Rozdział 7

576 20 2
                                    

Następnego dnia rano Bella ściągnęła z Harry'ego zaklęcie.
Po śniadaniu, na którym nastąpił taki sam szok jak dzień wcześniej, dzieci poszły spakować ostatnie rzeczy do kufrów i zabrały je ze sobą do holu, gdzie czekali dorośli.
Na peron miała iść Bella i Narcyza, mimo tego, iż wszyscy uważali, że ta pierwsza kobieta miała zostać, to ona uparła się, że też chce iść.

Kiedy byli już po magicznej stronie peronu, Narcyza z Draco poszła bliżej lokomotywy, a Bella z Harrym poszli do jakiegoś zaciemnionego miejsca, gdzie kobieta przytuliła syna.
Odgarnęła kilka zabłąkanych kosmyków i pocałowała w miejsce gdzie znajdowała się blizna.

No właśnie, znajdowała, po zdjęciu zaklęcia maskującego blizna Harry'ego mocno zaniknęła i prawie w ogóle nie było jej widać.
Kobieta popatrzyła jeszcze raz na chłopczyka stojącego przed nią i uśmiechnęła się.
Przytuliła go mocno.

- Musisz już iść, no chyba, że chcesz się spóźnić - powiedziała, jak już spojrzał na nią

- Nie chcę. Kocham Cię

- Ja ciebie też, Do zobaczenia

- Do zobaczenia - powiedział i ruszył w stronę pociągu, po drodze biorąc ze sobą Draco i Blais'a.

Weszli razem do pociągu rozmawiając o tym, jak minęła im przerwa świąteczna. Po kilku minutach znaleźli wolny przedział i usiedli nie odrywając się od rozmowy, kiedy zaczęli schodzić na temat dziwnego zdarzenia w Azkabanie do przedziału, dosłownie, wpadła dziewczyna z mnóstwem loków na głowie.

Chłopcy natychmiast rozpoznali w niej Granger i chcieli ją wyrzucić, ale Harry bez oglądania się na nich podszedł do niej i obrócił w swoim kierunku.

- Wiesz, wiesz kim są Twoi prawdziwi rodzice, prawda? - zapytała jak tylko go zobaczyła

- Tak wiem, a Ty skąd to wiesz? - zapytał podejrzliwie i nałożył na wagon zaklęcia antypodsłuchowe, po czym zwrócił się do dziewczyny - Możesz mówić

- Dumbledore zastrasza mnie i moją rodzinę. Powiedział również Tiarze że jeśli nie przydzieli mnie do Gryffindoru, to nie pozwoli mi się uczyć magii. Płaci nam, mi i Wieplrzlejowi za śledzenie ciebie. Ten durny chłopak łasi się na pieniądze i jak tylko nie wykonam jakiegoś zadania od dyrektora, bije mnie i wyzywa. Oczywiście jak pokój wspólny jest pusty. Boję się i to niemiłosiernie, gdybym miała teraz wybór to nie stanęłam bym po stronie Dropsa.

- Chcesz powiedzieć, że nie stoisz po jasnej stronie?

- Nie. Od jakiegoś czasu przeglądam książki związane z Czarną Magią. Nikt o tym nie wie oprócz bliźniaków Weasley, którzy studiują je ze mną. Powiesz mi coś o sobie?

- Jak już pewnie wiesz, jestem Harrison Lestrange, a moimi rodzicami są śmierciożercy. Tak to ja ich przez przypadek uwolniłem z Azkabanu i to ja ukradłem Kamień Filozoficzny z małą pomoc moich przyjaciółek z czego jedna okazał się być siostrą bliźniaczką, a druga córką Snape'a. Voldemort jest obecnie w dworze Malfoyów i przebywa w swojej ludzkiej postaci, co nie oznacza, że nie może się zmieniać w coś przypominające węża. Mamy misje i jeśli chcesz, to możesz nam w niej pomóc.

- Naprawdę? - zapytała z lekką nadzieją, a Draco i Blaise przysłuchiwali się temu z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony współczuli tej szlamie, zaś z drugiej nie rozumieli po co w ogóle mieć w niej sprzymierzeńca. Zabiniego zdziwiło to, że Czarny Pan powierzył misję dzieciakom i jeszcze zgodził się na mugolaki w swoich szeregach.

- Będziesz naszą wtyczką u dyrektorka, dobrze?

- A co z bliźniakami? Oni raczej nie bawią się z dyrektorem.

- Spotkajmy się w pokoju życzeń w niedzielę o dziesiątej wieczorem, dobrze? Wtedy upewnimy się do paru spraw, a Ty będziesz mieć jakieś nowe informacje od miłośnika dropsów.

