*tekst* - język migowy
Następnego dnia Harry obudził się w dziwnie dobrym humorze. Wczoraj wieczorem kładąc się do łóżka postanowił sobie, że spróbuję porozmawiać ze swoimi współlokatorami. Jak zawsze wstał o szóstej i zaczął się ubierać. Po dziesięciu minutach był gotowy. Usiadł na łóżku i postanowił czytać, dopóki nie zobaczy, że jest już pora, żeby wyjść na śniadanie. Kiedy nadeszła odpowiednią godzina odłożył książkę i ruszył w stronę drzwi. Był już prawie przy wyjściu z pokoju wspólnego, kiedy ktoś chwycił go za ramię i pociągnął z powrotem do pokoju. Jak tylko Harry poczuł na sobie czyjś dotyk wzdrygnął się i poczuł wielki strach, jednak nie dał tego po sobie poznać. Kiedy go w końcu puścili, Harry spojrzał na swoich porywaczy. Okazało się, że byli to jego współlokatorzy.
- Jesteś dziwny - powiedział Draco. Wie jak się nazywa, bo przedstawił się zanim weszliśmy do Wielkiej Sali.
- W jakim sensie?
- Wczoraj wieczorem podczas kolacji próbowaliśmy porozmawiać, ale w pewnym momencie się gubiłeś. I po drugie, dlaczego wczoraj uciekłeś?
- Nie lubię tłoku. Czasami wolę pobyć trochę sam.
- A co z Twoimi przyjaciółmi?
- Mam tylko trzy przyjaciółki, ale przynajmniej wiem, że są prawdziwe.
- Dlaczego rozmawiasz ze mną tak normalnie?
- A czemu miałbym nie?
- No wiesz nasze rodziny nie za bardzo się lubią, więc wiesz.
- Nie wiem nic o swojej rodzinie. Jeśli mam być szczery to nie miałem pojęcia o tym, że jestem czarodziejem.
- Ty!?! Słynny wybawca czarodziejskiego świata nie masz pojęcia kim jesteś?!
- Czemu się tym tak przejmujesz?
- Bo cały magiczny świat wie kim jesteś, a jeśli mam być całkowicie szczery, to chce wiedzieć więcej o tobie. W końcu jesteśmy nie dość, że w jednym domu, to jeszcze w tym samym pokoju, więc możesz śmiało mówić.
- Po pierwsze zaraz spóźnimy się na śniadanie, po drugie powiem Ci, co tylko zechcesz tylko nie teraz i po trzecie nie mów tak szybko, bo nie nadążam odczytywać.
- Odczytywać? W sensie z ruchu moich ust?
- Dokładnie.
- Czy... Czy Ty jesteś głuchy? -
Pokiwałem jedynie głową na znak zgody.- To dlatego gubiłeś się w rozmowie, prawda? - zapytał czarnoskóry chłopiec stojący obok Draco
- Tak, a Ty to kto?
- Oh! Przepraszam, Blaise Zabini.
- Miło mi. Idziemy na śniadanie? - powiedziałem choć tak naprawdę nie byłem wcale głodny. Pokiwali ochoczo głowami i ruszyliśmy do Wielkiej Sali na posiłek. Kiedy kończyliśmy jeść do pomieszczenia wleciały sowy z poranną pocztą. Nie zdziwiłem się że nic do mnie nie przyszło. Do Draco napisali rodzice, tak samo jak do Blais'a. Spojrzeliśmy na nasze plany lekcji. Zaczynaliśmy transmutacją a kończyliśmy eliksirami. Popatrzyłem na lekki entuzjazm wszystkich i się trochę zdziwiłem.
- Draco, czy coś się stało?
- Dzisiaj są eliksiry. Czyli przedmiot na, którym ślizgoni mogą sobie pozwolić na odrobinę więcej. Mamy z Gryfonami więc pewnie nie będzie dzisiaj pytał nas.
- A co jeśli spyta mnie?
- Po prostu odpowiesz.
- Ja nie wiem nic na temat waszego świata. Fakt przeczytałem parę książek co nie czyni mnie jakimkolwiek znawcą. Wszyscy lubicie ten przedmiot i pewnie macie większą wiedzę niż jest potrzebna. - po powiedzeniu tego wyszedłem i zacząłem szukać jakiegoś odległego miejsca żeby móc pomyśleć. Chciałem się komuś zwierzyć. Ale komu? W ten przypomniałem sobie, że nie przyjechałem tutaj sam. Szybko pobiegłem do dormitorium i otworzyłem kufer, z którego wyciągnąłem węża.
CZYTASZ
Dlaczego Ja?|HP
RandomA co jeśli Harry Potter wcale nie istniał? A co jeśli przyjdzie nie jako bohater tylko zagubione dziecko? Tego i wielu innych ciekawych faktów możecie się dowiedzieć z tego opowiadania.. Rozdziały dodawane nieregularnie i rzadko!!! Cały świat jak...