Między dwójką ludzi nastąpiła niezręczna, wręcz męcząca cisza, którą przerywały tylko ich oddechy. Saritha czuła ucisk w żołądku, wiedząc w jakim stanie znajdował się jej ukochany. Prawda była taka, że Louis wyglądał tak samo źle jak poprzedniego wieczora - pomięte ubranie, niedbały zarost, wory pod pięknymi błękitnymi oczami, które Sari kochała całą swoją duszą i umysłem. I pomimo tego, że jej mężczyzna przypominał teraz siedem nieszczęść, według niej nadal był najcudowniejszym mężczyzną na Ziemi.
Jaka szkoda, że Lou nie mógł wkraść się na moment do jej umysłu i usłyszeć, co myślała, kiedy tak mierzyli się wzrokiem stęsknionych i zranionych kochanków.
"Uszczypnij mnie." Odezwał się nagle szatyn, wystawiając dłoń ku dziewczynie. Ta posłała mu pełne zdziwienia spojrzenie swoich ciemnych tęczówek.
"Nie wierzę, że to jest ten ich cały genialny plan - zamknięcie nas w pokoju na klucz, dlatego uszczypnij mnie." Wyjaśnił, nadal trzymając rękę w stronę brunetki.
"Mam lepszy pomysł, żeby przekonać cię, że to nie sen." Odpowiedziała Jones przybliżając się do niego. Następnie ujęła jego twarz w swoje dłonie i złożyła na jego spierzchniętych wargach pocałunek. Nie byle jaki pocałunek - ten był, wszystkim, co chciała mu powiedzieć, a nie znajdowała słów, by to zrobić. Zawierał w sobie pasję, namiętność, tęsknotę, ale przede wszystkim miłość. Tomlinson przez chwilę stał zupełnie oniemiały, ale kiedy dotarło do niego, co się dzieje, przyciągnął Sari bliżej do siebie i z zachłannością oddał pocałunek.
"Kocham cię, Louis i nawet powrót Harry'ego nie jest w stanie tego zmienić. Kocham cię najbardziej na świecie i nie chcę ... Nie potrafię bez ciebie żyć." Słowa brunetki sprawiły, że ten poczuł niebywałą ulgę. W tamtym momencie wiedział, że nadszedł dobry czas, by zrobić to, co od dawna chodziło mu już po głowie. Bez przerwy nosił to ze sobą, by nie wpadło w niepowołane ręce ciekawskiej Jones.
Sięgnął do kieszeni sfatygowanych spodni i wyjął z niej pudełeczko. Saritha, domyślając się tego, co nastąpi, zakryła dłonią usta. Jej oczy lśniły, zdradzając wzruszenie dziewczyny. Szatyn uklęknął przed nią na jedno kolano i otworzył pudełeczko z pierścionkiem w środku.
"Saritho, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, ponieważ to ty jesteś moim życiem. Dlatego chciałbym spytać czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?" Jones nie była w stanie się odezwać, a łzy spływały po jej twarzy. Kiwnęła tylko głową, a wtedy Louis włożył na jej palec prześliczny pierścionek.
*****
"O mój Boże, to wspaniała wiadomość. Naprawdę tak się cieszę." Mówiła Elsa, kiedy para narzeczonych znalazła się już w salonie Zayna, który z kolei patrzył na blondynkę z dziwnym błyskiem w oku. Obserwował jej radość i ekscytację z szerokim uśmiechem. W czwórkę wznieśli toast lampką szampana za przyszłych nowożeńców.
"Teraz już wszystko będzie dobrze, nie może być inaczej." Pomyślała Elsa, nie kryjąc uśmiechu. Niestety nie miała pojęcia, jak bardzo się myliła.
__________________________________________________________
a/n cześć misie kochane! wreszcie pojawił się tu kolejny rozdział i w tym miejscu mam jedno malutkie ogłoszenie. otóż ... jeszcze sześć rozdziałów i pożegnamy się z historią Elsy i Zayna ... ; D.
CZYTASZ
night changes II z.m
FanficJej wewnętrzny monolog przerwał szept bruneta, zapatrzonego w ciemne, nocne niebo. "Nie doprowadza cię to do szaleństwa?"Zapytał, zerkając na Elsę z ukosa i kontynuował, nie czekając na jej odpowiedź."To, jak szybko zmienia się noc? Wszystko, o czym...