- Zgoda, nie zawiodę Cię - powiedziała i ze zdecydowaniem w oczach wyszła z przedziału.

- Jesteś pewny? - zapytał Draco

- Tak - odpowiedział twardo Potter i zmienił temat. Rozmawiali jeszcze przez godzinę, kiedy do ich przedziału weszła Pansy i ze zdziwieniem popatrzyła się na chłopaka siedzącego naprzeciwko Draco.

- Draco kto kto jest?

- Harrison Lestrange, miło mi.

- Pansy Parkinson, mnie również jest miło. A gdzie jest jest Potter?

- Stoi przed Tobą - powiedział z rozbawieniem Blaise i czekał na rozwój sytuacji. Na twarzy dziewczyny pojawiło się zmieszanie i zdziwienie oraz lekki rumieniec.

- Nie poznałam Cię, przepraszam. Mogę się dosiąść?

- Spokojnie nie dziwię Ci się, jakbyś zobaczyła minę Draco mogłabyś się uśmiać.

- Naprawdę?

- Tak

- Jak to możliwe, że tak normalnie rozmawiasz?

- Patrzę się na ciebie i jest mi łatwiej.

- Aha, fajnie. Nauczył byś mnie migowego? - zapytała z zakłopotaniem

- Jasne, usiądziesz? - zapytał tak samo Harry, a Draco i Blaise spojrzeli na siebie wymownie. Dziewczynka usiadła i znowu pogrążyli się w rozmowie, przy okazji poduczając Pansy migowego. Ich rozmowę przerwał odgłos otwieranych drzwi przedziału. Draco wstał i podszedł do wózka, co zwróciło uwagę Harry'ego i również odwrócił głowę w stronę drzwi. Oprócz pani z wózkiem zobaczył przechodzącą obok burzę loków. Chłopak wstał i wyszedł z przedziału, a za nim Pansy i skierowali się do ostatniego przedziału, gdzie zniknęła burza loków. Harry otworzył drzwi i zobaczył, że dziewczyna siedzi na kanapie i poprawia rękawy szaty.

- Twoi rodzice wiedzą? - zapytał bez ogródek czym zwrócił na siebie uwagę. Dziewczyna zobaczyła, że za chłopakiem stoi młoda Parkinson i patrzy na nią z niesmakiem. Hermiona pokręciła przecząco głową i ukryła twarz w dłoniach.

- Pokaż rękę - dziewczyna ze strachem w oczach pokręciła głową - słuchaj skoro mamy współpracować to musisz dać sobie pomóc. Pokaż rękę to Ci pomogę. Czy Drops powiedział, co się stanie jak zmienisz dom?

- Powiedział, że jak Tiara przydzieli mnie gdzie indziej to będzie równoznaczne z przejściem na stronę Voldemorta. Nie ważne jaki to będzie dom.

- Bliźniakom raczej nie spieszy się do
zmiany domu, prawda?

- Raczej tak, a co Ci chodzi po głowie?

- Podczas uczty powitalnej w przyszłym roku staraj się myśleć o zmianie domu, miejmy nadzieję, że to się uda.

- Jasne

- To teraz pokaż rękę - powiedział stanowczo patrząc dziewczynie w oczy. Nie mając innego wyjścia Hermiona podwinęła rękaw ukazując dużo siniaków. Pansy wciągnęła powietrze i spojrzała współczująco na swoją rówieśniczkę. Harry podszedł do niej wyciągając z kieszeni maść na siniaki i podał jej bez słowa. Dziewczyna przyjęła maść z wdzięcznością i lekkim uśmiechem. Pansy podeszła bliżej i położyła rękę na ramieniu chłopaka, który odwrócił się i spojrzał na nią nie pewnie.

- Spokojnie. Mimo że jesteś szlamą to nikt nie zasługuje na takie traktowanie, a skoro Harry z tobą chcę współpracować, to jestem w stanie Cię zaakceptować. Tylko mogę wiedzieć skąd ta nagła zmiana? - ostatnie zdanie powiedziała wyraźniej i patrząc prosto na jego twarz

- Mamy małą misję od Czarnego Pana - powiedział cicho i czekał na reakcję dziewczyny. Na początku była zaskoczona, ale później wyrażała strach.

- Czy wy...?

- Nie. Przynajmniej jeszcze nie. Chcesz nam pomóc czy nie chcesz mnie znać?

- Chce Ci pomóc - powiedziała i skinęła głową na Hermionę, która w odpowiedzi uśmiechnęła się.

W mediach zdjęcie jak mógłby wyglądać Harry. Życzę miłego wieczoru/dnia/nocy

Dlaczego Ja?|HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz