Rozdział 4

8K 266 43
                                    

Rozdział 4

Opatrunki na nadgarstkach, przykrywała czarna bluza. Schodząc na dół, swoje proste włosy wiązałam w kucyka, wystające kosmyki schowałam za ucho. Poprawiłam torbę na ramieniu, marząc, aby nie spotkać nikogo na dole.

- Czekaj! - do moich uszu doleciał pijacki głos mojego ojca. Zignorowałam go, kierując się do wyjścia z domu. - Słyszysz smarkulo?! - poczułam mocny uścisk na ramieniu, hamowałam łzy, które mogłyby okazać moją słabość.

- Spierdalaj. - powiedziałam, nie na tyle cicho, aby tego nie usłyszał. Wyrwałam ramie spomiędzy jego uścisku, mając zamiar otworzyć drzwi. Brakowało kilku sekund, mnie bardziej po lewo, a szklana butelka po piwie, wylądowałaby, rozbita na mojej głowie.

Jednak szczęście się trochę mnie trzyma.

Wytarłam jedną, samotną łzę lecącą po moim policzku.

Stop. Przestań.

Widzisz szkołę, musisz się ogarnąć. Jesteś silna. Dasz radę...

Chuj wie.

- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada. - to było pierwsze co usłyszałam od blondynki. Zmarszczyłam brwi, odblokowując telefon, kamera w nim, potwierdzała słowa dziewczyny.

- Tak. - odpowiedziałam, nie chcąc się zagłębiać w szczegóły. Wskazałam głową na szkołę, do której po chwili się udaliśmy.

- Angielski. - jęknęła, wchodząc do klasy. Odkąd pamiętam nie lubiliśmy żadnych zajęć w szkole, ewentualnie wychowanie fizyczne albo inne luźne przedmioty, na których można było spać.

- Dzień dobry kochani! Zapisujemy temat lekcji. - do sali wpadła nauczycielka od angielskiego z niebywałym humorem.

Oddaj mi go trochę. Błagam.

Niechętnie otworzyłam zeszyt, zapisując temat lekcji,

- Kto rozwiąże to zadanie? Pomogę jak ktoś nie będzie umiał. - uśmiechnęła się, kończąc pisać. - Albo nie, muszę wypić kawę, zrobicie to zadanie wszyscy w waszych zeszytach. - przytaknęła głową, na swoje słowa.

W tym samym czasie moja głowa odwróciła się w stronę Avy, która bezgłośnie chciała mi coś powiedzieć.

- Na przerwie musimy pogadać, chodzi o Sophie. - powiedziała, tak cicho, że ledwo ją zrozumiałam. Ale zrozumiałam. Robiąc zadanie, myślałam co z nią. Wczoraj dała swój popis na przerwie, nie wystarczy jej?

Poczułam dotyk na ramieniu, przez co przekręciłam głowę, przyjaciółka dotknęła dół swojego nosa, pokazując na mój, zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu. Przeniosłam wzrok na zeszyt, w którym była kropla szkarłatnej krwi. Dotknęłam palcem nosa, przenosząc na niego swoje spojrzenie.

Kurwa. Powtórka z rozrywki? Myślałam, że przez jakiś czas nie będzie tego i będę miała spokój. Jednak się myliłam. Przez całe wakacje męczyłam się z krwotokiem z nosa. Cały czas musiałam mieć przy sobie zapas chusteczek, aby zatamować go.
O właśnie potrzebuje chusteczkę. Nie mówiąc nic, blondynka wyciągnęła ją w moją stronę. Może czyta mi w myślach?

- Adeline? Dobrze się czujesz? Krew leci Ci z nosa. Ava zaprowadź koleżankę do pielęgniarki. - powiedziała zmartwiona.

Czułam na sobie wzrok Christiana, przez co moja głowa chcąc nie chcąc, przekręciła się w jego stronę. Z jego ust wyczytałam bezgłośne ,,Coś się stało?'' Jego wyraz twarzy przez sekundę był jakby zmartwiony, co było cholernie niepodobne do niego, potem zmienił się w obojętność. Tak już widzę jego zmartwienie, to jest chyba ostatnie co bym od niego dostała. Oczywiście pierwsze by było wrzucenie mnie pod rozpędzony samochód.

- Pielęgniarka czy łazienka? - zapytała, zamykając drzwi od sali. Czując zawroty głowy, odpowiedziałam szybko, kierując się do pomieszczenia.

- Łazienka. – zerknęłam na nią znacząco.

Weszliśmy do niej, westchnęłam mając zamiar przejrzeć się w lustrze. Wory pod oczami, blada cera, chusteczka tamująca krew. Moje zielone oczy, były trochę zapuchnięte od porannego płaczu. W domu bardzo często płakałam, jednak w szkole jeszcze nigdy się nie złożyło. Z czego się kurewsko cieszę. Naprawdę. Ledwo, ale się powstrzymuje.
Usiadłam na podłodze, zmieniając przedmiot w mojej dłoni.

- Co się stało w domu? - zapytała, siadając naprzeciwko mnie.

- Nic szczególnego. A co miało się dziać? - nie chciałam jej okłamywać, była moim jedynym wsparciem i wszystkim innym. Miałam tylko ją.

- Dobrze wiemy jak jest. Mów. - powiedziała.

- Naprawdę nic się nie stało. Rano tylko uniknęłam dostania w głowę butelką po piwie. Przez to, że za głośno przeklęłam do niego, miał tego nie słyszeć. Jednak się stało. Nic nie poradzę. - oznajmiłam ze spokojem, nieświadomie naciągając bluzę bardziej na nadgarstki. Co nie uszło uwadze dziewczyny.

- Pokaż ręce. - powiedziała, cholernie poważnym tonem. Pokręciłam głową, przez co sama chciała to zrobić. Westchnęłam pokazując ręce, otworzyłam szerzej oczy, widząc szkarłatną ciecz na białym bandażu. Kurwa, muszę go zmienić.

- Znowu się tniesz? Błagam przestań to robić. Pomogę Ci we wszystkim, ale przestań. Proszę.. - odparła, lekko unosząc lewy kącik ust.

- Miałaś mi coś powiedzieć o Sophie. - zmieniłam temat, przez co posłała mi karcące spojrzenie, odpowiadając na zadane pytanie.

- Tak wczoraj po niej pojechałaś, że przez następny tydzień nie pojawi się w szkole. Podobno ktoś to nagrał, i większość Ci gratulowała, że wreszcie ktoś się odważył. A co do Christiana, nie mam pojęcia co Ci powiedzieć, to chyba najgorszy twój wybór.

- Wiem. - lekko się zaśmiałam, potwierdzając jej racje.

- Posłuchaj, wiem, że to co teraz powiem jest niemożliwe, jednak daj sobie spokój z nim. Naprawdę. Tyle chłopaków chciałoby być na jego miejscu. Nie mam pojęcia, dlaczego cię tak nienawidzi, ale to nie jest normalne.

- Nic nie poradzę. Może tak miało być?

Może moja historia nie kończy się szczęśliwie? 

Opadam na dno Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz