27. "Would you kiss me goodnight?"

1.1K 128 6
                                    

Gdyby ktoś zapytał Elsę, jakim cudem przetrwała miniony tydzień, nie potrafiłaby odpowiedzieć na to pytanie. Wszystkie czynności związane z pogrzebem Jane i opieką nad małym wykonywała automatycznie. Starała się skupiać całą swoją uwagę na chłopcu i nie zastanawiać się nad datą pochówku, kolorem trumny czy tym, kogo powinna powiadomić o uroczystości. Nie chciała o tym myśleć, a wtedy z pomocą przyszedł jej Malik. Zayn zajmował się wszystkim, co miało z tym związek. To on ustalił z pastorem datę i godzinę pogrzebu, to on zajął się wyborem trumny, to on zamówił dla Jane elegancką perłową sukienkę, którą miała mieć na sobie w ostatniej drodze. Wziął na siebie także obowiązek powiadomienia kilku osób, między innymi ojca chrzestnego Luke'a, który był żołnierzem podobnie jak ojciec malca.
Kiedy ten dzień w końcu nadszedł, Elsa nie potrafiła przestać płakać. Wiedziała, że nie powinna, ze względu na małego, ale nie umiała się powstrzymać i wziąć w garść. Jane była dla niej prawie jak siostra, bardzo się ze sobą zżyły w przeciągu tych kilku lat, od kiedy Rayburn opiekowała się Lucasem i została jego matką chrzestną. Chociaż jeden problem był już rozwiązany - ona po śmierci kobiety stała się prawnym opiekunem chłopca, podobnie jak Dean - jego ojciec chrzestny. Jednakże mężczyzna ze względu na wykonywany zawód żołnierza, był w stanie jedynie otoczyć chłopca finansową opieką i zwyczajnym zainteresowaniem, poprzez odwiedziny w czasie swoich przepustek w rodzinne strony. Na czas pogrzebu Jane właśnie takową dostał. Elsa zgodnie z Zaynem ustaliła, że Luke nie będzie obecny na pogrzebie swojej rodzicielki - zapewne byłaby to dla niego trauma. Z pomocą przyszli im Saritha i Louis, którzy zobowiązali się zaopiekować w tym czasie chłopcem.
Na uroczystości pogrzebowej pojawiło się kilkanaście osób, oprócz Elsy, Zayna oraz Deana, także szef i współpracownicy Jane. Wszyscy ubolewali nad marnym losem młodej kobiety, która miała jeszcze całe życie przed sobą, a które ... tak nagle i niespodziewanie dobiegło końca.

*****

Gdy po uroczystości przyjechali do Sari po Luke'a, ta uśmiechnęła się smutno, wskazując na swoją sypialnię.
"Odkąd go tutaj zostawiliście cały czas płakał, ale kilka minut temu zasnął ze zmęczenia. Bez przerwy pytał czy ty też go zostawisz, jak to zrobiła jego mamusia." Opowiadała brunetka, ocierając łzę z kącika oka. Elsa wtuliła się w ukochanego, zaciskając powieki, by ponownie nie wybuchnąć płaczem.
"Pójdę do niego." Wychrypiała po chwili, wyswobodziwszy się z ramion bruneta.
"Louis przy nim czuwa na wypadek, gdyby się obudził." Blondynka wraz z Malikiem weszła do pokoju, w którym spał malec. Obok niego leżał Tomlinson i troskliwie głaskał chłopca po jego ciemnych kosmykach włosów.
"Biedny mały." Odezwał się szeptem Louis, wstając z łóżka i robiąc miejsce Elsie.
"Cześć skarbie. Obiecuję ci, że postaram się być jak najlepszą mamą, bo bardzo cię kocham." Wyszeptała do ucha śpiącego dziecka i pocałowała czule jego czoło.

___________________________________________________________

a/n wiem, że ten rozdział nie powala pozytywną energią, ale ... no ten tego, tak miało być.

jeszcze tylko jeden dzień wolnego i znów szkoła ; ((

w moim przypadku na 13 dni, bo tyle zostało do mojego zakończenia roku szkolnego, ehhh.

buziaki xx

night changes II z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz