Rozdział 9

489 26 7
                                    

Do końca roku nie wydarzyło się już nic ciekawego.
Weasley na każdą lekcje odprowadzany był przez aurorów, a Hermiona i bliźniaki szpiegowali dyrektora i całą szkołę.
Obecnie Harry i jego przyjaciele jadą Expressem Hogwart do Londynu, przy okazji wesoło rozmawiając i śmiejąc się. W pewnym momencie Harry zmarkotniał, wyciągnął książkę i zaczął ją czytać z nieodgadnioną miną. Po kilku minutach Draco wyciągnął książkę z rąk chłopca i zadał nurtujące wszystkich pytanie.

- Coś się stało?

- Lily napisała, że nie chce mnie znać.

- Ona by tego w życiu nie napisała, mogę zobaczyć ten list?

- Proszę - powiedział i podał kuzynowi list. Ten przyjął go i szybko przeczytał.

- Jak będziecie w domu to się jej spytaj, może powie dlaczego.

- Możliwe, kiedy dojedziemy?

- Nie mam pojęcia - Draco odwrócił się w stronę drzwi, które właśnie otworzył prefektka ze Slytherinu.

- Będziemy za dziesięć minut, więc radzę się przygotować - powiedziała i uśmiechnęła się miło, co ci natychmiast odwzajemnili.
Kiedy wyszła, ściągnęli swoje kufry z półek i przeszli na początek wagonu.
Po kolejnych kilku minutach pociąg zaczął zwalniać, aby po chwili całkowicie się zatrzymać.
Szóstka Ślizgonów od razu wyszła z pociągu i skierowała się do trochę bardziej oddalonej części peronu, gdzie wszyscy pożegnali się z wszystkimi.
Na końcu zostali jedynie Draco, Harry i Pansy.
Draco poszedł się przywitać z matką, a Harry i Pansy pogrążyli się w rozmowie.

- Może przyjedziesz do mnie ma tydzień? - zapytali w tym samym czasie i popatrzyli się na siebie, a następnie wybuchnęli śmiechem.

- Jak się rodzice zgodzą, to z wielką przyjemnością - odpowiedział chłopak, a dziewczyna skinęła głową i pożegnała się ze swoim przyjacielem, a następnie poszła do sowich rodziców.
W pewnym momencie ktoś położył rękę na ramieniu młodego Lestrange'a, co spowodowało zduszony okrzyk. Harry szybko się odwrócił i zobaczył Bellę z przepraszającym uśmiechem na twarzy.
Natychmiast się do niej przytulił, a kiedy się odkleił popatrzył na kobietę.

- Proszę nie strasz mnie.

- Przepraszam, młoda Parkinson?

- To tylko przyjaciółka, nie wyobrażaj sobie za wiele.

- Rozumiem. To co, idziemy?

- Tak - Bella wyciągnęła ramię i teleportowała się razem z Harrym do dworu.

Chłopak od razu zauważył, że są w innym miejscu niż podczas świąt.
Popatrzył się z pytaniem w oczach na matkę, która lekko zachichotała.

- To jest wasz prawdziwy dom. Lestrange Manor.

- Ładnie tu, jest już Lily?

- Nie jeszcze nie. Powozy z Beauxbatons przyjeżdżają godzinę później niż pociąg z Hogwartu.

- Rozumiem, mogę ci zadać pytanie?

- Oczywiście potworku.

- Nie jestem potworkiem!

- Oczywiście, że nie jesteś. To o co chciałeś zapytać?

- Czy mogła to napisać Lily? - zapytał i pokazał matce list, który ta natychmiast wzięła i przeczytała go kilka razy, po czyma uśmiechnęła się delikatnie.

- Nie znasz jej pisma?

- Nie za bardzo, wymieniliśmy tylko kilka listów w ciągu roku. A co?

- Ten dopisek, że nie chce cię znać, jest napisany przez kogoś innego. Zobacz - kobieta kucnęła i pokazała dopisek, który był napisany trochę innym pismem. Twarz dziecka wyrażała zdziwienie i zmieszanie.
Bella zaśmiał się i wzięła Harry'ego na ręce.
Chłopiec popatrzył na nią oburzony.
Po chwili znaleźli się przed ciemnymi drzwiami, prowadzącymi do jakiegoś pokoju.
Bellatrix postawiła syna na ziemię i popatrzyła zachęcająco.
Chłopak powoli i niepewnie otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się pokój urządzony w stonowanych kolorach.
Na środku stało łóżko z czarnego drewna, obok niego stała szafka nocna. Również czarna.
Na ścianie po prawej stronie od drzwi znajdowała się duża szafa i biurko, a na ścianie po lewej stronie od drzwi, znajdowała się sporych rozmiarów biblioteczka i fotel w kolorze butelkowej zieleni.
Nie zabrakło także drzwi prowadzących do łazienki.
Chłopczyk odwrócił się do rodzicielki z zapytaniem w oczach.

Dlaczego Ja?|HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz