06. "Didn't understand that anything can happen."

1.8K 154 2
                                    

  Od wczorajszego, feralnego wieczoru minęło już ponad dwanaście godzin, a on nadal nie mógł uwierzyć w to, co urządził mu jego własny przyjaciel. Były przyjaciel, psia kość. A skoro właśnie o tym mowa ... Cichy pisk psa ponownie przywrócił go do rzeczywistości, przypominając mu o swoim istnieniu. Chęć mordu Louisa znowu osiągnęła apogeum i Malik szczerze dziękował Bogu, że szatyna tutaj nie było, gdyż inaczej niechybnie coś by mu uszkodził. Na dłużej.

  Przypomniały mu się słowa Tomlinsona, którymi ten go wczoraj uraczył, a wtedy jego zirytowanie ponownie sięgnęło zenitu. 

"Potrzebujesz stałego towarzystwa. Jesteś tak samotny w tym wielkim mieszkaniu, do ludzi też prawie w ogóle nie wychodzisz. Gdyby nie praca i ja, już dawno zostałbyś pustelnikiem." Powiedział Lou, głaszcząc białego futrzanego stwora po łbie i grzebiecie, gdy trzymał go na kolanach. 

"Nie jestem dzieckiem, do cholery. Może nie mam ochoty być duszą towarzystwa, jak ty." Zayn starał się nie wybuchnąć, ale z każdym kolejnym słowem i spojrzeniem przyjaciela, stawało się to coraz trudniejsze. 

"Właśnie dlatego od teraz masz psa - będziesz miał się kim zajmować i opiekować. Poza tym, laski lecą na wrażliwych facetów z czworonogiem u stóp." Brunet postał mu spojrzenie, które gdyby było czymś więcej, zabiłoby go miejscu.

"Sam na to wpadłeś czy może Saritha ci pomogła, huh?" Spytał lodowato, siadając na swojej czarnej skórzanej kanapie, gdyż nagle poczuł się zbyt osłabiony, by stać. Nowa dziewczyna Lou pojawiła się w jego egzystencji stosunkowo niedawno, ale i tak wywróciła jego życie do góry nogami. Energiczna, młodsza od niego o pięć lat dziewczyna totalnie zawładnęła 28-latkiem, który poddał się temu bez większych protestów. Dlaczego? To proste, zakochał się.

  Zayn miał w planach opowiedzenie mu o poznaniu Elsy, ale gdy zobaczył go w drzwiach ze Śnieżkiem (swoją drogą, kto daje psu tak koszmarne imię? ludzie nie mają żadnego wyobrażenia), dwuletnim psiakiem bliżej nieokreślonej rasy, zupełnie o tym zapomniał. 

"Czuję się urażony. Oczywiście, że to był mój pomysł! Sari tylko pojechała ze mną po Śnieżka* do schroniska." Odparł z naburmuszoną miną, wstał i wyszedł, mówiąc tylko krótkie "na razie".

"Niech cię piekło pochłonie, Tomlinson! Wracaj mi tu!" Krzyczał Malik, ale na darmo. 

  Tak więc oto teraz siedział sobie na swojej wspomnianej już wcześniej kanapie, patrząc na swojego kompana niedoli, w jakiej się znalazł. Śnieżek nagle zaczął łapkami drapać o drzwi, a potem utkwił wzrok w postaci swojego właściciela. 

"No i czemu się tak na mnie patrzysz, psie?" Zapytał, ale oczywiście nie uzyskał odpowiedzi. "Super." Mruknął, popijając swoją zimną już kawę. 

  Dopiero po chwili do Zayna dotarło, że po pierwsze: musi wyjść z nim na spacer i po drugie: powinien odwołać spotkanie z Elsą, gdyż ani mu się śniło zostawiać psa samego i pozwolić mu zdemolować mieszkanie. Jeżeli Louis myślał, że psem ratuje jego życie towarzyskie to właśnie powinien mu wygarnąć, że wręcz przeciwnie. 

"Chyba, że ..." Powiedział na głos, a wtedy Śnieżek ponownie wlepił w niego swe psie, nieco smutne oczy. 

* Śnieżek jest takim samym psem, jakiego widziałyśmy w towarzystwie Nialla w teledysku Night Changes, nie wiem jaka to rasa, dlatego jej nie podałam, a imię wzięło się od koloru sierści ; D. 

______________________________________________________

a/n. dawno nie było rozdziału, więc ten jest ciut dłuższy chyba (?) enjoy!

jeśli Ci się podoba - proszę daj gwiazkę lub komentarz. dziękuję! 

night changes II z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz