliego, który był jednym z nauczycieli królewskich dzieci w Ereborze. Po kilku minutach na naradzie rozpoznał Trinę, ale do tej pory nie wydał jej. Nie wiedział, co planowała, ale nie chciał tego psuć.
Do nieprzyjemnej pogody brakowało dołożyć tylko orka-zwiadowcy. Gandalf zadecydował przejść szczytem góry, tak by minąć grupy przerośniętych goblinów. Szybko okazało się to niemożliwe. Została im tylko jedna opcja-Moria.
-Mój kuzyn Balin! On nas ugości po królewsku, zobaczycie!-mimo słabnących już wcześniej sił krasnoluda, szedł on teraz pierwszy, prowadząc czarodzieja do głębokich krasnoludzkich kopalniZnaleźli wejście, ale nie znaleźli hasła. Co prawda od wszelkich zagadek i magii mieli tam Gandalfa, ale mag akurat wtedy miał zupełnie zaparowaną pamięć. Nie mieli nic ciekawszego do robienia, jak usiąść wokoło tych drzwi i czekać na hasło.
Aragorn tego dnia skupiał się na Frodzie, pilnując go na wszelki wypadek. Tego hobbita, za to na krok nie opuszczał Sam. Siedzieli oni we trójkę najdalej od drzwi. Przy brzegu wody dwa pozostałe hobbity-Merry i Pippin-z nudów wrzucali kamienie do wody. Przy drzwiach z całym swoim bagażem siedział zrezygnowany Gimli, co jakiś czas spoglądający na myślącego czarodzieja. Boromir krążył w koło, obserwując kamienie rzucane przez niziołków.
Jeszcze tylko dwie postacie pominęłam. Dwie istoty, które siedziały na tym samym głazie patrząc bez celu w losowy punkt. Choć bez celu kierował się tylko wzrok elfa, a pół krasnoludka delikatnie obserwowała swojego towarzysza. Szybko zauważyła jego idealne mięśnie. Mimo ogólnej drobnej budowy elfów, on się wyróżniał. Był niedużo wyższy od Triny. Jego blond włosy, nadal ciemniejsze od włosów królewny, bez najmniejszej fali czy zagniecenia na ich powierzchni, opadały na szerokie barki elfa. Przyglądanie się jego niebieskim oczom szybko pochłaniało Trinę całkowicie. Uznała, że dalsze spuszczanie wzroku z łańcucha jest dla niej zbyt ryzykowne, ale mimo postanowienia, kątem oka nadal bezmyślnie patrzyła na skrawek jego płaszcza.
-Powiedz przyjacielu i wejdź...-Gandalf powtarzał tą samą kwestię prawie tyle razy, co Trina swoją poprzednią
Królewnę zirytowała ta sztuczna broda do tego stopnia, że pozbyła się jej rzucając ją przez ten głaz, na którym siedzieli.
-Mellon! Powiedz "przyjacielu".-szept dziewczyny wystarczył, by zaklęcie na drzwiach odpuściło-Jak ty...Kim?-słowa Aragorna zagłuszył krzyk powiernika pierścienia
Wielkie macki wyłaniające się z jeziora porywały po kolei hobbitów. Pozostali chwycili za broń i osłabiali wodnego potwora, ratując kompanów. Udało się, choć uciekli do Morii, a główne wejście do kopalni zawaliło się.
Gandalf użyczył im światła końca swojego kija, a Gimli popadł w rozpacz nad szkieletami poległych z łap goblinów. Podziemne korytarze były już tylko grobowcem. Żadnego żywego krasnoluda nie spotkali. Choć nie tylko Gimli na to liczył.
-Kim ty jesteś?-z wyrzutem w głosie Aragorn postanowił "uciąć sobie ploteczki" z Triną
-To nasz sojusznik. Taki, którego uwierz, ale nie chcesz stracić.-Gandalf też od początku wiedział, co się tam święci
-Zapytał i umiem sama odpowiedzieć, dziękuję.-była dość oschła-Trina Oakenshield, pierworodna córka Thorina, Króla pod Górą. Jestem tu w zastępstwie za mojego brata.-podejrzliwe spojrzenie Aragorna spowodowało dodanie wyjaśnień-...bez jego wiedzy.
Po chwili ciszy jeszcze dodała:
-Wolelibyście mnie tu, zamiast jego.
-mhm-Gimli zgodził się z TrinąTeraz jednak panowała cisza przez dłuższy czas. Wynikało to z kolejnego zaniku dysku twardego czarodzieja. Siedział na boku i myślał teraz nad drogą.
W aferę z Triną, Boromir ani hobbity wmieszani nie byli i się mieszać w to nie zamierzali. Ale w myślach Legolasa, mimo milczenia, toczyła się teraz bitwa. Bitwa, po której końcu udało się mu połączyć fakty. Aż trochę za dużo się dowiedział.
-Jesteś córką Króla pod Górą, Thorina?
-Ehm-potwierdziła będąc trochę zbyt podekscytowana rozmową z nim, by odpowiedzieć normalnie
-Czyli jesteś królewną Samotnej Góry i jesteś bardziej elfem niż krasnoludem? Choć z plotek i orkiem...
-Tak, jestem dokładnie tym, za kogo mnie bierzesz. Orkiem też. Córką Thorina II Dębowej Tarczy i Lili Rozalii, córki Bolga.
-Córką Rozalii?!-wybuch Aragorna był zbyt gwałtowny, jak na, nie wiadomo czy opuszczone, korytarze starych kopalni
-Znasz moją matkę?
-To ja ją znalazłem na pustkowiu i odwiozłem do Rivendell. Muszę prosić Cię o wybaczenie pomyłki. Ale i tak nieźle zakręciłaś to wszystko.Legolas patrzył na nich nie mogąc doczekać się prawa głosu.
-Nie wiesz, kim jestem?-zapytał w końcu z niedowierzaniem pół krasnoludkę
-Książę Legolas Greenleaf, syn Thrianduila.
-I nic Ci to nie mówi?!
-A co ma mi mówić?!-zaczynała ją ta rozmowa irytować, a elf coraz bardziej nie dowierzał
-Może Ci to pomoże, ale jestem księciem Mrocznej Puszczy...Oczy Triny zmieniły się na dwa rozmiary więcej.
ON?! Tutaj?!
Wiedziała, że o czymś w tym swoim planie zapomniała, tylko teraz dowiedziała się, co to dokładnie było. Jego obecność na tej wyprawie.
CZYTASZ
Najmniej krasnoludzka księżniczka || ᛚᛟᛏᚱ
Hayran KurguPierworodna córka Thorina II Oakenshield'a i Rozalii Lili Oakenshield. Jest nie tylko starsza, ale i silniejsza od swojego brata. Posiadała tytuł krasnoludzkiej królewny, wyglądała jak królewska córka i pilnowano jej jak najcenniejszej zdobyczy Ereb...