II

134 13 0
                                    

Rozdział 2

Po powrocie do domu wzięłam krótki prysznic i położyłam na łóżku z moją ulubioną lekturą. Moje podwójne drewniane łóżko było tak wygodne , że gdyby ktoś przynosił mi jedzenie , mogłabym tu zostać na zawsze. Mój pokój był dość spory. Ściany miałam pomalowane na czarno a podłoga była wyłożona ciemnym drewnem. Na panelach leżał czarny włochaty dywan na którym uwielbiał wylegiwać się mój pies. Przy jednej ze ścian stało moje boskie łóżko a obok duże białe biurko zawalone podręcznikami.Na ścianie z oknem wisiało mnóstwo fotografii. Moje ulubione zdjęcie przedstawiało całą naszą paczkę jeszcze przed zniknięciem Steph. Naprzeciwko stała moje pianino. Tak... Gram na pianinie... Obok niego były drzwi do mojej dużej garderoby. Ciuchów miałam dość sporo , lecz nigdy nie stroiłam się tak jak Elisa. Jej długie blond loki zawsze były starannie ułożone a jej stroje obcisłe i eleganckie. Miała niezłe branie w szkole. Bardzo często zmieniała chłopaków. Aktualnie spotykała się z Mattem - liderem drużyny hokejowej. Uważała że kiedy gra wygląda tak uroczo... Masakra.

Z masowego pochłaniania słów mojej książki wybudziło mnie brzęczenie telefonu. Spojrzałam na ekran - Annie. Odrzuciłam połączenie lecz telefon zabrzęczał znowu więc tym razem odebrałam.

-Co się znowu stało? - zapytałam obrażonym tonem

- A co ty taka naburmuszona ? Ale nie martw się , poprawie ci humor. Wybierzemy się dziś na zakupy!

-Serio ? Trochę mi się nie chce...

-Oj nie bądź taka , Chris ! Będzie fajnie ! Lubisz robić zakupy , pamiętasz?

-Oj no dobra.. Pójdę z tobą... - W telefonie rozległ się głośny pisk szczęścia Annie . Zaśmiałam się cicho i spytałam :

-Kiedy idziemy ?

- Już. Podjeżdżam pod twój dom.

- Co?! Nie ma mowy siedzę w dresie! Wchodź do środka. Drzwi otwarte , mamy nie ma . Siedzę u siebie. - oznajmiłam i rozłączyłam się. Wstałam z łóżka odłożyłam książkę na moją zapchaną półkę. Przeglądałam się w lustrze gdy do pokoju wpadła Annie.

-No tak, jesteś piękna ale ubierz się już! - powiedziała - O dziewiątej mam być w domu a zanim obejdziemy wszystkie sklepy to trochę potrwa !

-Dobrze już dobrze... - odpowiedziałam wlokąc się do garderoby

Zdjęłam z półki czarne dżinsy i biały t-shirt z dużym dekoltem. Podeszłam do mojej toaletki i nałożyłam lekki makijaż. Zrobiłam kreskę czarnym eyelinerem i nałożyłam różu na policzki. Włosy upięłam w wysokiego kitka tak , by moje blond proste włosy nie wpadały mi w twarz. Wyszłam gotowa do pokoju gdzie z niecierpliwością czekała na mnie przyjaciółka.

-No wreszcie strojnisiu ! - powiedziała - Choć idziemy !

Zdjęłam z wieszaka czarną skórzaną kurtkę i zeszłyśmy na dół.

-Musisz sobie wyrobić prawko. - oznajmiła Annie wsiadając do swojego białego bmw . - Nie będę cie wiecznie podwozić do szkoły i do sklepów...

- Wiem , wiem... Ale i tak nie stać mnie na razie na auto.

-To znajdź prace.

-Jeszcze czego..- Prychnęłam .

Dalej jechałyśmy śpiewając na całe gardło piosenkę Johna Legenda - All of Me. W godzinę zdążyłyśmy obejść większość sklepów i pokupować fajne ciuchy. Annie zachęciła mnie bym kupiła sobie śliczną , krótką ,czarną sukienkę na koncert który odbędzie się w sobotę . Sama nigdy bym takiej nie kupiła ale po namowach Annie i ekspedientki które ciągle powtarzały jak to "szałowo" wyglądam w końcu się zgodziłam. Już miałyśmy wychodzić z galerii gdy nagle zauważyłam mały sklep z książkami. Powiedziałam Annie żebyśmy wpadły tam na sekundkę. Z westchnieniem żalu zgodziła się podkreślając że tylko na chwilę. Kochałam książki. Sprawiały że mogłam oderwać się na chwilę od rzeczywistości i pobyć przez chwilę w tym pięknym fikcyjnym życiu. Weszłyśmy do środka a ja od razu podbiegłam do półki z fantastyką . Kochałam wszelkie książki o aniołach lub innych stworzeniach które najprawdopodobniej nie istnieją. Naglę , pochłonięta czytaniem jednym z opisów książki , poczułam że ktoś tyka mnie w ramie.

-Annie już idziemy ! Nie możesz wytrz... - powiedziałam odwracając się i nagle... Oeh... Idiotka z ciebie Christino Steven. Przede mną stał wysoki facet o pięknych blond włosach. Ubrany był w biały t-shirt z nadrukiem i luźne dżiny. Trzeba było przyznać , był zabójczo przystojny. Zarumieniłam się i wymamrotałam pod nosem

-Przepraszam... Myślałam że to moja przyjaciółka..

Chłopak wpatrywał się we mnie przez kilka sekund a potem gwałtownie potrząsnął głową jakby się przebudzał.

-Nie, przepraszam że cię wystraszyłem. Chciałem tylko zapytać czy może ci w czymś pomóc?

-A w czym miał byś mi niby pomóc? - odparłam oschle zgrywając twardzielke .

-Może w wyborze książki? Pracuje tutaj. - powiedział stukając się w plakietkę przypiętą do jego t-shirtu. Widniało tak drukowanymi literami wydrukowane imię " KEVIN ".

Kevin. Ładne imie...

Dopiero po jego wyrazie twarzy który pokazywał wyraźne rozbawienie zorientowałam się że powiedziałam to na głos.

-Cholera...- burknęłam pod nosem. - Annie , czy ja nie zostawiłam włączonego żelazka?!

Brawo Chris. Genialna wymówka.

Podbiegłam do przyjaciółki ciągnąc ją do drzwi i krzycząc " Dowidzenia ! ".

Jaka ja jestem beznadziejna...

Kev i ChrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz