rozdział 14

182 14 3
                                    

Atsushi pędził przed siebie nie zatrzymując się ani na chwilę. Oczy miał pełne łez a policzki piekły go z zażenowania. Jak w ogóle mógł pomyśleć że ktoś taki jak Dazai-san chciałby go? W głowie miał mnóstwo myśli ,które biegły razem z nim i nie potrafiły się zatrzymać.
Atsushi słyszał głos Dazaia tak jakby brunet za nim podążał. Białowłosy zaczął zwalniać nie mogąc już złapać oddechu. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu miejsca gdzie może na chwilę usiąść i zostać niezauważonym. Spoczął pod wielkim drzewem ciężko oddychając. Przetarł pot z czoła modląc się aby nikt teraz go nie zobaczył, ale przede wszystkim żeby Dazai jednak się zawrócił i nie szedł za nim. Czuł się tak jakby już nigdy nie miał spojrzeć mu w oczy. Czuł jakby naruszył pomiędzy nimi ważną barierę, która nigdy nie powinna zostać naruszona. Atsushi sfrustrowany zaczął się bić w czoło.
- skąd mi to w ogóle przyszło do głowy? Przecież Dazai-san jest kobieciarzem, czemu chciałby spojrzeć na kogoś takiego jak ja?
Blondyn oddychał coraz bardziej równomiernie i spokojnie, gdy nagle usłyszał szelest liści. Przełknął grubą ślinę i wstrzymał oddech. Musiał przyznać że trochę się bał. Był w samym środku ogromnego lasu i była już ciemna noc ,dookoła nie było żadnego światła. Szelest stawał się coraz głośniejszy i bliższy. Chciał się poruszyć ,ale bał się że wyda głośny dźwięk i ktoś go usłyszy. Wychylił się delikatnie zza drzewa aby zobaczyć co lub kto wydaje takie dźwięki. Parę kroków od niego rozpoznał bardzo znajomą mu sylwetkę i znajomy chód. Westchnął ciężko będąc coraz bardziej zestresowany. Nie ominie go poważna rozmowa. Wiedział o tym. Wyglądam teraz jak ostatni debil- pomyślał Atsushi gdy zobaczył że usiadł w błocie i pewnie ma całe brudne ubrania. Dazai dokładnie wiedział gdzie znaleźć swojego podopiecznego. Wysoki brunet ustał przy drzewie tuż nad blondynem i patrzył na niego z małym firmowym uśmieszkiem. Atsushi nie był w stanie spojrzeć w górę więc patrzył na jego czarne buty które w ciemnościach i tak były ledwo widoczne. Byli tak w niezręcznej ciszy przez parę dobrych sekund słychać było tylko ciszę a w tej ciszy głośny oddech i szybkie bicie serca młodszego chłopaka. W końcu ciemnowłosy powoli kucnął przy Atsushim. Blondyn poczuł znajomy zapach tak kojący dla jego nosa. Sama obecność Dazaia wydawała się być dla chłopaka zbyt przytłaczająca.
- D Dazai-san ..... ja.... nie wiem co mam powiedzieć- jąkał się chłopak. Blondyn poczuł powoli zbliżającą się dłoń która osiadła na jego głowie. Był pewny że Dazai zacznie go głaskać po włosach tak jak ma to w zwyczaju, ale nie tym razem. Brunet swoją ręką przekręcił głowę Atsushiego w swoją stronę tak aby patrzyli na siebie. Atsushi niemal odskoczył gdy spojrzał prosto w oczy swojego mentora. Nie był pewny czy pieniędzy ich twarzami był nawet centymetr. Blisko zbyt blisko , zaczął panikować. Dazai nigdy nie wyglądał bardziej poważnie choć Atsushi był pewny ,że gdy on tu przyjdzie zacznie z niego drwić. Dazai zacisnął swoją rękę na włosach blondyna przyciągając jeszcze bliżej jego twarz do swojej twarzy. Ich nosy stykały się ze sobą. Atsushi wstrzymał oddech , gdy ich usta ponownie się zetknęły tym razem z intencji Dazaia. Pocałunek był krótki ,ale intensywny.
- głupi , mały chłopiec- powiedział Dazai. W jego głosie było słychać zadowolenie ale też ulgę. Brunet położył obie dłonie na policzkach Atsushiego ściskając je lekko przez co Atsushi zrobił dziubek. Dazai nie odsunął się ani na milimetr. Ich czoła i nosy stykały się. Nie musieli nic mówić bo ta chwila była magiczna. Trwali tak przez długi tak oddychając swoim powietrzem i wdychając swój zapach.
- głupi , mały chłopiec ..

catharsisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz