Rozdział 6

480 19 0
                                    

Następnego dnia czwórka dzieci spotkała się o godzinie szóstej przed pokojami Harry'ego, Lily i Ines. Omówili jeszcze raz plan i ruszyli do sypialni dorosłych. Draco do swoich rodziców, Ines do Snep'a, Harry do swoich rodziców, a Lily do komnat Czarnego Pana.

Draco

Po cichu wszedłem do pokoju rodziców. Spali tak spokojnie, niestety dla nich, ponieważ przez ostatnie kilka miesięcy wyrosły mi różki. Podszedłem do łóżka i stanąłem nad nimi. Przez ostatnie kilka dni Harry, Ines i Lily uczyli mnie magii bezróżdżkowej, a konkretniej zaklęcia Aquamenti. Jestem bardzo ciekawy ich min, kiedy zostaną bardzo przyjemnie obudzeni. Wyciągnąłem przed siebie rękę i powiedziałem cicho

- Aquamenti - woda trysnęła prosto na moich rodziców i natychmiast ich obudziła. Zdezorientowani zaczęli się rozglądać zobaczyli jedynie jak w jednej chwili stoję obok ich łóżka z niewinnym uśmiechem, a w drugiej jestem przy drzwiach i uciekam w umówione miejsce. Niestety moja mama zdążyła chwycić różdżkę i przywołać mnie zaklęciem. Wylądowałem prosto w jej objęciach, popatrzyłem się na nią z niewinnym uśmiechem i przytuliłem. Kiedy popatrzyłem się na nią ponownie widziałem uśmiech na jej twarzy, odwróciłem się w stronę ojca i również zobaczyłem uśmiech. Usiadłem pomiędzy nimi i czekałem, aż coś powiedzą. Pierwsza odezwała się mama

- Ines diabłami nazwała Harrego i Lily, ale widzę, że przez ostatnie miesiące podtemperowałeś trochę temperament.

- Dzień Dobry

- Dzień Dobry, synku - powiedziała kobieta i przytuliła mnie

- Dzień Dobry - powiedział ojciec i dołączył się do uścisku

Harry

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem jak słodko śpią, a na moich ustach wykwitł złośliwy uśmiech. Podszedłem po cichu do łóżka i popatrzyłem się na nich. Byłem bardzo ciekawy jak zareagują na tą przyjemną pobudkę. Wystawiłem rękę i powiedziałem cicho

- Aquamenti - woda trysnęła prosto na nich i ze zdezorientowanymi minami usiedli. Zamiast od razu uciekać zacząłem chichotać i od razu tego pożałowałem. Bella chwyciła mnie i posadziła na łóżku pomiędzy sobą a Rudolfem. Popatrzyła na mnie surowym wzrokiem, za którym kryła się nutką rozbawienia. Rudolf natomiast miał stalowy wzrok, pod którym lekko się skuliłem. Bella chyba to zobaczyła, ponieważ wzięła mnie i przytuliła, a Rudolf patrzył na to ze zmieszaniem w oczach. Popatrzyłem się niepewnie na kobietę i uśmiechnąłem niewinnie.

- Mały potworku czy to Ty nas obudziłeś?

- A nie widać?

- Czyli to planowaliśmy, kiedy tak znikaliście?

- Tak, nie jesteś zła?

- Nie, podejrzewałam, że zrobicie coś takiego - powiedziała z uśmiechem i zmierzwiła mi włosy. Popatrzyłem się niepewnie na Rudolfa, który miał na twarzy uśmiech. Widząc moją nietegą minę oboje uśmiechnęli się i puścili mnie. Miałem już iść, kiedy Bella położyła mi rękę na ramieniu, odwróciłem się do niej

- Aż tak Ci się spieszy?

- Jestem ciekaw jak poszło Lily.

- No właśnie, gdzie Twoja siostra? - zapytał Rudolf 

- Każdy miał do obudzenia kogoś innego - powiedziałem tajemniczo

- Draco - Narcyzę i Lucjusza, Ines - Severusa, Ty - nas, a Lily - Czarnego Pana?

- Tak

- A my Cię nie puścimy - powiedział Rudolf i chwycił mnie tak samo, jak wcześniej Bella i znowu wylądowałem w łóżku, po chwili popatrzył na mnie i dodał - Przepraszam, że Cię przestraszyłem, nie byłem na to przygotowywany mimo tego, iż Lily już nie raz tak po prostu zrobiła mi żart. Zauważyłem, jak się skuliłeś. Bałeś się, że zrobię Ci krzywdę, prawda? - zapytał, a ja skinąłem głową. Ojciec otworzył lekko ręce, a ja się do niego przytuliłem i czułem, że nic mi nie zrobi.

Dlaczego Ja?|HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz