Rozdział 4

759 30 0
                                    

- Możecie mówić jaśniej? - zapytał Czarny Pan

- Ja niby jestem Potter, a Ines i Lily nie znały wcale swoich nazwisk, bo jak je podrzucono to na karteczkach były tylko imiona.

- A Harry tak naprawdę jest Lestrange tak samo jak ja, a Ines jest Snape.

- Czyli Potter nigdy nie istniał. Mama uciekła do James'a, żeby mnie ochronić, a Dumbledore podrzucił jej Harrego.

- Natomiast Lily i Ines podrzucił Dursleyom, którzy oddali je do sierocińca.

- Jego nie oddali, ponieważ najwyraźniej mieli w tym jakiś interes.

- Mieli go wychowywać bez przyjaciół. Niestety trafił na mnie i Lily.

- Mówiłeś, że zostawiliście mnie i Lily na pastwę Dropsa, który zaniósł nas tym mugolom. Później przyszedł zabił i znowu zostawił na progu.

- Faktycznie ma to sens - powiedział Severus

- Możecie przestać już o tym myśleć? - zapytała lekko zdenerwowana Narcyza, po czym zwróciła się do dzieci - Draco pokaż im pokoje, a później zejdźcie do jadalni. Ja się zajmę resztą - ostatnie zdanie wyszeptała i posłała im niewinny uśmiech

- Idę z nimi - powiedziała Bella widząc uśmiech Narcyzy. Kobieta kiwnęła głową i przepuściła ich. Bella pozbierała dzieci i poszła na piętro.

- Wiecie, że w tym miejscu widziałam was poraz ostatni?

- Co masz na myśli? - zapytała Lily

- Już wtedy Cyzia wiedziała, które pokoje będą wasze. A co do twojego pytania, to właśnie tutaj przyszedł Drops i was stąd zabrał.

- Ciociu?

- Tak Draco?

- Jak to możliwe, że tu jesteś?

- Sama chciałabym wiedzieć.
Po kolejnych kilku minutach doszli do odpowiednich pokoi. Po drodze Draco pożegnał się z nimi i poszedł do siebie

- Harry'ego jest środkowy, pokój Lily jest na lewo, a Ines na prawo - powiedziała Bella i pokazała odpowiednie pokoje. Lily już chciała wytłumaczyć bratu w języku migowym co powiedziała Bella, jednak kobieta uśmiechnęła się do niej, co było znakiem, że sama z nim porozmawia. Kiedy dziewczynki zniknęły w swoich pokojach, Bellatrix podeszła do Harrego i stanęła tak, żeby ją widział. Położyła rękę na jego ramieniu i zaprowadziła do pokoju, jak tylko znaleźli się w środku wzięła go na ręce i posadziła na łóżku obok siebie. Harry popatrzył na nią pytającym wzrokiem na co kobieta się zaśmiała, kiedy się już trochę uspokoiła odpowiedziała na jego nieme pytanie

- Chciałam z Tobą porozmawiać, tylko mi się nie stresuj - powiedziała widząc jak na twarzy chłopca pojawia się lekki stres.

- O czym?

- Wiem, że nie miałeś łatwo, ale tak jak Severus powiedział chcemy wam pomóc. Mogłabym zobaczyć Twoje plecy? - zapytała delikatnie, widząc skinięcie głową zaczęła się zastanawiać jak to zrobić, żeby Harry nie zamknął sie jeszcze bardziej w sobie. Po chwili wzięła jego podbródek i skierowała głowę tak, żeby chłopak patrzył na nią - Harry posłuchaj, widzę jak się stresujesz każdym krokiem i wiem, że jest to uzasadnione. Nie mogę Ci mówić, że masz się nie bać, bo ja też się boję, przez ostatnie dziesięć lat bałam się o was. Proszę Cię jedynie o to, żebyś nie robił czegoś, czego nie jesteś pewny, dobrze?

- Postaram się - powiedział i trochę niezdarnie przytulił się do Belli, po chwili zdziwienia kobieta odwzajemniła uścisk. Kiedy puścił swoją rodzicielkę, spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko ze zdecydowaniem w oczach. Rozpiął koszule i odwrócił sie do kobiety plecami. Bella wciągnęła gwałtownie powietrze widząc liczne siniaki i blizny na jego plecach. Przejechała delikatnie palcami po ranach, czując, że nie zagoiły się jeszcze po wakacjach. Położyła rękę na ramieniu Harrego i obróciła do siebie, wzięła do ręki koszulę i ubrała ją chłopcu.

Dlaczego Ja?|HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz